28 MAJA 2096: CENTRUM KONTROLI MISJI

— Ograniczenie podstawowe? — powtórzył Habib. — Co to jest?

Rozejrzał się po twarzach zebranych dookoła. Wyglądali na równie zaskoczonych jak on.

— Znam program główny — rzekł. Wykonał gest w kierunku grupy programistów. — My go napisaliśmy. Czy ktoś z was wie coś o ograniczeniu podstawowym?

Rozglądali się niepewnie, kręcili głowami. Von Helmholtz, który nadal siedział wyprostowany jak struna na krześle przy Habibie, rzekł:

— Zegar tyka. Będziemy musieli wyciągnąć stamtąd Gaetę za dwadzieścia dziewięć minut. Albo jeszcze szybciej. Nie podoba mi się ta czarna burza.

Habib ledwo go usłyszał.

— Ograniczenie podstawowe. Program główny uważa, że zawiera jakieś ograniczenie podstawowe, uniemożliwiające mu wysłanie danych z czujników.

— Nie ma niczego takiego jak ograniczenie podstawowe — rzekła jedna z kobiet.

— Ale program sądzi, że jest — podkreślił Habib.

— Istnieją procedury uczenia — rzekł wolno jeden z inżynierów-programistów, jakby zbierał w całość swoje myśli.

— Może program sam się zmodyfikował.

— Czy mógł się tego nauczyć na podstawie warunków panujących na powierzchni Tytana, kiedy już został aktywowany? — spytał Habib.

— Czego takiego mógł się ewentualnie nauczyć na powierzchni Tytana, że odmawia przesłania do nas danych?

Nikt nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.


* * *

Nadal siedząc na dachu Alfy, Gaeta przysłuchiwał się rozważaniom inżynierów z coraz większym niepokojem. Sprawdził temperaturę wewnątrz skafandra: spadła o cztery stopnie poniżej optymalnej. Dobrze, pomyślał, podkręcając termostat, by podnieść temperaturę, na zewnątrz jest diabelnie zimno. System grzewczy musi się nieźle napracować, kiedy tak siedzę i nie wytwarzam własnego ciepła.

Inżynierowie spierali się, dlaczego głupi komputer wyłączył antenę nadawczą. Przypominało to słuchanie paplaniny przewodniczących klasy w liceum, sprzeczających się o rozwiązanie problemu głodu na świecie.

Muszę stąd spadać, pomyślał Gaeta. Uświadomił sobie jednak, że nie chce zostawiać niedokończonego zadania. Nie mogę dopuścić do tego, żeby ta kupa krzemu mnie pokonała. Jestem inteligentniejszy od tego przeklętego komputera, bez względu na to, jakie do niego wpakowali programy uczące się.

— Komputer — warknął — co to jest ograniczenie podstawowe?

Brak odpowiedzi.

Skrzywił się i sformułował pytanie inaczej.

— Wyświetl ograniczenie podstawowe.

Eksplozja elektronicznego hałasu w słuchawkach. Ucichło, zanim Gaeta zdążył mrugnąć, ale w uszach zaczęło mu znowu dzwonić.

Cóż, pomyślał, przynajmniej chłopcy w centrum kontroli misji mają coś do roboty. Może za tydzień albo dwa coś wymyślą. Ale ja nie mogę tak długo czekać.

Ten chingado komputer nie prześle danych z czujników, bo uważa, że jest jakieś ograniczenie podstawowe, które mu tego zakazuje. Gaeta zastanowił się przez kilka sekund, słuchając paplaniny inżynierów docierającej na jego częstotliwości.

Chodzi o coś, czego się nauczył podczas pobytu na powierzchni Tytana, pomyślał. Może…

— Komputer, jaka jest najważniejsza pojedyncza rzecz odkryta przez twoje czujniki?

Cisza. Tylko szum. Gaeta już miał poddać się z obrzydzeniem, kiedy nieludzki głos komputera odparł: W GRUNCIE ISTNIEJĄ FORMY ŻYCIA.

— Ale to już wiedzieliśmy z dawniejszych badań.

JA NIE MAM INFORMACJI O DAWNIEJSZYCH BADANIACH.

Ja? Zdumiało to Gaetę. Komputer mówi o sobie? Rozpoznaje sam siebie?

Inżynierowie w centrum kontroli misji podskoczyli na samą myśl o czymś takim. Gaeta usłyszał, jak gadają jeszcze głośniej i więcej.

Ignorując tę paplaninę, zwrócił się do komputera:

— Ty znalazłeś formy życia w gruncie? TAK.

Gaeta już miał zadać następne pytanie, ale zawahał się. Nie pozwól mu, żeby znowu zaczął bredzić o tej przeklętej „sprzeczności poleceń”.

— Czy formy życia wiążą się jakoś ze sprzecznością poleceń?

Gaeta czekał, ale komputer milczał.

— Czy formy życia są przyczyną konfliktu poleceń? TAK.

Jasny szlag, krzyknął w duchu Gaeta. To już coś. Głośno spytał:

— W jaki sposób formy życia stały się przyczyną konfliktu poleceń?

Znów milczenie. Czy on duma nad moim pytaniem, czy jest po prostu za głupi, żeby na nie odpowiedzieć, zastanawiał się w duchu Gaeta.

— Gaeta! Proszę posłuchać! I to już! — usłyszał głos Habiba. Mimo przyciszonego dźwięku Gaeta wyczuł w jego głosie, że to coś bardzo ważnego.

— O co chodzi? — spytał znużonym tonem. Czuł ciężar odpowiedzialności i zmęczenie całą tą grą. A gdy czekał, czarna burza zbliżała się.

— Ten hałas, który program wyprodukował pół godziny temu — powiedział wreszcie Habib. — Jemu chodzi o procedury dekontaminacji!

— Dekontaminacji? Znaczy, oskrobywania sondy, żeby nie skaziła form życia na Tytanie ziemskimi bakteriami?

Znów opóźnienie, po czym okrzyk:

— Tak! Kiedy pan zapytał, co to jest ograniczenie podstawowe, on wyświetlił plik z procedurami dekontaminacji!

— I to jest właśnie to ograniczenie podstawowe?

Nie mając nic lepszego do roboty, Gaeta siedział w niewygodnym skafandrze i liczył sekundy do odpowiedzi Habiba. Osiem… dziewięć… dziesięć…

— Nie ma żadnego ograniczenia podstawowego. Nic takiego nie zostało wbudowanego w program główny. Ale komputer zinterpretował procedury dekontaminacji jako swego rodzaju ograniczenie.

Gaeta potrząsnął głową w hełmie.

— Nie łapię. Macie jakieś polecenia dotyczące sprzątania, wpisane w program główny, a ten durny komputer nie chce przesyłać żadnych danych, bo…

Nagle wszystko stało się jasne. Oczy Gaety otworzyły się szeroko. Uniósł obie zaciśnięte pięści nad głowę w geście zwycięstwa.

— Komputer — zawołał — czy przesłanie danych z czujników spowodowałoby zagrożenie skażeniem dla form życia w gruncie?

Odpowiedź nadeszła natychmiast. TAK.

Habib, który miał dwunastosekundowe opóźnienie, mówił właśnie:

— To musi być coś związanego z zapobieganiem skażeniu. Sądzę, że…

— Mam! — zawył Gaeta. — Już wiem! Zamknijcie się i słuchajcie, wy wszyscy.

Habib i inni ucichli.

— Wbudowaliście w program procedury uczenia się, tak? Dobrze, no to się nauczył. Komputer znalazł formy życia w gruncie. Z waszych procedur dekontaminacji dowiedział się, że ziemskie organizmy mogą skazić organizmy na Tytanie. Więc interpretuje procedury dekontaminacji w taki sposób, że nie powinien przesyłać wam danych o miejscowych formach życia.

Teraz muszę poczekać, aż wysłuchają mojej wiadomości i pomyślą o niej, powiedział sobie Gaeta. Pieprzyć to. Nie będę tu siedział z palcem w tyłku. Trzeba rozwiązać problem.

— Komputer, przesłanie danych nie zaszkodziłoby formom życia w gruncie.

ZASZKODZIŁOBY.

— Dlaczego? Cisza.

Gotując się ze złości, Gaeta przeformułował pytanie.

— W jaki sposób przesłanie danych zaszkodziłoby formom życia w gruncie?

ZOSTAŁYBY PRZYSŁANE DODATKOWE SONDY. KAŻDA NOWA SONDA ZWIĘKSZA RYZYKO SKAŻENIA.

— Ale musimy podjąć to ryzyko. Nie możemy się niczego dowiedzieć o tych formach życia, jeśli nie przyślemy tu sond, żeby je badać.

NALEŻY ZAPOBIEGAĆ SKAŻENIU.

— Należy unikać skażenia, jeśli to tylko możliwe. NALEŻY ZAPOBIEGAĆ SKAŻENIU Z ZASTOSOWANIEM WSZELKICH DOSTĘPNYCH ŚRODKÓW.

— Nie możemy badać tych form życia nie ryzykując skażeniem.

LUDZIE SĄ ŹRÓDŁEM SKAŻENIA. NALEŻY ZABRONIĆ BADANIA TYCH FORM ŻYCIA.

Jezu, pomyślał Gaeta. On brzmi jak Urbain. Nic dziwnego, tworzeniem oprogramowania dla tego komputera kierował Urbain.

— Posłuchaj, chłopie. Powodem twojego istnienia jest badanie tych form życia i przesyłanie tego, co odkryjesz, ludziom, którzy cię zbudowali.

DRZEWO LOGICZNE: WYSYŁAM DANE Z CZUJNIKÓW LUDZIOM. BĘDĄ CHCIELI WIĘCEJ DANYCH. WYŚLĄ WIĘCEJ SOND. W KOŃCU WYŚLĄ LUDZI. SONDY SĄ EWENTUALNYM ŹRÓDŁEM SKAŻENIA. LUDZIE SĄ PEWNYM ŹRÓDŁEM SKAŻENIA.

Rany boskie, wszystko sobie wykoncypował. Jak ja go mam wyrwać z tego programistycznego zaklętego kręgu.

— Hej, komputer: jestem człowiekiem a nie powoduję skażenia form życia.

Przez kilka sekund komputer nie odpowiadał. Gaeta pomyślał, że nie jest w stanie zrozumieć tego zdania. Potem jednak nadeszła odpowiedź:

LUDZIE SĄ ŹRÓDŁEM SKAŻENIA.

Laser o mocy dziesięciu megadżuli wysunął się ze swojej niszy i zaczął obracać się w kierunku Gaety.

Загрузка...