DZIENNIK PROFESORA WILMOTA

Dziś Urbain i jego kumple — naukowcy wysyłają sondę na Tytana. Zacznie się prawdziwa praca w habitacie.


Dziesięć tysięcy mężczyzn i kobiet zamkniętych w orbitującym cylindrze. W ciągu dwóch lat, bo tyle zajął nam lot na Saturna, miało miejsce jedno morderstwo, jedna egzekucja i jeden akt policyjnej brutalności. Mieliśmy wybory, a przynajmniej coś w tym stylu, i powołaliśmy rząd. A przynajmniej coś w tym stylu.

Naukowcy są zadowoleni. Badają pierścienie Saturna, a nawet dokonali paru spektakularnych odkryć. A teraz wysyłają ten swój niezgrabny pojazd na powierzchnię Tytana. Cholerny potwór będzie się tam toczył, sterowany z habitatu.

Oczywiście pozbawiono mnie władzy. Tak jest lepiej. Gdyby Eberly nie zmusił mnie, sam bym się usunął. Paskudny szantaż, nic przyjemnego. Tak czy inaczej, moim zadaniem jest obserwowanie tych ludzi i określenie, jakie ma być ostatecznie społeczeństwo, które stworzą. Marzenie każdego antropologa: obserwowanie, jak powstaje nowe społeczeństwo.

Dziesięć tysięcy ludzi. Oczywiście żadnych dzieci. Nie wolno. Jeszcze nie teraz. Większość naszej populacji to wygnańcy. Polityczni dysydenci, niedowiarki, którzy popadli w konflikt z religijną władzą na Ziemi. Zamknięci w sztucznym świecie, w zbudowanym przez ludzi habitacie. Z fizycznego punktu widzenia jest to dość przyjemne. Jest im tu lepiej niż na Ziemi. Zastanawia mnie jedno: większość z nich zostanie tu na zawsze; nie będzie im wolno wrócić na Ziemię.

Dziesięć tysięcy niespokojnych duchów i nonkonformistów. Fizycznie są dorośli, ale często zachowują się jak nastolatki. Niewielu z nich ma jakieś obowiązki: żyją, by się bawić, nie pracować. Oczywiście z wyjątkiem naukowców. I zapewne inżynierów. W istocie ich młodzieńcze podejście nie powinno nikogo dziwić. Dzięki obecnej przewidywanej długości życia i terapiom odmładzającym, ich życie będzie trwało setki lat, więc cóż dziwnego w tym, że czterdziesto — i pięćdziesięciolatkowie zachowują się jak nastolatki?

Martwi mnie to jednak. Wystarczy kilku takich wyrośniętych nastolatków, żeby spowodować olbrzymie kłopoty. Niezadowolenie i bunt mogą się rozprzestrzenić na całą populację jak infekcja wirusowa. Kilku malkontentów może doprowadzić do zniszczenia habitatu. Zaledwie garstka. Może nawet jeden. Jak można się obronić przed wybuchem takiej epidemii?

Obserwowanie tego, co się stanie, będzie bardzo ciekawe.

Загрузка...