27 GRUDNIA 2095: POPOŁUDNIE

Ludzki system mierzenia czasu nie znaczył wiele na pokrytym chmurami brzegu zamarzniętego morza. Tytan Alfa tkwił tam, gdzie wylądował, nieruchomy, milczący. Ale nie całkiem bezwładny.

Jego czujniki prowadziły pomiary. Temperatura na zewnątrz: minus 181 stopni Celsjusza. Ciśnienie atmosferyczne: 1734 milibary. Skład atmosfery: azot, metan, etan, trochę węglowodorów i związków azotu. Czujniki dotykowe w gąsienicach zarejestrowały wytrzymałość gąbczastego podłoża na ugięcie. Kamery na podczerwień omiatały okolicę, nagrywając czarny śnieg opadający z brudnopomarańczowych chmur, płynących wolno po niebie.

Wewnętrzne obwody logiczne Tytana Alfa doszły do wniosku, że ciemna i szeroka substancja u podstawy urwiska to pokryta lodem ciecz. Radar mikrofalowy wykrył fale przetaczające się leniwie pod skorupą, przez co wypiętrzała się ona i pękała. Morze. Priorytety wbudowane w główny program centralnego komputera domagały się zbadania w pierwszej kolejności morza. Tytan Alfa spowodował mikrosekundowy wybuch o energii dziesięciu megadżuli z lasera na obrotowej wieżyczce na dachu. Spektrometr masowy zidentyfikował związki chemiczne w lodzie odparowanym przez laser: głównie woda, ale też dużo metanu i innych węglowodorów.

Protokół poleceń, wbudowany w system komunikacyjny, domagał się przesłania tych danych za pomocą głównej anteny. Uniemożliwiał to jednak podprogram głównego programu. Żadnego przesyłania danych na zewnątrz. Gromadzić dane, ale nie wysyłać ich. Czekać. Obserwować i czekać.


* * *

— I to jest właśnie piekło inżyniera — rzekł jeden z inżynierów, którzy pracowali przy projektowaniu i budowaniu Tytana Alfa. — Wszystko przechodzi testy, nic nie działa.

Urbain siedział przy stole konferencyjnym, pozornie spokojny i opanowany. Tylko niewielki tik prawej powieki zdradzał, jak bardzo jest zdenerwowany.

Ośmiu inżynierów obsiadło stół konferencyjny. Na jednej z inteligentnych ścian wyświetlono schemat Tytana Alfa: napęd, zasilanie elektryczne, czujniki, łączność, i inne. Urbain nie zaprosił naukowców na spotkanie: problem z Tytanem Alfa miał charakter techniczny. Coś działało nieprawidłowo i zadaniem kadry inżynierskiej było określić przyczynę, a potem usunąć awarię. Poza tym, naukowcy zasypaliby spotkanie wspaniałymi pomysłami, które wymyślaliby na poczekaniu i spowodowaliby ogólną dekoncentrację.

Był zaskoczony i rozdrażniony, kiedy młoda kobieta, której zadaniem było monitorowanie satelity unoszącego się nad miejscem lądowania Alfy, wpadła do sali konferencyjnej.

— Odpalił laser! — wrzasnęła bez wstępów, nawet nie przepraszając za wtargnięcie. — Wystrzelił z lasera w Leniwe H.

Urbain poderwał się na równe nogi.

— Jesteś pewna?

— Widziałam to na żywo — odparła podekscytowana. Nie zadając sobie trudu zakończenia spotkania, Urbain popędził do drzwi i dalej, korytarzem, do centrum kontroli, a za nim reszta inżynierów.

W centrum kontroli było o wiele ciszej niż dwa dni temu. Wexler i reszta VIP-ów przygotowała się do odlotu na Ziemię. Urbain rozpaczliwie usiłował podsunąć im jakieś wyniki z Alfy przed ich odlotem.

Młoda kobieta opadła na krzesło przy swojej konsoli i włożyła słuchawki. Powiedziała coś do miniaturowego mikrofonu i ekran rozjaśnił się.

Urbain umieścił satelitę obserwacyjnego na orbicie synchronicznej nad miejscem lądowania sondy, co nie było sztuczką tak łatwą, jak to się początkowo wydawało. Orbita synchroniczna w przypadku ciała obracającego się tak powoli jak Tytan znajdowała się setki tysięcy kilometrów nad powierzchnią księżyca. I choć satelita posiadał system dwukilometrowych lin, które miały generować energię elektryczną dla układów wewnętrznych i utrzymywać się we właściwym położeniu, nieprzewidziane rozbłyski energii elektromagnetycznej z Saturna uszkodziły liny, i konieczna stała się korekta jego położenia za pomocą silników. Z powodu potężnej grawitacji Saturna i jego pierścieni, satelita pożarł już większość paliwa, by utrzymać się na właściwym miejscu; Urbain już musiał organizować misję z dostawą paliwa.

Stojąc nad siedzącą na krześle kobietą Urbain pochylił się nad jej ramieniem i gapił na ekran: nic poza rozmytą kulą w kolorze przydymionej pomarańczy.

— Gdzie jest widok w podczerwieni? — dopytywał się niecierpliwie.

Młoda kobieta podniosła palec i powiedziała coś do mikrofonu. Kula na ekranie gwałtownie się zmieniła. Chmury znikły i Urbain dostrzegł jaskrawe błyski: to pagórkowaty grunt Tytana i ciemne kształty jego mórz. Jedno z nich wyglądało jak głowa smoka, inne jak narysowany przez dziecko pies. I wreszcie to o kształcie litery H, gdzie wylądował Tytan Alfa.

— Powiększenie — warknęła.

Widok uległ powiększeniu. Metanowe morze o kształcie litery H rozciągało się ze wschodu na zachód, a nie pionowo, jak litera w piśmie. Prawie sto lat wcześniej Amerykanie, ze swoją mentalnością kowbojów, nazwali je Morzem Leniwym H.

— To jest największe powiększenie, jakie możemy uzyskać — rzekła kobieta.

Urbain nie widział lądownika. Musimy wprowadzić satelitę na niską orbitę, powiedział sobie w duchu. Całą flotę satelitów, żeby Alfa była pod stałym nadzorem.

— A więc? — spytał. — Gdzie ten błysk lasera?

— Cofam film, chwileczkę… jest! Widzieliście? Pokażę jeszcze raz.

Urbain dostrzegł krótki błysk na brzegu metanowego morza. Wyprostował się, rozczarowany.

— To mógł być jakiś błysk elektroniki. Na przykład piksel.

Młoda kobieta potrząsnęła z uporem głową.

— Nie, sprawdziłam czas trwania i zgadza się z impulsem lasera. To tylko mały strzał, nie więcej niż dziesięć kilodżuli. Światło zostało poddane analizie spektralnej i jest tam woda, metan i inne węglowe paskudztwa z morza.

Urbain spojrzał na nią.

Tytan Alfa naprawdę odpalił laser?

— Tak, oczywiście.

— Właśnie to próbowaliśmy panu przekazać, doktorze — odezwał się jeden z inżynierów. — Cały czas dostajemy dane telemetryczne. Lądownik przesyła dane o swoim wewnętrznym stanie. Wszystko działa.

— Ale nie chce przesłać danych z czujników.

— I tu tkwi problem — przyznał inżynier. Urbain obrzucił go niechętnym spojrzeniem.

— Ten problem, jak pan to ujął, sprawia, że Tytan Alfa jest bezużyteczną kupą złomu.

Inżynier odwzajemnił spojrzenie i nawet nie mrugnął.

— Sądzę, że to centralny komputer. Jakiś błąd w oprogramowaniu. W lądowniku wszystko działa z wyjątkiem przesyłu danych. Z jakiegoś powodu nie chce nam wysyłać danych. Czujniki najwyraźniej działają zgodnie z planem, ale pojazd nie przesyła danych, które zbiera. To jakaś usterka komputera.

— Innymi słowy — rzekł chłodno Urbain — mówi mi pan, że pacjent jest w doskonałym stanie, tylko jest katatonikiem?

Загрузка...