5

Pies jest szczęśliwy. Wiatr mierzwi mu futro, grzeje słońce, w trawie pełzają ciekawe robaki, czuć ciekawe zapachy i nigdzie nie ma kotów.

Są tu wszyscy razem. Od samego rana Janet gotowała pysznie pachnące rzeczy ~w kuchni, pomieszczeniu najmilszym w całym domu, i c h domu. Sammy w ogrodzie zbierał pomidory, rwał marchewkę – ciekawa rzecz ta marchewka, ktoś musi zakopywać ją w ziemi jak kości – i zanosił Janet, żeby gotowała pyszne rzeczy. Teraz Sammy myje kamienie, które ludzie kładą na trawie przy swoich domach. Zmywa kamienie wężem ogrodowym, tak, tak, tak, tak, tak, pryskająca woda, chłodna i smaczna, wszyscy śmieją się, uskakują, tak, tak, tak, tak, tak. Danny pomaga rozłożyć obrus na stole, który stoi na kamieniach, ustawić krzesła, talerze i inne rzeczy. Janet, Danny, Sammy. Pies zna już ich imiona, bo są razem od dawna. Janet i Danny i Sammy, wszyscy razem w domu Janet, Danny’ego, Sammy’ego i Woofera.

Pamięta, bardzo słabo, że kiedyś nazywał się Prince, a potem Maks (pamięta kota, który sikał mu do wody). Potem bardzo długo wołali na niego “Piesku”. Teraz reaguje tylko, gdy ktoś zawoła: “Woofer”.

Warkot samochodu. Przyjechali goście. Woofer także zna dobrze ich imiona. Bywają tu co kilka dni. To Harry, Connie i Ellie, która jest tej samej wielkości co Danny. Przyjeżdżają z wizytą ze swojego domu, gdzie mieszkają razem z Totem.

Toto. Dobry, miły pies. Przyjaciel.

Woofer zabiera Tota do ogrodu, gdzie nie wolno im kopać – za to zawsze dostają burę – żeby pokazać mu marchewkę zakopaną jak kości. Wącha, wącha, wącha, wącha, wącha. I tu, i tam, marchewki jest bardzo dużo. Dużo do kopania. Ale nie wolno.

Bawi się z Totem, Dannym i Ellie, goni i ucieka, skacze i turla się, turla się w trawie.

Dobry dzień. Po prostu wspaniały.

Jedzenie! Wynoszą je z domu i kładą na stole, w cieniu drzew. Mniam, mniam, szynka, kurczak, sałatka z ziemniaków, musztarda, ser, ser jest dobry, klei się do zębów, ale jest dobry, mniam, mniam, ach, niosą jeszcze dużo, dużo innego jedzenia.

Nie wolno skakać łapami na stół. Pies ma być grzeczny. Grzeczne psy dostają więcej resztek, nie tylko resztek, ale całych dużych kawałków, tak, tak, tak, tak, tak.

W trawie skacze konik polny. Gonić, łapać, Woofer musi go złapać, skacze tu, skacze tam, tu, tam…

Chwileczkę, ach tak, jedzenie! Woofer wraca do stołu. Siada. Wypina pierś. Przekrzywia głowę. Merda ogonem. Oblizuje się, żeby dać im do zrozumienia, że coś by zjadł.

I oto dostaje. Co, co, co?^ Szynkę. Na początek kawałek szynki. Dobre, dobre, dobre, już po szynce. Świetny początek, bardzo dobry początek.

Co za wspaniały dzień, dzień, o którym zawsze wiedział, że nadejdzie, jeden z wielu podobnych dobrych dni już od długiego czasu, bo to się stało, stało naprawdę, minął kolejny zakręt, zajrzał w kolejne obce miejsce i znalazł szczęście, które, zawsze wiedział, na niego czekało. Szczęście to znaczy to miejsce, ta chwila i ci ludzie. A teraz zjawia się plaster mięsa kurczaka, gruby i soczysty!

Загрузка...