Znów były na nie kończącym się szlaku wędrówki. Wóz podskakiwał na wybojach, aż połatane fotele drżały z jękiem. Ozza prowadziła, a obok siedziała Hobeth. Dziś były w dobrych humorach. Dzień był słoneczny, bezchmurny.
Hobeth trzymała na kolanach nowy nabytek, który grzał jej pomarszczone dłonie. Miał długie, puszyste, ciemnofioletowe futro; brakowało mu kiści lewej, przedniej łapy – świadectwo minionego dramatu. Potem nabytek lekko, ale stanowczo wysunął się z jej rąk i, utykając, zaczął łazić po desce rozdzielczej samochodu. Mruczał przy tym cicho i wyprężał elastyczny grzbiet. Ozza popatrzyła na niego z niepokojem.
– Żeby się nie zesikał, bo zaleje stacyjkę.
Oprócz tej dziwnej obawy, nowy nabytek wzbudzał jej ogromny zachwyt. Nieustannie poiła go mlekiem albo podsuwała motek włóczki, chociaż nie miał ochoty na dziecinne zabawy. Teraz zwinął się w kłębek; głęboko ziewnął, pokazując cieniutki języczek; zamknął ogromne, zielone oczy i zasnął.
– Myślisz, że będzie chciał z nami zostać? Koty są zwierzętami terytorialnymi – powiedziała Hobeth.
– Tu może być jego terytorium.
– Ale ma głupie brwi – uśmiechnęła się Hobeth. – Po siedem włosów w każdej… i do tego całkiem siwe…
– Dziecinniejesz, stara – zauważyła Ozza, jednak zerknęła zza kierownicy na kota.
– Jak go nazwiemy? – Nic nie mogło popsuć humoru Hobeth.
Na chwilę zapanowało milczenie.
– Roan – powiedziała Ozza.
– Fajnie, znowu Roan jest żywy. Chyba nie będziesz miał nam tego za złe? – dodała, spoglądając na fotografię zatkniętą za blachę karoserii.
– Nawet jest podobny. – uśmiechnęła się Ozza. – Poszedł spać, a my mamy przygotować jedzenie.
– Od wczoraj nie zaglądałaś do Gniazda światów – zauważyła Hobeth.
– Linda uciekła z Zekhem, zanim Jack zrealizował swój plan – Ozza wzruszyła ramionami.
– Jak to uciekła? Zabił ich oboje.
– Jack przegapił zdjęcia Lindy, przeglądając film pierwszy raz, a oni zorientowali się, czym grozi sytuacja i odjechali, zanim film wysechł. Gail może im sprowadzić Jacka na głowę. Przecież muszą dać się zewidencjonować w nowym miejscu. Nie zaglądam do książki, żeby Zekhe zdążył coś wymyślić.
– Zekhe dostał za swoje. Linda nie przestanie uwodzić obcych facetów.
– Myślisz? Polubiłam ją.