25

Samochód Larry’ego okazał się najnowszym modelem mazdy. Członkowie organizacji Najpierw Ludzie byli do tego stopnia zaabsorbowani wampirami, że nie zdążyli skasować auta. Mieliśmy szczęście, jako że mój wóz do niczego się już nie nadawał. Czekała mnie jeszcze przeprawa z pracownikami firmy ubezpieczeniowej i długie wyczekiwanie na ich ekspertyzę, której orzeczenie będzie zapewne brzmiało, iż samochód nadaje się do kasacji, ale uszkodzeniu musiał ulec jakiś istotny element podwozia, wyciekał stamtąd płyn ciemniejszy od krwi. Przód wozu wyglądał jak po zderzeniu ze słoniem. Potrafię na pierwszy rzut oka rozpoznać samochód nadający się tylko do kasacji.

Ostatnie kilka godzin spędziliśmy na ostrym dyżurze. Pielęgniarze z karetki uparli się, że muszę trafić do lekarza, a Larry’emu trzeba było założyć na czole trzy szwy. Kosmyki jego rudych włosów opadły, przesłaniając ranę. Pierwsza blizna. Pierwsza z wielu, jeśli nie rzuci tego fachu i będzie się trzymał blisko mnie.

– Od ilu godzin opracujesz? Od czternastu? I co o tym sądzisz? – zapytałam.

Zerknął na mnie z ukosa, po czym przeniósł wzrok na drogę. Uśmiechnął się, ale nie wyglądał na rozbawionego.

– Nie wiem.

– Chcesz zostać animatorem czy nie?

– Wydawało mi się, że chcę – odparł.

Szczerość, rzadka cecha.

– Nie masz już pewności?

– Chyba nie.

Nie kontynuowałam tematu. Instynkt podpowiadał mi, żeby zniechęcić go do tego fachu. Chłopak powinien znaleźć sobie jakąś dobrą, normalną robotę. Mimo to wiedziałam, że ożywianie zmarłych nie było czymś, co robiło się z wyboru. Jeżeli twój dar był dostatecznie silny, ożywianie umarłych stawało się koniecznością, w przeciwnym razie moc powracała do ciebie w najmniej odpowiednich momentach. Co wam mówi określenie „przejechane zwierzę”? Dla mojej macochy, Judith, te słowa mówiły aż za dużo. To oczywiste, że nie przepadała za moją pracą. Uważała ją za coś okropnego. Cóż mogłam powiedzieć? Miała rację.

– Osoba z dyplomem z biologii nadnaturalnej mogłaby znaleźć dla siebie bardziej adekwatne zajęcie.

– Jakie? Eksterminator w zoo?

– Nauczyciel – odparłam – strażnik leśny, przyrodnik, biolog, badacz.

– Który z tych zawodów może zapewnić mi równie wysokie zarobki? – spytał.

– Czy pieniądze to jedyny powód, dla którego chcesz zostać animatorem? – Poczułam się rozczarowana.

– Chcę coś zrobić, aby pomagać ludziom. Czy może być coś lepszego, niż wykorzystać moje szczególne umiejętności, aby usunąć z tego świata najgroźniejszych nieumarłych?

Spojrzałam na niego. W ciemnym wnętrzu auta widziałam tylko jego profil podświetlony słabym światłem deski rozdzielczej.

– Nie chcesz być animatorem, lecz zabójcą wampirów. – Nie starałam się ukryć zdziwienia w moim głosie.

– Tak, to mój nadrzędny cel.

– Dlaczego?

– A czemu ty to robisz?

Pokręciłam głową.

– Ty mi odpowiedz, Larry.

– Chcę pomagać ludziom.

– Wobec tego zostań policjantem, oni tam potrzebują ludzi, którzy znają się na istotach nadnaturalnych.

– Wydawało mi się, że spisałem się dziś całkiem nieźle.

– To prawda.

– W takim razie czemu próbuje mi pani to odradzić?

Zastanawiałam się nad możliwą odpowiedzią zawierającą się w monologu, który trwałby krócej niż dziesięć minut.

– To, co stało się dzisiejszej nocy, było potworne, ale będzie jeszcze gorzej.

– Dojeżdżamy do Olive, co dalej?

– Skręć w lewo.

Wóz zjechał na pas do skrętu. Zatrzymaliśmy się na światłach, sygnalizator jarzył się w ciemnościach.

– Nie wiesz, w co się pakujesz – powiedziałam.

– Wobec tego powiedz mi – odparował.

– Zrobię coś więcej. Pokażę ci.

– Co to miało znaczyć?

– Przy trzecich światłach skręć w prawo. – Wjechaliśmy na parking. – Pierwszy budynek po prawej. – Larry zatrzymał wóz na jedynym wolnym miejscu na parkingu. Na moim miejscu. Ale mój mały, biedny nova już nigdy tu nie wróci. W ciemnym wnętrzu auta powoli, z trudem zdjęłam kurtkę. – Zapal podsufitowe światło – rozkazałam. Wykonał polecenie. Był w tym zdecydowanie lepszy ode mnie. A skoro wykonywał moje polecenia, nie miałam nic przeciwko temu. Pokazałam mu blizny na rękach. – Tę w kształcie krzyża otrzymałam od ludzkich sług pewnego wampira, którzy uznali, że to może być zabawne. Bliznowate tkanki w zgięciu ramienia to pamiątka po wampirze, który wgryzł mi się w ramię. Fizjoterapeuta mówi, że to cud, że w ogóle odzyskałam władzę w ręce. Czternaście szwów od ludzkiego sługi i to licząc tylko te na rękach.

– Masz ich więcej? – Jego twarz w świetle podsufitowej lampki wyglądała blado i dziwnie.

– Wampir wbił mi w plecy fragment złamanego kołka. – Skrzywił się. – Równocześnie z poszarpaną ręką miałam także zgruchotany obojczyk.

– Próbujesz mnie wystraszyć.

– Jeszcze jak – mruknęłam.

– Nie przestraszysz mnie.

Dzisiejszej nocy Larry powinien był dowiedzieć się, czym jest prawdziwy strach, nie musiałam nawet pokazywać mu swoich blizn. A jednak tak się nie stało. Niech to diabli. Ten chłopak był twardszy, niż przypuszczałam. Uda mu się, chyba że zginie.

– W porządku, zostajesz do końca semestru, ale musisz mi obiecać, że nie będziesz polować na wampiry beze mnie.

– Ale pan Burke…

– Pomaga przy egzekucjach wampirów, lecz nie poluje na nie w pojedynkę.

– Jaka jest różnica między egzekucją a polowaniem?

– Przy egzekucji mamy do czynienia ze zwłokami, które wymagają zakołkowania, lub z wampirem, który zakuty w łańcuchy czeka potulnie na zadanie ostatecznego ciosu.

– Czym zatem jest polowanie? – zapytał.

– Kiedy wrócę, aby zająć się wampirami, które omal nas dziś nie zabiły, to będzie polowanie.

– Pani zdaniem pan Burke nie nauczy mnie polować?

– Nie ufam panu Burke’owi. Wątpię, aby zdołał utrzymać cię przy życiu. – Larry wybałuszył oczy. – Nie chodzi mi o to, że mógłby cię skrzywdzić rozmyślnie. Wydaje mi się tylko, że nie naraziłby własnego życia w twojej obronie. Jeżeli o to chodzi, u fum wyłącznie sobie.

– Myśli pani, że może dojść do tak drastycznych sytuacji?

– Dziś przecież stanęliśmy oko w oko ze śmiercią.

Milczał przez dłuższą chwilę. Spojrzał na swoje dłonie, którymi powoli odruchowo gładził kierownicę.

– Obiecuję, że nie wybiorę się na polowanie na wampiry z nikim innym oprócz ciebie.

Spojrzał na mnie, niebieskie oczy lustrowały moje oblicze.

– Nawet z panem Rodriguezem? Pan Vaughn mówił, że on był pani mentorem.

– Manny był moim nauczycielem, ale on już nie poluje na wampiry.

– Dlaczego?

Odnalazłam jego spojrzenie i odparłam:

– Jego żona za bardzo się o niego boi, a poza tym Manny ma czworo dzieci.

– Pani nie ma męża, pan Burke żony i żadne z was nie ma dzieci.

– Zgadza się.

– To tak jak ja.

Uśmiechnęłam się mimowolnie. Czy ja też byłam kiedyś równie zapalczywa? Nie.

– Nie bądź zbyt pewny siebie, Larry. Pamiętaj, że gdy Bóg chce kogoś ukarać, to na początek odbiera mu rozum.

Uśmiechnął się i przez moment wyglądał na trzynastolatka. Jezu, dlaczego po wydarzeniach dzisiejszej nocy nie miał ochoty zrezygnować i znaleźć sobie jakiegoś innego, bezpieczniejszego zajęcia? Czemu ja wciąż robię to, co robię? Nie znałam odpowiedzi na te pytania, a na pewno takich, które wydałyby mi się sensowne. Dlaczego ja to robiłam? Bo byłam w tym dobra. Ot i wszystko. Może Larry także kiedyś będzie w tym dobry. O ile pożyje dostatecznie długo. W przeciwnym razie będzie co najwyżej dobrym trupem.

Wysiadłam z samochodu i oparłam się o otwarte drzwiczki, pochylając głowę, aby zajrzeć do środka.

– Jedź prosto do domu, a jeśli nie masz dodatkowego krzyżyka, kup go jutro z samego rana.

– W porządku – powiedział.

Zatrzasnęłam drzwiczki, wciąż mając przed oczami wyraz jego twarzy, pełen szczerego zapału i gorliwości. Weszłam po schodach, ani razu nie oglądając się za siebie. Nie patrzyłam, jak odjeżdża, wciąż cały i zdrowy po swoim pierwszym starciu z potworami. Wciąż żywy. Byłam od niego tylko cztery lata starsza. Cztery lata. Miałam wrażenie, jakby dzieliła nas przepaść całych stuleci. Ja nigdy nie byłam takim żółtodziobem. Zawdzięczałam to śmierci mojej matki, gdy miałam zaledwie osiem lat. Wczesna utrata rodziców czyni cię twardą i odbiera połysk nawet najbardziej lśniącej zbroi niewinności.

W dalszym ciągu będę starała się wybić Larry’emu z głowy karierę zabójcy wampirów, ale jeśli to mi się nie uda, będę z nim współpracować. Są tylko dwa rodzaje pogromców wampirów – dobrzy i martwi. Może dzięki memu skromnemu wsparciu Larry stanie się jednym z tych dobrych. Alternatywa wydawała się, delikatnie mówiąc, nie do przyjęcia.

Загрузка...