Lierbakkene, współcześnie

Gdy doczytali do końca, rozległy się głośne westchnienia.

– Niedaleko pada jabłko od jabłoni – powiedziała Vesla lakonicznie.

– Strasznie łatwo poszło im to oswobodzenie ojca – stwierdziła Gudrun.

– Nie zapominajcie, że w owych czasach słudzy inkwizycji cieszyli się powszechnym poważaniem i wzbudzali strach – podkreślił Jordi. – Nikt się nie spodziewał, że ktokolwiek ośmieli się im sprzeciwić. Strażnicy pilnujący więźniów z całą pewnością nie przewidywali żadnej napaści.

– No tak, pewnie dlatego tak łatwo się wywinęli. Pedro zbierał siły na krótki wykład.

– Santillana del Mar to niezwykle piękne miasto, prawdziwa perełka Jean Paul Sartre nazwał je najpiękniejszym miastem Hiszpanii. Byłem tam, to niezapomniane przeżycie. Estella jednak ma rację, twierdząc, że to miasto w stanie rozpadu. W istocie za jej czasów tak właśnie było. Później jednak francuski pisarz Lesage umieścił akcję swej powieści „Przypadki Idziego Blasa” właśnie w tym mieście i nagle Santillana del Mar stała się modna. W drugiej połowie siedemnastego wieku, a zwłaszcza w wieku osiemnastym zaczęły tam powstawać jeden po drugim piękne dwory i domy.

Naprawdę cudownie się tam przespacerować. To jak przechadzka wśród minionego czasu, w świecie ze snu.

– Czy groty Altamiry nie są położone gdzieś w pobliżu? – dopytywał się Morten.

– Owszem, bardzo blisko, o rzut kamieniem, no, może o dwa.

– Dziwne, że się tam nie ukryli. Ale Estella ani słowem nie wspomina o grotach.

– Nie ma się czemu dziwić. Odkryto je dopiero w roku tysiąc osiemset sześćdziesiątym dziewiątym, kiedy to pewien myśliwy szukał swego psa. O odkryciu opowiedział nauczycielowi, który wybrał się do grot dopiero dziesięć lat później. Towarzyszyła mu wtedy córka. Nauczyciel szukał śladów bytności ludzi w dole, na ziemi, dziewczynka natomiast, znudzona, poświeciła na sklepienie i wtedy właśnie zobaczyła malowidła, liczące sobie dwadzieścia tysięcy lat, a przedstawiające przede wszystkim bizony, lecz również jelenie i dziki. Była pierwszą osobą, która ujrzała je po dwudziestu tysiącach lat! Groty są dobrze strzeżone przed turystami. Żeby się do nich dostać, trzeba czekać dwa lata i przedstawić naprawdę istotny powód. Poza tym wpuszczają do środka zaledwie siedmiu odwiedzających naraz i to tylko do kilku grot. Do niektórych nikt nie może wejść. No i oczywiście groty Altamiry znajdują się na liście światowego dziedzictwa kultury.

– A cóż to jest to światowe dziedzictwo kultury? – zainteresowała się Unni.

– To coś, co jest tak wyjątkowe, że należy do całego świata i cały świat ma obowiązek o to dbać. Szwecja posiada sporo zabytków wpisanych na tę listę, lecz co do Norwegii nie mam pewności. Może są na niej naskalne rysunki z Alta, może miasto i kopalnia w Roros, może palowy kościół w Urnes, ale to tylko moje domysły. W każdym razie na tej liście umieszcza się naprawdę unikatowe zabytki.

– A co wyjątkowego może mieć Szwecja? – spytał z kwaśną miną Morten.

– Wiem jedynie o skalnych rysunkach w Tanum.

– Racja! – wykrzyknęła Unni. – Przecież widzieliśmy je, kiedy jechaliśmy z południa w stronę Svinesund. Rzeczywiście było tam napisane „Zabytek dziedzictwa światowego”. Wielki szyld, mnóstwo języków. Fajnie!

Antonio szczerze podziwiał wiedzę Pedra, uznał jednak, że teraz powinni wrócić do rzeczy.

– W ostatnim rozdziale również uzyskaliśmy drobną informację – przypomniał. – Don Sevastino wypowiada się na temat opończy.

Mówi, że nie wie, co z nią zrobił.

– A Estella zbyła go, mówiąc, że jest jej wszystko jedno – uzupełniła Gudrun.

– Tak, lecz to tylko potwierdza naszą teorię, że wówczas, tamtej nocy, nieśli zwłoki nieszczęsnego Jorge, owinięte w dywan. Ale, jak widzę, zostały już tylko dwa rozdziały. Zabieramy się do nich?

Загрузка...