Morten miał wrażenie, że wybrał się na przyjemną przejażdżkę ze swymi trzema damami. Tak było na początku.
Przewodniczka Claudia szybko odnalazła wspólny ton z resztą pasażerów. Wprawdzie Sissi nie bardzo podobało się, że Claudia zajęła miejsce obok Mortena z przodu, ale ponieważ miała wskazywać drogę, nic nie dało się na to poradzić.
Claudia okazała się dość dziwaczną osobą. Nawet na chwilę nie zdjęła ciemnych okularów przeciwsłonecznych, a tematy konwersacji, na które zabierała głos, też wydawały się ograniczone. Ach, wiedziała wszystko o starych budynkach, kościołach, zamkach i dworach, lecz gdy rozmawiali o nowoczesnych wynalazkach i cudach techniki, milczała jak zaklęta. Raz Morten odezwał się po norwesku, a Claudia natychmiast odpowiedziała mu po hiszpańsku. Zaraz jednak się poprawiła: „Przepraszam, co teraz powiedziałeś? Chyba nie zrozumiałam…”
Flavia obserwowała ją podejrzliwie i okazywała jej wyraźną rezerwę, Sissi jednak zachowywała się otwarcie i naturalnie, jak zwykle.
Do Ramales de la Victoria dotarli wieczorem, na wiele godzin wcześniej niż Antonio i Unni dojechali taksówką do doliny Carranza.
Było już ciemno, wciąż jednak dostatecznie wcześnie, żeby zjeść obiad.
Miejsca w hotelu nie dostali, znaleziono im jednak kwatery prywatne. Flavia przystała na to w milczeniu. Doprawdy, miała okazję spróbować znacznie twardszego życia niż to, do jakiego przywykła, lecz chociaż czasami na jej twarzy malował się wyraz udręki, to jednak nigdy nie narzekała głośno.
W mieście natomiast było kilka dobrych restauracji. Claudia oświadczyła, że chociaż będzie nocować gdzie indziej, to i tak chętnie zje z nimi obiad Przecież tak się ze sobą zaprzyjaźnili.
Wciąż nie zdejmując ciemnych okularów, usiadła razem z nimi przy stoliku. Rozmawiali, żartując w kilku językach, i Sissi pokazała swoje prawdziwe talenty. Flavia jednak wciąż okazywała rezerwę wobec Claudii. Ukradkiem obserwowała przewodniczkę i najwyraźniej nie podobało jej się to, co widzi.
Morten w miły i grzeczny sposób dał do zrozumienia, że dalej nie będą już mogli zabrać dodatkowej pasażerki, z czym Claudia beztrosko się pogodziła. I tak miała przez kilka dni zostać w Ramales de la Victoria, zanadto więc nie pokrzyżowali jej planów.
Oni również zamierzali zostać tu przez jakiś czas, planowali wszak przeszukać groty, lecz nie zdradzili się z tym ani słowem. Z takiego czy innego powodu wzdragali się spytać Claudię o groty, wstrzymywał ich chyba przed tym zdrowy instynkt.
Morten czuł się trochę nieswojo. Podczas nieobecności Antonia to on objął dowodzenie i tak też starał się zachowywać, ignorując niemądry wewnętrzny głos, który przez cały czas nie przestawał mu szeptać, że zarówno Flavia, jak i Sissi równie dobrze jak on nadają się na szefa grupy.
Nie bardzo rozumiał, jak to możliwe, że Antonio miał przyjechać z Bilbao, w dodatku razem z Unni. Przecież to się nijak nie składało.
On również kontaktował się z Jordim. Całej jego grupie niewypowiedzianie ulżyła świadomość, że Unni znalazła się w bezpiecznych rękach. Mogli spokojnie udać się na spoczynek w swojej małej wiosce na pustkowiu.
Morten wyraził przed Antoniem swoje współczucie dla Jordiego. Jordi bez Unni? To przecież nie do pomyślenia!
– Dobrze im to zrobi – odparł Antonio krótko i bez serca – Przecież nie rozstali się nawet na godzinę, odkąd spotkali się w Stryn, tysiąc milionów lat temu. Spróbują teraz czegoś nowego.
Morten usłyszał w tle chichot Unni.
Teraz przy obiadowym stole westchnął ciężko. Szczerze pragnął, żeby był z nimi Antonio. Już sama kwestia wyboru jedzenia… Zamówienie musiała składać Flavia, bo on nie rozumiał ani słowa z karty. Dostali specjalność zakładu: sopa de melon y bogavante, falsos raviolis de bonito rellenos de mousse de idem, carrieras de buey a las verduras frescas, na deser zaś pastel de chocolate caliente.
Zrozumiał z tego przynajmniej tyle, że będzie to zupa melonowa z czymś, pierożki nadziewane jakimś musem, mięso ze świeżymi warzywami i chyba gorące ciastko czekoladowe.
Chociaż nazwy potraw brzmiały nie najlepiej, to jednak wszystko smakowało wybornie.
Dowiedzieli się, że Antonio rozmawiał z Veslą i że w Norwegii wszystko jest w jak najlepszym porządku. Podali mu swój adres, zdawali sobie jednak sprawę, że Antonio i Unni tak prędko tutaj nie dotrą.
Gdy siedzieli już przy kawie, z zewnątrz dobiegł nagle huk eksplozji. Zdrętwieli.
– Przecież opuściliśmy już Kraj Basków – mruknął Morten.
– To nic nie znaczy – odparła Flavia równie cicho. Wszyscy podeszli do okna, żeby zobaczyć, co się stało. Tajemnica prędko się wyjaśniła: wciąż jeszcze się dymiło z rury wydechowej jakiegoś starego samochodu.
Z ulgą powrócili do stolika. Claudia oznajmiła, że nie będzie piła kawy, podziękowała za podwiezienie i wspólny posiłek w miłym towarzystwie, a potem opuściła ich, obiecując pożegnać się z nimi następnego dnia rano.
Pozostali we trójkę.
– No tak, już po wszystkim – stwierdziła Flavia krótko.
– Nie polubiłaś jej? – na pół skonstatowała Sissi.
– Miała w sobie coś dziwnego, coś, co wzbudzało nieufność.
– Ja niczego takiego nie zauważyłem – stwierdził Morten i wypił wielki łyk irish coffe. Uznał, że zasłużył sobie na to po całym długim dniu jazdy samochodem.
Flavia również się napiła, a i Sissi spróbowała swojej kawy. Zaraz jednak zmarszczyła czoło.
– Czy to ma tak smakować? – spytała zdziwiona, podając szklankę Mortenowi. – Spróbuj!
Morten ostrożnie zanurzył usta.
– Ależ skąd! – stwierdził zaniepokojony. – Jest zupełnie inna niż moja.
– Czuję się trochę dziwnie – powiedziała Sissi, a z oczu bił jej lęk. – Nie widzę wyraźnie.
Flavia wstała.
– Claudia! Gdzie ona mieszka?
– Nie wiem – odparł Morten. – Chodźcie, wrócimy do naszych pokoi!
– Dlaczego to mnie stale musi się coś przytrafiać – poskarżyła się Sissi, wspierając się na Mortenie, gdy opuszczali restaurację.
– Nie wiem – odparł wystraszony. – Nic nie rozumiem. Zaraz spróbuję znaleźć jakiegoś lekarza. Nie, Flavio, nie możemy wezwać policji, to będzie wymagało zbyt wielu wyjaśnień. Dzięki Bogu, że nie wtajemniczyliśmy Claudii w cel naszej ekspedycji. Zajmiemy się tobą, Sissi, możesz mi zaufać!
Morten w jednej chwili zmienił się w dużego, silnego i skutecznego w działaniu. Nikomu nie wolno skrzywdzić jego Sissi.
Nawet jeżeli w samochodzie flirtował trochę z dziwną tajemniczą Claudią.
Miał nadzieję, raczej próżną, że Sissi niczego nie zauważyła.