33

Po wielu „czy” i „ale” i przy dużej pomocy ze strony mnichów Emmie i jej bandzie udało się wreszcie dotrzeć do wejścia do groty.

Była zła i zirytowana z powodu zniszczonego ubrania i potarganych włosów, wściekała się też na mężczyzn, którzy jakby nie pojmowali, jak bardzo powinni się spieszyć.

– Szybciej, lenie! Ci nędznicy nie mogą położyć łapy na całym złocie, przecież ono należy do nas!

Mężczyźni trochę przyspieszyli. Przyświecali sobie latarkami, lecz tak niespokojnie, że wszystko zdawało się wirować.

– A więc znaleźli drogę przez górę – mamrotała Emma pod nosem. – Ktoś musiał im pomagać. A do czego właściwie przydał nam się ten męski demon, którego mnisi wciągnęli do współpracy? Ja go nawet nie widziałam!

Dotarli do pierwszego szkieletu.

Manuelito i Pepito natychmiast uderzyli w krzyk.

– Przecież to nic takiego! – wrzasnęła Emma. – Tylko jakiś trup!

Dwaj Hiszpanie przeżegnali się.

– To oznacza nieszczęście, nie wolno nam iść dalej!

– Nie wygłupiajcie się, spójrzcie tylko!

Emma czubkiem buta rozgarnęła żałosne szczątki. Tego jednak dla Manuelita i Pepita było już za wiele.

– Dosyć! – wrzasnęli i biegiem rzucili się z powrotem przez skalny korytarz.

– Wracajcie! – wołali za nimi Emma i Alonzo.

– Nigdy w życiu! Tyle okropności się za wami wlecze! Upiory, demony, a teraz jeszcze zwłoki, które nie spoczęły w poświęconej ziemi!

Zapadła cisza.

– No cóż – stwierdził po chwili Kenny cierpko. – Zostało nas tylko czworo. Tommy, ja, ty i Alonzo.

Emma starała się zapanować na gniewem.

– Tym lepiej! Więcej będzie dla nas! Chodźcie, dogonimy Unni i tę jej przeklętą bandę!

Загрузка...