Jest. W betonowym mroku ścian pojawiła się nagle gruba czarna krecha otwieranych drzwi, a w nich CZAS 2020–112 sylwetka Ala. Al spojrzał na Burta siedzącego nieruchomo w fotelu retrospektora i zdziwiony zapytał:
— Oszalałeś? Wykończysz się, Burt!.. Dlaczego nie włączyłeś retrospektora? Tak nie…
— W porządku, Al — powiedział głos Burta. — Okay. Lepiej się dziś czuję.
— Tak ci się tylko wydaje! Nie wolno ci, sam mi tłumaczyłeś…
— Powiedziałem okay! — powtórzył z naciskiem głos. Mózg dziwił się spokojowi i sile ciała. — Masz coś?
Al pokręcił głową.
— Cholernie ciężko — powiedział cicho. Albo ja jestem do niczego, albo… Naprawdę robiłem, co się da… Może jutro?
Twarz uśmiechnęła się.
— To nie ma znaczenia — powiedział głos.
Al zmarszczył brwi.
— Co chcesz przez to powiedzieć? — spytał zaskoczony. — Burt, stało się coś?
— Nie, skądże… Tak mi się powiedziało. („Boi się! Boi się, skurwysyn!”)
Al popatrzył przez chwilę na towarzysza, a potem ciężko westchnął i podszedł do swojego retrospektora.
— Przepraszam cię, Burt, ale chyba tu wlezę. Opuszczają mnie resztki sił…
— Jasne — uciął głos Burta; ciało zaczęło się podnosić z fotela.
— Burt — odezwał się spod hełmu Al. — Ale ty przecież nie musisz jeszcze iść. Ostatecznie to moja wina… Posiedź jeszcze…
— W porządku.
Burt wywlókł się z kabiny. Nie odwracał się. Czekał, aż usłyszy charakterystyczny szczęk wciskanej kasety.
Już. CZAS 2020–077.
Odwrócił się. Tamten był w przeszłości. Burt podszedł wolno do kabiny Ala i odsunął drzwi. Przez chwilę wpatrywał się w tamtego.
— Ty kanalio! — zawył nagle. — Ty sukinsynu!
Oczy Ala patrzyły w przeszłość.
Bunt rozwarł dłoń, na której leżała spreparowana kaseta. Potem błyskawicznym ruchem wyłączył retrospektor Ala, wyrwał oglądaną przezeń taśmę w kasecie i wcisnął tę, którą trzymał w ręce. Nim tamten zdążył się opamiętać, Burt wcisnął na powrót guzik, uruchamiając ponownie retrospektor. Wskazówkę przesunął na czarny napis FULL.