Rozdział dwunasty

Jaheira przycisnęła dłonie do skroni i ściskała je mocno. Wiedziała, że musi w końcu przestać przyjmować ciosy na głowę albo odniesie jakieś trwałe uszkodzenia. Abdel był jednak przy niej i trzymał ją teraz w swych silnych ramionach, więc czuła się już lepiej.

Spojrzała na minotaura siedzącego na podłodze w małym pomieszczeniu. Po plecach przebiegł jej dreszcz i w równym stopniu jak uważała, że ufa rozmaitym tworom Mielikki, dopóki nie okażą się niegodne zaufania, bała się wielkiego stwora.

– Tracę przytomność na dwie minuty – wyszeptała do Abdela – a ty znajdujesz sobie nowego przyjaciela.

Najemnik uśmiechnął się i powiedział – W czasie burzy każdy port jest dobry.

Imoen pomagała dziwnemu nagiemu mężczyźnie na stole przejść do pozycji siedzącej. Wydawał się oszołomiony i bardziej niż trochę obłąkany.

– Musimy się stąd wydostać – powiedziała mu.

– Zrobimy to – rzekł Abdel, patrząc pomiędzy mężczyznę a minotaura. – Nie musimy walczyć, prawda?

– Pana proszę, walki rozpocznę nie ja – powiedział szaleniec.

Abdel spojrzał na niego ogłupiałym wzrokiem, a Jaheira wypuściła z siebie oddech, który mógł być zmęczonym śmiechem. Abdel pomógł jej wstać. Spojrzała na minotaura.

– Koordynator – rzekła. – Mężczyzna o imieniu Irenicus. Znasz go?

Minotaur przytaknął z wyraźną niechęcią.

– Możesz mówić – powiedział Abdel do stwora.

– Szaleni jesteśmy że, uważa on – obłąkaniec rzekł do Imoen z miłym uśmiechem na twarzy. – Wyrazić się mogę jeśli, szalony jest on to.

– Mogę mówić – powiedział minotaur, ignorując szaleńca. Imoen wciągnęła gwałtownie powietrze na dźwięk chrapliwego głosu stwora.

– O co tu chodzi? – zapytał po prostu Abdel. Minotaur chrząknął i wzruszył ramionami.

– Miałem zamieszkiwać to miejsce. Wasz Irenicus planował zaludnić leżący poniżej labirynt zamąconymi z waszego rodzaju.

– Ale zniknął? – spytała Jaheira wielkiego bykoczłowieka. – Uciekł stąd?

Minotaur przytaknął.

– Wampirzycą swoją tą z Podmroku do poszedł – mruknął szaleniec, przytakując.

– Wampirzycą? – spytała Imoen. – Czy powiedziałeś wampirzycą?

– Poszedł do Podmroku z tą swoją wampirzycą – przetłumaczyła Jaheira. – Dlaczego?

– A czy to ważne? – zapytał Abdel, nie oczekując odpowiedzi. – Baba z wozu koniom lżej. Dobrze mu będzie tam na dole.

– Ma plany co do Suldanessellar – powiedział minotaur i tym razem Jaheira wciągnęła gwałtownie powietrze.

– Lżej koniom wozu z baba że, powiedział bym też – rzekł szaleniec, kładąc się z powrotem na stole. – Karmione być powinny jak tak węgorzy karmił nie nigdy.

– Suldanessellar? – spytała Jaheira.

Minotaur przytaknął, a ona powiedziała – To niemożliwe.

– Suldanessellar? – zapytał Abdel.

– Co to jest? – spytała Imoen.

– Dbał nie wcale naprawdę tak nas o on – rzekł szaleniec. – Jedno wszystko zupełnie mi będzie, zabijecie i znajdziecie go jeśli.

– Suldanessellar to miasto elfów – wyjaśniła Jaheira. – Nic dziwnego, że nigdy o nim nie słyszeliście. To jeden z największych sekretów Faerunu. Jest domem tej garstki elfów, które jeszcze nie odeszły do Evermeet.

Minotaur przytaknął, a Abdel spytał – Co to może mieć wspólnego z nami?

– Nie mam pojęcia – odparł minotaur. – Walczyłeś przy mnie ze świńskimi pyskami i jestem ci winien na tyle dużo, abyśmy mogli rozejść się w pokoju. Powiedziałem wam wszystko, co miałem do powiedzenia.

– Moglibyśmy wykorzystać twoją pomoc… – powiedziała Jaheira do wielkiego bykoczłowieka.

Minotaur przytaknął, lecz rzekł – Wasza droga nie jest moją.

– Przynajmniej powiedz nam, jak ich odnaleźć – nalegała Jaheira.

– A musimy? – spytała Imoen. Skierowała na Abdela pytające spojrzenie.

Wielki najemnik wzruszył ramionami.

– Wydaje mi się, że musimy. Nie możemy tego odpuścić. Zresztą jestem mu coś winien za ten rytuał oraz dziwne porwania tu i tam.

– Łatwa jest dół na droga – odezwał się szaleniec, który zajmował się zakładaniem z powrotem miedzianej wstęgi na głowę. – Czaszka wisi których na, drzwi do dojdziecie nie dopóki, rozwidleniu pierwszym na lewo w razy trzy skręćcie i prawo na korytarzem prostu po idźcie.

– Rozumiesz to? – Abdel spytał Jaheirę.

Druidka przytaknęła, wsłuchując się uważnie we wskazówki szaleńca.

– Ich chcecie nie – ciągnął. – Nietoperz martwy jest przybity którymi nad, drzwi przez przejdźcie i je omińcie. Rampy do was doprowadzą.

– Wiecie co? – powiedziała Imoen. – To nie sprawia, że czuję się lepiej.

– Prawo na drzwi trzecie znajdźcie i, szła będzie jak, daleko tak dół na nią zejdźcie – kontynuował szaleniec. – Dół na droga długa będzie dalej.

– Mogę sobie wyobrazić – palnęła Imoen, a Abdel zmierzył ją stanowczym spojrzeniem, które zignorowała.

– Podmroku do dotrzecie kiedy – dokończył szaleniec – wiedzieć tym o będziecie.

– Jedno pytanie – rzekła Imoen, patrząc bezpośrednio na Jaheirę. – Czy to całe Suldanesselar jest tego warte?

– Spędziłam tam sporo czasu – powiedziała Jaheira. – Tam nauczyłam się być druidką.

– Wezmę to za two…

Imoen przerwało wycie szaleńca, który wydawał się podskoczyć na stole.

– Imoen! – wrzasnął ostrzegawczo Abdel, jednak dziewczyna była już w trakcie odskakiwania.

Szaleniec nie podskoczył tak naprawdę na stole – został podniesiony.

Ze stropu zwiesiły się podobne do lin, pokryte paskudnym śluzem macki i owinęły znieruchomiałego nagle i zesztywniałego obłąkańca. Abdel, Jaheira, Imoen oraz minotaur spojrzeli jednocześnie w górę i ujrzeli źródło tych macek. Minotaur zawarczał coś w swoim gardłowym języku.

Z sufitu, nad stołem szaleńca, zwisała wielka, podobna do robala bestia, składająca się z cielistych, okrągłych worków. Jej głowa miała kształt cebuli i wyrastało z niej mrowie macek.

– Co to, na dziewięć piekieł, jest? – spytała Imoen, cofając się szybko, by oddalić się od tej istoty.

– Pełzacz gnilny – odrzekli jednocześnie Abdel, Jaheira i minotaur.

Ze wszystkich rzeczy Abdel był najbardziej zdumiony wysokością stropu. Przypomniał sobie, że minotaur przeskoczył nad nim. Stwór miał dwa metry czterdzieści, a Abdel dwa metry dziesięć, więc sufit musiał być wysoko nad nimi. W pobliżu rogu posępnego stropu widział dziurę, przez którą przelazła najwyraźniej gigantyczna bestia. Słyszał o takich istotach. Przemierzały one najgłębsze jaskinie i lochy, czyszcząc je z pozostałości martwych ciał oraz efektów ubocznych bitew. Ta najwyraźniej pomyliła szaleńca z rannym.

– Mi – jęknął szaleniec – pomóżcie.

Minotaur wskoczył na stół i zamachnął się toporem, wyciągając wysoko rękę. Jedna z macek upadła z mokrym plaskiem na stół, a minotaur zręcznie uniknął spryskania przez paraliżującą truciznę, która ją pokrywała. Pełzacz gnilny wydał z siebie syk i wycofał się do ciemnego otworu w pobliżu stropu, ciągnąć za sobą sparaliżowanego szaleńca.

– Nie będzie mi potrzebna wasza pomoc – powiedział minotaur. – Idźcie swoją drogą.

Bykoczłowiek nie czekał, by sprawdzić, czy Abdel i kobiety posłuchali go. Podskoczył, chwycił się jedną ręką krawędzi otworu i przeszedł przez niego, zanim jeszcze Abdel zdołał dojść do stołu.

Kładąc mu rękę na ramieniu, Jaheira powstrzymała go przed pójściem dalej.

– Suldanessellar – rzekła. – Irenicus.

Abdel spojrzał na nią i przytaknął, po czym popatrzył jeszcze raz na ciemny otwór i spytał – Zrozumiałyście te opaczne wskazówki?

– Ja nie – przyznała Imoen.

– Tak sądzę – odparła Jaheira.

– No to chodźmy – powiedział Abdel.

Загрузка...