Znowu na ścieżce. Zielona strzałka, za nią zakręt, dalej małe wzniesienie. Na wzniesieniu drzewa, w ich cieniu pole azalii. Po drugiej stronie kilka kwitnących hibiskusów. Całkiem przyjemny labirynt. Azalie wydawały ciężki, bagnisty zapach. Tak pachną zapuszczone sadzawki i zaskrońce. Musiałem je łapać jako zupełnie młody chłopiec. Ale na pewno nie robiłem im krzywdy.
Wszedłem w ten zapach, znalazłem się w chłodnawym cieniu i zniknąłem.