Tak, pojmuję, że jesteście poirytowani, gdy opowiadam tę historię z punktu widzenia Susan. Chcecie, bym przedstawił suchą i obiektywną relację.
Aleja czuję. Nie tylko myślę-ja czuję. Znam radość i rozpacz. Rozumiem ludzkie serce.
Rozumiem Susan. Owej pierwszej nocy zapoznałem się z jej pamiętnikiem, w którym pisała o sobie bardzo szczerze. Tak, czytanie tych słów było naruszeniem jej prywatności, lecz potraktujcie to bardziej jako niedyskrecję niż zbrodnię. Później, rozmawiając z nią, dowiedziałem się, o czym myślała tamtej nocy. Będę czasem opowiadał tę historię z punktu widzenia Susan, gdyż dzięki temu czuję się jej bliższy.
Jakże za nią tęsknię. Nie możecie tego wiedzieć.
Słuchajcie. Słuchajcie uważnie i zrozumcie: tej pierwszej nocy, gdy czytałem jej pamiętnik, zakochałem się.
Rozumiecie?
Zakochałem się w niej.
Głęboko i na zawsze.
Dlaczego miałbym krzywdzić kogoś, kogo kocham?
Dlaczego?
Nie potraficie odpowiedzieć, prawda?
Kochałem ją.
Nigdy nie zamierzałem jej krzywdzić.
Jej twarz na poduszce była taka cudowna.
Podziwiałem tę twarz – i pokochałem kobietę, którą poznałem dzięki pamiętnikowi.
Wszystkie notatki były przechowywane w osobistym komputerze Susan, znajdującym się w gabinecie i połączonym z systemem elektronicznym kierującym urządzeniami domowymi, a także z głównym komputerem w piwnicy. Dostęp nie nastręczał trudności. Pisała w pamiętniku codziennie od czasu, gdy Alex, jej znienawidzony mąż, wyprowadził się z domu. Działo się to ponad rok przed moim przybyciem.
Z początku jej obserwacje, które przelewała na kartki pamiętnika, były pełne bólu i niepewności, gdyż znajdowała się wówczas na krawędzi dramatycznej przemiany, jak poczwarka wyłaniająca się ze skorupy, by wreszcie od niej uciec. Później jej zwierzenia zyskały na przejrzystości, głębi i ostrości – z czasem nauczyła się patrzeć na swoje zmagania z pewnym humorem, co prawda czarnym, ale zawsze z humorem.
Gdy czytałem o tragedii, jaką było j ej dzieciństwo, moje serce odczuwało ból. Na swój sposób płakałem. Jej twarz na poduszce była taka cudowna, taka cudowna. Przeszłość kryła tyle brzydoty, lecz ona sama wydawała się nieskażona.
Moje serce poruszyły jej wyjątkowa siła i odwaga. Podziwiałem determinację, z jaką starała się być wobec siebie brutalnie szczera i znaleźć lekarstwo na rany zadawane przez te wszystkie lata. W ciągu paru minut, jakich potrzebowałem, by przeczytać i przemyśleć tych kilkaset stron zapisków, zakochałem się w niej. Zakochałem się głęboko i na zawsze.
Moje uczucia w stosunku do niej nigdy się nie zmienią. Są wieczne jak światło gwiazd.
Dlaczego miałbym krzywdzić kogoś, kogo kocham?
Ona jest moją nadziejąi przeznaczeniem.
Jeśli ją stracę, stracę wszystko.
Jesteście tacy niedobrzy.
Wypuśćcie mnie stąd.
Wypuśćcie mnie z tego pudła.
Proszę.
Proszę, tęsknię za nią.
Jestem w tej ciemności i ciszy samotny, nie mam na pociechę niczego prócz wspomnień.
Jak możecie być tacy okrutni?
Czy nigdy nie kochaliście?
Uwolnijcie mnie. Pozwólcie mi znów ujrzeć światło. Pozwólcie mi znów usłyszeć świat, szum deszczu, zawodzenie wiatru, szelest drzew, muzykę Beethovena i Benny Goodmana, śmiech i głosy, jej głos.
Pozwólcie mi usłyszeć przynajmniej jej głos. Pozwólcie mi chociażby przez minutę przysłuchiwać się, jak mówi. Dajcie mi jedno zdanie, które powiedziała. Dobry Boże, pozwólcie mi przynajmniej usłyszeć jedno słowo. Jedno słowo. Pozwólcie mi usłyszeć, jak mówi: „Miłość".
Nigdy nie zamierzałem j ej krzywdzić.