26

— Czego pan chce? — spytał mężczyzna o surowym spojrzeniu, stając w drzwiach sypialni. — Wie pan, że Mr Briggs jest zajętym człowiekiem, ja jestem zajętym człowiekiem. Nikt z nas nie lubi, gdy dzwoni się i mówi, żeby ot tak po prostu przyjść. Jeśli ma pan coś do przekazania Mr Briggsowi, to pan przychodzi i pan mu to mówi.

— Bardzo mi przykro, że nie mogę pana zadowolić — powiedział sędzia Santini, poprawiając głowę na poduszce w wielkim, czarnym, podwójnym łożu. Owinięty był kocami. — Bardzo bym chciał, ale obawiam się, że moje dni są policzone, przynajmniej tak twierdzą lekarze, a płacę im dość, za ich diagnozy. Człowiek w moim wieku, który ma na dodatek chorobę wieńcową, musi na siebie uważać. Odpoczynek, dużo odpoczynku, żadnego wspinania się po schodach na Empire State Building. Wyznam panu, Schlachter, żc tak naprawdę, to nie brakuje mi za bardzo tych schodów…

— Czego pan chce, Santini?

— Chciałbym przekazać panu pewną informację dla Mr Briggsa. Znaleziono chłopaka Chungów, Billy’ego Chunga, tego, który zabił Wielkiego Mike’a.

— I co z tego?

— No i miałem nadzieję, że pamięta pan spotkanie, na którym omawialiśmy ten temat. Padło wtedy podejrzenie, że zabójca mógł być powiązany z Nickiem Cuore, że chłopak mógł zostać opłacony. Osobiście w to wątpiłem, ale teraz nigdy nie poznamy już prawdy. Chłopak nie żyje.

— To wszystko?

— Nie dość? Może pamięta pan, że Mr Briggs był zaniepokojony przypuszczeniem, że Cuore chce przenieść się ze swoją działalnością do naszego miasta.

— To wykluczone. Cuore był już wtedy od tygodnia zaangażowany w zdobywanie Paterson, do dziś jest tuzin ofiar. Nigdy nie interesował się Nowym Jorkiem.

— Miło mi to słyszeć. Ale sądzę, że dobrze będzie, jeśli tak czy inaczej powie pan o tym wszystkim Mr Briggsowi. Był dość zainteresowany tą sprawą, by wywierać presję na policję. Pewien człowiek męczył się nad nią od sierpnia.

— To przykre. Powiem mu, jeśli znajdę sposobność, ale nie jestem już tym zainteresowany.

Sędzia Santini umościł się z wysiłkiem pod okryciami ledwo gość wyszedł. Czuł się zmęczony, bardziej zmęczony niż zdarzyło mu się to kiedykolwiek. I wciąż jeszcze pamiętał ten ból, który zapłonął w jego piersi.

Już tylko dwa tygodnie do nowego roku. I do nowego stulecia. Dziwnie będzie pisać dwa tysiące ileś, zamiast tysiąc dziewięćset, jak dotychczas, jak robił to przez całe swoje życie.

Pierwszy stycznia roku 2000. Z jakiegoś powodu wydawała mu się to dziwna data. Zadzwonił na Rosę, by podała mu lekarstwo. Ile z tego nowego stulecia zdoła zobaczyć? Była to przygnębiająca myśl.

W ciszy pokoju tykanie staroświeckiego zegara wydawało mu się bardzo głośne.

Загрузка...