Relacja Louise Baltimore
UC-10 nie miał najmniejszej szansy. Był to dobry samolot, mimo że w tym czasie otaczała go jeszcze aura kontrowersji po wypadkach w Paryżu i Chicago. Jednak kiedy płatowiec traci taki kawał skrzydła, nie jest już maszyną do latania, tylko aluminiową skałą. Tak właśnie spadła dziesiątka: obracając się wokół własnej osi, prosto w dół.
Boeing 747, jak mówiłam niedawno Wilburowi Wrightowi, to obok Albatrosa D-3 i Fokkera Areospatiale HST jedna z najbardziej niezawodnych konstrukcji, jakie kiedykolwiek zaprojektowano. I rzeczywiście, ten wyszedł ze zderzenia w lepszym stanie niż DC-10, choć był raniony śmiertelnie. Ten wspaniały stary wieloryb zdołał wyrównać i utrzymać wysokość. Kto wie, co mógłby jeszcze zrobić, gdyby nie wyrosła mu na drodze góra? Nawet wtedy zachował zadziwiającą odporność, odwracając się do góry brzuchem — manewr, jakiego nikt w zakładach Boeinga nie przewidział w parametrach konstrukcyjnych. Dowodem na to mógł być stan pasażerów: przeszło trzystu zachowało wszystkie kończyny. Gdyby nie pożar, mogłyby zachować się i twarze. Bez wątpienia w ostatnich sekundach było to niezwykłe widowisko. Czy naprawdę wolelibyście umrzeć w łóżku? Może. Pewnie każdy sposób umierania jest równie dobry.