16

Nagle pojawiły się między nimi duchy czterech żywiołów.

Dolg powstrzymał się, żeby nie zawołać złośliwie: „No, najwyższy czas!”

Pozdrowił je z szacunkiem i zapytał, czy znaleziono jego ojca.

– Odkryliśmy ślady – odparł duch Ziemi swoim stłumionym głosem. – Inni teraz szukają, a my przyszliśmy, by wesprzeć was.

– Ale gdzie on jest? Co się stało?

– Nic pewnego jeszcze nie wiadomo – odparł duch Wody. – Wypełniliśmy swoje zadanie i przekazaliśmy sprawy innym.

Dziwnie zrobiło się w gondoli po ich przybyciu. Jakby cały świat, kosmos, wieczność, inna rzeczywistość zagościła w ciasnym pojeździe.

Ogień, którego pojawienie się wywołało u Kiniguta czkawkę, oznajmił:

– Przez chwilę przysłuchiwaliśmy się waszej rozmowie i wyrobiliśmy sobie jakie takie pojęcie. Słusznie szlachetny syn czarnoksiężnika powiada, że dziewczyna jest jedynym stworzeniem, które może się bezkarnie zbliżyć do straszliwego.

Goram tym razem powstrzymał się od protestu. Nikt nie powinien przeciwstawiać się duchom. Zamiast tego powiedział:

– Czy również słusznie uważamy, iż demon dotarł do źródła złej wody tej nocy, kiedy urodziła się Shira?

– Tak jest – potwierdził mieniący się połyskliwie duch Powietrza.

– A wy odcięliście mu wyjście?

– Zrobiliśmy to już po wizycie złego Tan – ghila w grotach.

Niech was licho porwie, pomyślał Dolg. Teraz my musimy spijać piwo, któregoście wtedy nawarzyli. Ale… z drugiej strony, świat został dotknięty przez demona już w osiemnastym wieku i wcale nie wiadomo, czy to się już skończyło. Nikt zresztą nie wie, jak wyglądałaby nasza ziemia teraz, kiedy…

Głośno Dolg zapytał:

– Dlaczego ani jego korona, ani oczy nie są z ognia?

Zwrócił się do niego władca tego żywiołu:

– Ponieważ wyniósł na powierzchnię naczynie z fałszywą wodą. Z tego powodu utracił najwyższą godność.

– Więc Tengel Zły był bardziej od niego niebezpieczny?

– O, Tan – ghil nigdy nie sięgnął po swoje prawa. Ten książę jest wielokrotnie bardziej groźny.

– I chcecie wysłać przeciwko niemu Lilję? – krzyknął rozpaczliwie Goram.

– Będziemy ją ochraniać.

Lemuryjczyka tylko częściowo to uspokoiło.


Z drogocenną nową butelką ukrytą pod kurtką Lilja niepewnym krokiem schodziła ze wzniesienia.

Teraz już nie widziała duchów, wiedziała jednak, że są przy niej.

Goram uściskał ją mocno na pożegnanie, wciąż głęboko wstrząśnięty tym, że to ona właśnie ma spełnić rolę pośrednika.

Duchy powiedziały jej, gdzie powinna umieścić naczynie tak, by zły książę musiał je zobaczyć i za wszelką cenę chciał zdobyć. Była to głęboka rozpadlina, którą będzie mijał w drodze z jednej części gór do drugiej. Niezbyt daleko od gondoli.

Duchy twierdziły też, że Lilja może teraz spokojnie iść, demon bowiem znajdował się akurat dość daleko od nich i zachowywał się spokojnie.

Las pogrążony był w ciszy. Kiedy jakaś gałązka trzasnęła pod stopami Lilji, zabrzmiało to jak głośny wystrzał i dziewczyna zesztywniała z przerażenia. Nic się jednak nie stało.

Kochane duchy, bądźcie jak najbliżej mnie!

Oto rozpadlina, niezbyt głęboki jar między dwoma wzniesieniami. A wybrane przez duchy miejsce jest tam dalej, pod tą karłowatą sosną…

Nagle serce Lilji zaczęło bić jak szalone.

Wszystko na nic!

Na szczycie jednego ze wzniesień stał on! Patrzył na nią z bezgraniczną pogardą. Czyż duchy nie zauważyły, że nadchodzi? A może on porusza się błyskawicznie, jeśli chce?

Jaki jest bosko piękny! I jak diabelsko zły! Zło emanowało z jego odzianego w ciemną zieleń ciała i z twarzy oliwkowego koloru.

Był wprost niesamowicie pociągający, wabił ją do siebie, czarował. Korona iskrzyła się niczym czarne diamenty.

Co robić, co robić, co robić? W głowie Lilji myśli krążyły jak przerażone motyle. Nie mogła teraz odłożyć butelki, w żadnym razie. Czy powinna wracać do domu, gdzie opracują nowy plan? Potrzebowała czasu, a nie była w stanie się ruszyć.

Nawet nie zauważyła, że idzie ku niemu. Przyciągał ją do siebie tymi swoimi osaczającymi, hipnotyzującymi oczyma.

Co się dzieje? myślała w panice. On przecież nie wie nic o butelce. To mnie chce zdobyć.

A ja idę. Chcę tego. Ogarnia mnie błogie oszołomienie, cała jestem tęsknotą…

Och, ratunku! ratunku! Wszystko wokół niego pokryte jest szronem.

I wtedy Lilja otrzymała pomoc, nowe siły. Wiedziała, komu to zawdzięcza.

Wciągnęła głęboko powietrze i zaczęła improwizować. Zdołała utrzymać się na nogach i złożyła głęboki ukłon.

Uff, ależ głos jej drży!

– Znalazłam naczynie, panie. Czy nie należy do 'ciebie?

Jego nastrój natychmiast się zmienił. Nie interesowało go już uwodzenie dziewczyny, teraz bił od niego lodowaty chłód. Był despotycznym władcą. Stanowczym gestem wyciągnął rękę, Lilja wyjęła amforę. W jego zimnych oczach pojawił się błysk.

Jeszcze w gondoli dyskutowali nad ważną sprawą: Co będzie, jeśli on nie natychmiast wypije wodę? Co powinna wówczas zrobić Lilja?

Duchy obiecały, że się tym zajmą. Same jednak nie wiedziały, w jaki sposób.

Lilja w ogóle nie panowała nad sytuacją.

Najwyraźniej zbliżyć się do niej było poniżej godności monstrum. Ze wzrokiem wbitym w naczynie, które trzymała w rękach, rozkazał obrzydliwym, ochrypłym głosem:

– Idi siuda!

„Chodź tu”, potwór był Rosjaninem. Tak, to prawdopodobne, miał stosunkowo blisko do Góry Czterech Wiatrów.

A więc przeniknięty złem Rosjanin z lat czterdziestych osiemnastego wieku? Nie, tak dokładnie Lilja nie znała historii. Zresztą wcale nie musiał być szerzej znany. Sadyści zdarzają się zawsze i wszędzie, a ich prawdziwy charakter często znają tylko rodziny.

Nie będąc w stanie stawiać oporu, szła naprzód. Była już prawie na wzniesieniu. Zakręciło jej się w głowie, kiedy z bliska zobaczyła jego ponurą, złowieszczą urodę. Było oczywiste, że mógłby ją pociągnąć za sobą. Jego aura była jakby pokryta szronem zła.

Mimo wszystko nie mogła zapobiec niczemu, co się działo.

Wstrząsnął nią szloch, starała się ze wszystkich sił, by potwór tego nie zauważył. Jak ona, prosta dziewczyna, skłoni go, by wypił zawartość butelki? Nie znajdowała wyjścia, jej myśli bowiem były sparaliżowane przez tę jego męską siłę, widziała jedynie lodowato zielone oczy, które zdawały się wypełniać cały świat. Ani jedno słowo nie pojawiło się na jej wargach, zresztą i tak by nie wiedziała, co powiedzieć. Nie mogła go przecież prosić, by zaraz napił się z butelki. To by oznaczało jej pewną śmierć, wtedy domyśliłby się podstępu.

Przeniknął ją dreszcz. Widziała coś więcej niż tylko pragnienie zdobycia butelki w jego fascynujących oczach, czytała w nich zwyczajne, pospolite podniecenie seksualne, zamierzał ją posiąść i prawdopodobnie potem porzucić jej wykorzystane, martwe ciało.

Ale nic nie mogła na to poradzić. Znajdowała się w jego sieci. Wyjął amforę z rąk Lilji i zacisnął palce na jej nadgarstku żelaznym uchwytem.

I wtedy nareszcie duchy zaatakowały.

– Puść dziewczynę! – krzyknął duch Ziemi głosem przypominającym grzmot. Teraz wszystkie ukazały się w całej swojej okazałości. – Jeśli tego nie zrobisz, odbierzemy ci naczynie! A wiesz, że. możemy to uczynić!

Potwór zmrużył oczy i wpatrywał się w stojące przed nim cztery postacie. Po czym wyciągnął rękę i wysyczał parę słów.

Lilja, która już chciała odetchnąć z ulgą, ku swemu największemu przerażeniu zobaczyła, że wszystkie cztery duchy zostały odrzucone w tył i wylądowały daleko od wzniesienia. Była tak wstrząśnięta, że nie zauważyła, iż przez krótką chwilę on jej nie trzymał. Uświadomiła to sobie dopiero wtedy, gdy było za późno. Zaraz bowiem lodowata dłoń ponownie zacisnęła się na jej nadgarstku.

No to koniec ze mną, pomyślała oszołomiona. Goram, jak to się mogło stać?

Duchy jednak wiedziały, co robią. Pozbierały się szybko i zmusiły złego księcia do błyskawicznego działania. Momentalnie puścił rękę Lilji, by móc wyjąć korek z butelki, potem po omacku znowu chciał ją złapać, przytykając jednocześnie butelkę do ust.

Tym razem Lilja zdążyła uskoczyć. I całe szczęście. Zanim bowiem duchy przybiegły z odsieczą, z gardła wstrząśniętego demona wydobył się ryk wściekłości. Duchy odciągnęły Lilję w bezpieczne miejsce na dnie rozpadliny. Zaszokowana patrzyła, jak monstrum dosłownie w ciągu paru sekund zostało unicestwione. Palił je od środka ogień wywołany przez jasną wodę, która oczyszczała jego ciało.

Po chwili wszystko zniknęło.

Lilja gapiła się na duchy.

– Dziękuję – szepnęła. – Serdecznie dziękuję!

Duchy były tak samo porażone jak ona.

– Mało brakowało, a wszystko potoczyłoby się fatalnie – powiedział duch Powietrza. – On był bardziej niebezpieczny, niż myśleliśmy. Nikt, ale to nikt nie zrobił nam czegoś takiego, sądziliśmy, że to niemożliwe. On naprawdę mógł sprowadzić na ludzkość nieszczęście. Przyjmij podziękowania, panienko, zachowałaś się bardzo dzielnie.

Lilja nie powiedziała, że przez cały ten czas pozbawiona była jakiejkolwiek woli działania. Uważała, że może sobie na to przemilczenie pozwolić i rozkoszować się pochwałami.

Niech prawda trochę poczeka.

Загрузка...