11


Że jest za to rozmiłowany w języku, świadczy nie tylko Joyce i jego osobisty aktywny stosunek, jaki Burgess ma do jego indywidualnie projektowanego multi-języka, nieodłącznego zwłaszcza od Finnegans Wake. Także i do wielu innych języków, których uczy się albo które wymyśla.

Przede wszystkim zaś powieści A Clockwork Orange nie napisał zwykłą angielszczyzną.

Stworzył dla tej powieści osobny język, całkiem jak dla jaskiniowców w późniejszej Walce o ogień. Zestawienie to ma sens nie tylko w aspekcie językowym: w świecie Burgessa troglodyta wcale nie wymarł i zajmuje poczesne miejsce, panosząc się od prehistorii aż do futurologii.

Językowa inwencja Burgessa wyraziła się tu z rozmachem, któremu on sam nigdzie nie dorównał, a poza nim sprostać by jej mógł jeśli nie Joyce, to najwyżej para autorów science fiction: Samuel Delany w Babel-17 i Robert Heinlein (wyborny i głęboko myślący pisarz, na którego Lem wybrzydza się, jak może

i jak nie może w Fantastyce i futurologii) w potężnej rozmiarami i koncepcyjnie powieści The Moon Is a Harsh Mistress. Obie jednak ukazały się w 1966 roku, są zatem wtórne względem A Clockwork Orange. Ale zwłaszcza Heinlein w Księżyc to sroga kochanka, biorąc za temat powstanie zbrojne na Księżycu i jego uniezależnienie się od eksploatującej go Ziemi, stworzył precyzyjną, wiarygodną i ogromną konstrukcję na wszystkich polach równocześnie: od gospodarki przez obyczajowość po charakter narodowy i socjologię. Otóż mówi się tam językiem zmieszanym głównie z angielskiego i rosyjskiego z domieszką paru innych aż po chiński włącznie: ale zbędne byłoby objaśniać, skąd na Księżycu wzięła się taka hybryda.

To dla przypomnienia o właściwym, nie snobistycznym, systemie odniesień literackich.

Na efemeryczny język młodych zwyrodnialców w A Clockwork Orange składają się zwłaszcza elementy gwar młodzieżowych i przestępczych, ubarwione niekiedy zgrywą na styl po ignorancku niby to biblijny, a przede wszystkim mnóstwo zapożyczeń głównie rosyjskich. Języka tego angielski czytelnik z początku w znacznej mierze też nie rozumie.

Jaka przyświecała temu intencja?

Najpierw utrudnianie czytelnikowi odbioru, żeby podkreślić obcość i niezrozumiatość formacji kulturowej, społecznej i historycznej, jak również odwrócić uwagę od dziejących się okropności przez jej częściowe zaprzątniecie trudnościami języka. A sukcesywne przyswajanie go sobie i coraz dokładniejsze rozumienie ma stopniowo redukować tę obcość, wytwarzać w miejsce abominacji coś na kształt empatii w stosunku do Alexa oraz instynktownego odczuwania formujących go wpływów.

Ta intencja została podważona już w pierwszym wydaniu amerykańskim z 1963 roku, zaopatrzonym w niemądre posłowie, gdzie Stanley Edgar Hyman informuje, że czytając nie mógł się powstrzymać od układania słowniczka, który tu „przedrukował, choć nie jest on bynajmniej autoryzowany i opiera się po części na zgadywaniu”. Więc przynajmniej część jego niekompetencji nie obciąża Burgessa, mimo że sporo ignoranckiej bylejakości tkwi w samym słownictwie i nie ma usprawiedliwienia.

Znakomita koncepcja i dosyć mizerne wykonanie tego języka idą tu ręka w rękę.


Загрузка...