3


Tak zwana The Malayan Trilogy składa się z Time for a Tiger (1956, Czas na tygrysa), dalej z opartego na malajskim powiedzonku w tytule The Enemy in the Blanket (1958, Wróg w pościeli) i Beds in the East (1959, Łoża na Wschodzie). Później trylogia ta zaczęła się ukazywać już łącznie jako The Long Day Wanes (1965, U schyłku długiego dnia). Pierwszy tytuł dotyczy również miejscowego piwa marki Tiger, a ostatni to cytat z Szekspira. Mnóstwo doświadczeń autobiograficznych, lokalnych i literackich krzyżuje się w tych powieściach, jak zwykle u Burgessa, mimo wszelkich zastrzeżeń dość wiernie i niemal ekshibicjonistycznie odwołując się do jego życiorysu. Cóż z tego, że jakaś postać lub incydent są przekształcone, nie całkiem dosłowne lub syntetyczne? i że niektóre z innych jego powieści opierają się wyłącznie na fantazji?

Większości to nie dotyczy.

I nie zmienia tego również fakt, że Burgess lubi czerpać struktury akcji, problematykę i przekręcone imiona z tradycji czy wręcz archetypów literackich: tak właśnie A Vision of Battlements jest zamaskowaną repliką Eneidy Vergiliusa, inna zaś wczesna powieść The Worm and the Ring (1961, Smok i pierścień.) to szarada na tle mitologii nordyckiej. Cóż z tego, że w kontekście malajskim zapijaczony porucznik Nabby Adams pobrzmiewa jako Nabi Adam: czyli pierwszy Człowiek jako Prorok? skoro i tak pierwowzorem był znany autorowi porucznik Delaney.

Jak i mnóstwo innych postaci.

Wśród nich własna żona. Llewela (zwana Lynne) Isherwood Jones była efektowną Walijką o jasnych włosach i błękitnych oczach, a w życiu Burgessa (trudno się powstrzymać od tej refleksji) potworną i histeryczną zawalidrogą. Wciąż ożywiająca się półgębkiem legenda, jakoby gwałt i śmierć w Mechanicznej pomarańczy były odbiciem dotyczącego jej wydarzenia na Malajach, domaga się sprostowania.

W kwietniu 1944 roku, gdy Burgess jeszcze służył na Gibraltarze, jego żona w Londynie została w nocy napadnięta w celach rabunkowych i pobita do nieprzytomności przez czterech amerykańskich dezerterów, poroniła i długo chorowała. Umarła jednak nie dlatego, tylko w 24 lata później na marskość wątroby, skutek alkoholizmu, jaki przez wiele lat łączyła z dość rozwiązłym trybem życia: z czego nadzwyczaj szczery w tych sprawach Burgess nie czyni sekretu. A w Malezji ciągle zatruwała mu życie jak nie histerią i pijaństwem, to manifestacjami wstrętu do egzotycznych krajów, ludzi, kultury i języka, co nie przeszkadzało jej w eksperymentach z egzotycznymi kochankami i z kim popadło.

Nie tylko to znajdziemy, wprost albo w przełożeniu, opisane w bezlitosnej Trylogii malajskiej.

Trudno by znaleźć drugą powieść tak wielostronnie i nieraz perfidnie naświetlającą jakże złożone i niejednoznaczne zjawiska dekolonizacji kraju azjatyckiego. Jest bezcenna jako nie liczący się z niczym dokument z pierwszej ręki.

Pisał ją na żywo, przenosząc materiał i szczegóły niemal dosłownie ze swych bieżących doświadczeń. Jej trzy prędko następujące po sobie części, zarazem dość poczytne i kwaśno przyjęte, są niemalże dokumentem czasu i kraju, którego nic w piśmiennictwie naszych czasów nie zastąpi, a z którym da się porównać (co sam Burgess trafnie zauważył) tylko francuska powieść Henri Fauconniera Malaisie (1930, Malajska przygoda), wydana już po polsku w moim przekładzie. Nie obeszło się zresztą bez procesu o zniesławienie, który Burgessowi wytoczył pewien biały adwokat z Malajów. Oskarżyciel co prawda przegrał i więcej podobnych nie było, lecz nie brakowało pretensji: a gdy niebawem tak samo na gorąco Burgess opisał swe doświadczenia z Brunei w satyrycznej powieści Devil of a State (1961, Diabeł nie państewko), wydawca kazał mu ten kraj, przezwany Naraka od malajskiej nazwy Piekła, asekuracyjnie przenieść do Afryki Wschodniej. Daleko mniej ważki, utwór ten stanął jednak w szeregu takich jak Black Mischief (1912, Czarny wybryk) Evelyna Waugh, Burmese Days (1934, Birmańskie czasy) Orwella i poniekąd The Heart of the Matter (1948, Sedno sprawy) Grahama Greene, choć nie dorównuje ani żadnemu z nich, ani własnej Trylogii malajskiej Burgessa.

Ta mimo wszystko najściślej realistyczna i demaskatorska powieść z elementami egzotyki, wiwisekcji psychologicznej, sensacji, czarnego humoru i satyry politycznej da się tutaj przywołać w jeszcze jednej funkcji.

Bo wyliczenie to, przy zmieniających się proporcjach, może ujść za sumaryczny opis całej prozy Burgessa.

Występek i grzech jako mechanizm ludzkiej działalności to u niego problem kluczowy, główny, żeby nie powiedzieć: obsesyjny. Nie obeszło się przy tym bez jego irlandzkiego katolicyzmu w ciągłej i osobiście nieraz dotkliwej konfrontacji z wątpliwym protestantyzmem kościoła anglikańskiego. Dość powiedzieć, że na Malajach skłaniał się już Burgess do konwersji na islam: aż oblała go kubłem zimnej wody jakaś kolejna, typowo muzułmańska manifestacja organicznej sprzeczności między utrwaloną w praktyce islamu tradycją działań i ocen, publicznych i jednostkowych, a powszechnie uznanym systemem wartości ludzkich.


Загрузка...