7. PUBLIC RELATIONS

W powietrzu, wysoko nad podmokłymi łąkami, wisiał samotny orzeł. Złapał w skrzydła wiatr znad oceanu, skręcił na północ i poleciał wzdłuż wybrzeża. Niżej, pomiędzy wydmami i wysepkami znajdował się kompleks budynków. Siedemdziesiąt pięć lat temu Port Kosmiczny imienia Kennedy’ego był jednym z sześciu miejsc na Ziemi, gdzie z pociągów czy samolotów podróżni przesiadali się na promy wiozące ich ku stacjom kosmicznym typu LEO (Low Eatth Orbit). Ale Wielki Chaos doprowadził port kosmiczny do ruiny i przez dziesiątki lat z zarośniętych trawą i mchem chodników korzystały tylko ptaki, komary i różne insekty…

W 2160 roku rozpoczęto odbudowywać port. Najpierw służył jako lotnisko, później stał się głównym węzłem komunikacyjnym na wschodnim wybrzeżu. W połowie lat siedemdziesiątych XXII wieku, po ogłoszeniu nowego programu ISA stało się oczywiste, że Port Kennedy’ego wraca do łask. Do grudnia 2199 roku ponad połowa portu była już zdolna do przyjmowania stale rosnącego ruchu pasażerskiego pomiędzy Ziemią a orbitą.

Walerij Borzow patrzył na orła dostojnie szybującego w powietrzu. Bardzo lubił ptaki; był nimi zafascynowany, jeszcze gdy jako mały chłopiec mieszkał w Chinach. W jednym, wciąż powtarzającym się śnie, Borzow przebywał na planecie, której niebo pełne było latających stworzeń. Pytał ojca o latające bioty na pokładzie Ramy I i jego przecząca odpowiedź bardzo go rozczarowała.

Generał Borzow usłyszał basowy dźwięk transportera. Z hangaru przed ośrodkiem szkoleniowym wyprowadzano moduł napędowy, który miał być wykorzystany w obydwu statkach misji Newton. Kolos toczył się na olbrzymiej platformie o wielu gąsienicach. Moduł, sprowadzony do naprawy z powodu awarii sterownika jonizatora, po południu, już naprawiony, miał być przeładowany do wahadłowca i dostarczony na orbitę do stacji LEO — 2. Kolejne testy powinien przejść jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Obydwa statki misji poddawano testom na stacji LEO — 2, podczas gdy kosmonauci trenowali na sprzęcie zapasowym na stacji LEO3. Urządzenia na stacji LEO — 2 miały być wykorzystane do treningów dopiero w ostatnim tygodniu przed startem.

Do południowej części budynku zbliżył się elektryczny autobus. Wysiadło z niego kilka osób. Jedną z nich była długowłosa blondynka, ubrana w żółtą bluzkę z długimi rękawami i czarne jedwabne spodnie. Przyglądając się jej generał Borzow przypomniał sobie, że zanim Francesca została dziennikarką, przez pewien czas pracowała jako modelka. Zastanawiał się, dlaczego nalegała, aby ich spotkanie w cztery oczy nastąpiło jeszcze przed porannymi badaniami lekarskimi.

W chwilę później przywitał się z nią w drzwiach.

— Dzień dobry, signora Sabatini — powiedział.

— Dlaczego tak oficjalnie, panie generale — uśmiechnęła się. — Nawet w chwili, gdy jesteśmy sami? Jedynie pan i Japończycy nie chcecie mi mówić po imieniu.

Francesca zauważyła, że generał dziwnie na nią patrzy.

— Czy coś się stało? — spytała.

— Ta pani bluzka… — mruknął Borzow. — Przez chwilę miałem wrażenie, że jest pani tygrysem czającym się na bezbronną antylopę czy gazelę. Proszę mi wybaczyć, może to mój podeszły wiek… — przerwał i gestem zaprosił ją do swojego biura.

— Mężczyźni mówili mi już, że przypominam kotkę, ale o tygrysie jeszcze nie słyszałam… — powiedziała Francesca siadając naprzeciwko generała. — Jestem bezbronna jak mały kotek.

— Nie wierzę w to ani przez chwilę — rzekł Borzow. — Jest wiele przymiotników, którymi można by panią opisać, ale słowo „bezbronna” nie wydaje się na miejscu… Czym mogę pani służyć? Powiedziała pani, że to sprawa nie znosząca zwłoki. Borzow przeszedł na oficjalny ton.

Francesca wyjęła z torebki dużą kartkę papieru.

— Oto plan przeprowadzania wywiadów dla prasy podczas misji Newtona — powiedziała. — Wczoraj dokładnie przestudiowałam go z ludźmi z telewizji. Dotychczas ukończono zaledwie pięć wywiadów z kosmonautami. W tym miesiącu miały się odbyć jeszcze cztery, ale stało się to niemożliwe, ponieważ wprowadził pan dodatkową trzydniową sesję symulacji. Nie jestem w stanie przeprowadzić wywiadu z Wakefieldem i Iriną Turgieniew. Możemy jeszcze złapać pana Takagishi w następną sobotę, a rodzinę O’Toole’ów nakręcimy w Bostonie, w dniu Bożego Narodzenia. Ale zarówno Richard, jak Irina mówią, że nie mają czasu na wywiady. Poza tym jest jeszcze jedna sprawa: ani Nicole, ani pan w ogóle nie macie wyznaczonych terminów wywiadów…

— Nalegała pani na spotkanie ze mną o pół do ósmej rano tylko po to, żeby rozmawiać o wywiadach? — przerwał Borzow. Po tonie jego głosu można się było zorientować, że nie uważa ich za rzecz najważniejszą.

— Między innymi — powiedziała Francesca niedbale. Badania opinii publicznej wskazują, że największym zainteresowaniem cieszy się pan generał, Nicole des Jardins i David Brown. Dotychczas nie udało mi się ustalić daty wywiadu z panem, a madame des Jardins twierdzi, że „nie ma zamiaru” rozmawiać ze mną przed kamerami. Sieciom telewizyjnym nie podoba się, że moje programy nie będą informowały o wszystkich członkach załogi. Potrzebuję pańskiej pomocy. — Spojrzała mu w oczy. Proszę, aby odwołał pan dodatkowe symulacje, ustalił ostateczny termin wywiadu i wstawił się za mną u Nicole.

Generał skrzywił się. Był zły, że zawracają mu głowę głupstwami. Chciał powiedzieć, że — jego zdaniem — wywiady nie należą do spraw priorytetowych. Ale coś go powstrzymało; miał poczucie, że jest jeszcze coś, czego dziewczyna mu nie powiedziała. Postanowił zmienić temat.

— Muszę pani powiedzieć, że martwi mnie rozmach, z jakim pani przyjaciele z włoskiego rządu i biznesu przygotowują się do noworocznego przyjęcia. To prawda, że na początku treningów zgodziliśmy się na uczestnictwo, ale nie mieliśmy pojęcia, że będzie to — jak kilka dni temu przeczytałem w jakimś piśmie „największe przyjęcie wszechczasów”. Czy nie dałoby się jakoś obniżyć rangi tego balu?

— To druga sprawa, o której chciałam z panem porozmawiać — odpowiedziała ostrożnie Francesca. — Tu także będę potrzebowała pańskiej pomocy. Czterech członków załogi Newtona nie ma zamiaru się tam pokazać, a dwóch czy trzech dało mi do zrozumienia, że też mają inne plany, choć w marcu wszyscy zgodzili się przyjść na bal. Takagishi i Yamanaka zamierzają spędzić Sylwestra z rodzinami w Japonii, a Richard Wakefield powiedział mi, że będzie nurkował na Karaibach. Francuzka mówi, że nie przyjdzie, i nawet nie chce powiedzieć dlaczego. Borzow mimowolnie uśmiechnął się.

— Dlaczego wciąż ma pani kłopoty z Nicole des Jardins? Sądziłem, że dwie kobiety bez trudu dojdą do porozumienia.

— Nie podoba się jej, że reprezentuję media, mówiła mi to już wiele razy. I jest bardzo uparta, gdy chodzi o jej życie osobiste wzruszyła ramionami Francesca. — Ale widzowie są nią po prostu zafascynowani. Jej ojcem jest znany pisarz, Nicole jest lekarzem — lingwistą, zdobyła medal na igrzyskach olimpijskich, a poza tym ma czternastoletnią córkę, choć nigdy nie była zamężna…

Walerij Borzow spojrzał na zegarek.

— Czy są jeszcze jakieś sprawy, które chciałaby pani ze mną omówić? Za dziesięć minut musimy być w sali wykładowej uśmiechnął się. — Chciałbym pani przypomnieć, że madame des Jardins ustąpiła — choć wcale jej się to nie podobało — i na jej dzisiejszym wykładzie prasa będzie obecna.

Francesca obserwowała generała przez kilka sekund. Teraz, pomyślała. Myślę, że od razu zrozumie. Wyjęła z torebki niewielki sześcian i podała go generałowi.

— To ostatnia rzecz, o której chciałam z panem porozmawiać.

Dowódca Newtona wydawał się zaskoczony. Obracał sześcian w ręce.

— Sprzedał nam to pewien niezależny dziennikarz — powiedziała Francesca bardzo poważnie. — Zapewnił nas, że to jedyna istniejąca kopia. — Przerwała na moment, podczas gdy Borzow wkładał kostkę do czytnika komputera. — Nie chcę, żeby to dostało się do pism brukowych — dodała cicho.

— Jak długo to trwa? — spytał Borzow.

— Prawie pół godziny. Jestem jedyną osobą, która widziała całość.

Generał spojrzał w ekran i ciężko westchnął. Była to chwila, której obawiała się jego żona Petra od czasu, gdy generał został szefem Newtona. Dyrektor instytutu w Swierdłowsku obiecał, że dziennikarze nie będą mieli dostępu do jego córki. A teraz oglądał trzydziestominutowy wywiad z nią. Petra nie przeżyłaby tego.

Spojrzał w okno. Zastanawiał się, jak potoczyłyby się losy wyprawy, gdyby schizofrenia jego córki stała się sprawą publiczną. Doszedł do wniosku, że — choć byłoby to przykre — nie zaszkodziłoby Newtonowi… Spojrzał na Franceskę. Nienawidził takich chwytów. Nie był nawet pewien, czy to sama Francesca nie zleciła przeprowadzenia wywiadu z Nataszą… Spróbował się uśmiechnąć.

— Myślę, że powinienem pani podziękować — powiedział ale jakoś nie wydaje mi się to na miejscu — urwał na chwilę. Domyślam się, że spodziewa się pani mojej wdzięczności.

Jesteśmy na dobrej drodze, pomyślała Francesca. Wiedziała, że należało teraz milczeć.

— W porządku — ciągnął generał. po dłuższym milczeniu. — Skreślę dodatkowe symulacje, inni i tak już na nie narzekali — powiedział patrząc na trzymaną w dłoni kostkę. — Petra i ja przyjedziemy do Rzymu wcześniej, żeby mogła pani przeprowadzić z nami wywiad. Jutro przypomnę wszystkim kosmonautom, że uczestnictwo w przyjęciu noworocznym należy do ich obowiązków. Ale ani ja, ani nikt inny nie może zmusić Nicole des Jardins do rozmowy z panią o czymkolwiek, co wykracza poza jej pracę zawodową…

Generał wstał.

— A teraz czas na wykład o biometrii.

Francesca podeszła do Borzowa i pocałowała go w policzek.

— Dziękuję ci, Walerij — powiedziała.

Загрузка...