11

To był środek nocy i ciężko było jej zabrać się do opowieści.

— Dzisiaj — ponaglił w końcu Imperator — powiedziałaś, że opowiesz, mi co usłyszałaś od brata w Costa Stambool i jaki efekt wywarło to na ciebie.

— Tak — nadal jednak wahała się, ponieważ to był najtrudniejszy moment ze wszystkich. Wszystko, co chciała dzisiaj powiedzieć, było dokładnie ułożone w jej głowie, lecz nagle, po raz pierwszy od przybycia, słowa nie chciały popłynąć.

Ciszę przerwał Imperator:

— Pozwól, że opowiem za Ciebie. Twój brat powiedział ci, że jest jednym z przywódców ruchu oporu i że doskonale wie, iż znasz język i kulturę Ansaarów i przyszedł prosić cię, abyś wyruszyła do Haraaru, dostała się do mojego pałacu, zdobyła moją przychylność dzięki swojemu niezwykłemu urokowi… i zamordowała mnie.

Powiedział to cichym głosem, lecz jego słowa uderzyły ją jak młot. Siedziała bez ruchu, oszołomiona, zagubiona w panice.

— Czyż nie tak, Laylah? — uśmiechał się. — Mów. Czy straciłaś swój głos?

Z trudem odpowiedziała.

— O tym wszystkim chciałam ci opowiedzieć dziś w nocy, to prawda. Skąd jednak to wiesz?

— Z twojego dziennika, oczywiście.

— Mojego dziennika? Jak mogłeś przeczytać mój dziennik? Jest napisany po angielsku!

— Który jest podstawowym językiem Ziemi. Ziemia jest światem imperialnym — nadal mówił łagodnym tonem. Jego głos nie był głosem Imperatora. — Czy myślisz, że zaanektowalibyśmy świat, nie ucząc się jego języka? Gdy spałaś, nasz ekspert zakradł się do pokoju i przeczytał twój mały notatnik. Powiedz mi jednak, Laylah — czy zabiłabyś mnie?

— Nie. Nigdy. Nigdy! — Drżała. Ledwie była w stanie formować słowa.

— Wierzę ci — powiedział, a jego ton wydawał się szczery. — Jednak właśnie po to przybyłaś na Haraar. Czy to dlatego, że wydaję ci się fascynujący? Dlatego, że się we mnie zakochałaś? — Bawił się nią znowu, jak lew swoją zdobyczą. — Czy też dlatego, że uznałaś, że zabicie mnie nie ma sensu?

— Z wszystkich tych powodów — powiedziała, jej głos odzyskał część siły — zabicie cię nie miałoby sensu. Imperium przetrwało śmierć setek Imperatorów i będzie trwać niezależnie od tego, kto będzie zasiadać na tronie. Dlaczego jednak mielibyśmy o tym dyskutować? Gra skończona, Wasza Wysokość. Przywołaj swojego kata.

— Jeszcze nie. Najpierw druga część. Czy naprawdę się we mnie zakochałaś? W największym wrogu swojej rasy?

Jej spojrzenie stwardniało. Nie była w stanie spojrzeć mu w oczy.

— Przyznaję, że jestem tobą zafascynowana. To nie do końca to samo, co miłość.

— Zgadzam się. Ja również odczuwam fascynację. Wiesz o tym, prawda? Z jakiego innego powodu miałbym ciebie słuchać, noc po nocy, podczas gdy mam tyle rzeczy do zrobienia? Urocza maula, która ryzykuje swoje życie, aby dostać się na Haraar, której udaje się wygadać sobie drogę do pałacu, która opowiada mu historyjki o jej świecie, które trzymały go w swojej mocy noc za nocą…

— Grałam w niebezpieczną grę i przegrałam — przestała się trząść. Czuła się spokojna. — Czy możemy zakończyć tę małą sesję teraz? Nie chcę już przedłużać naszych rozmów.

— Za to ja chcę, Laylah. Co powiedziałabyś, gdybym zaofiarował ci wolność Ziemi? Wolność od rządów Ansaarów?

Wciągnęła głęboko powietrze. Po raz kolejny złapał ją nieprzygotowaną.

— Wolność… Ziemi?

— Jako autonomicznego świata Imperium. Koniec z okupacją ansaarską, swoboda podróży w Przestrzeni Imperialnej dla mieszkańców Ziemi. Jestem w stanie to załatwić. Widziałem w twoim notatniku takie wersy, pióra jednego z waszych starożytnych poetów: „Tytuły to cienie, korony to pusty ciężar. Końcem królów jest dobro poddanych”. W to właśnie wierzę, Laylah. Dobro poddanych. Wiesz, że nie jestem tyranem. Uwolnię twój mały świat.

— To paskudny żart. Bardzo okrutnie ze mnie żartujesz.

— Nie żartuję. Wolność Ziemi należy do ciebie, Laylah. — Po chwili dodał: — Jako prezent ślubny, oczywiście. — Jego ansaarska dłoń sięgnęła po jej rękę. — Napisałaś „Powiem szczerze, że mogłabym rozmawiać z nim wiecznie…”. Oferuję ci taką możliwość. Fascynujesz mnie aż do punktu zakochania, Laylah. Proszę cię, abyś została jedną z moich ukochanych głównych żon.

Kiedy była w stanie ponownie się odezwać, zapytała:

— Jedną z ilu, jeśli można spytać.

— Byłabyś szóstą.

— Ach. Szóstą. — Minęły już szok i zdziwienie, była niemal spokojna. W przeciwieństwie do Imperatora. Jego oczy były schowane, pionowe źrenice ledwo widoczne. — Ukochana żona numer sześć! Cóż za dziwny los dla cichej dziewczyny z Ziemi! — Rozmyślała nad tym przez chwilę, podczas gdy on patrzył na nią niecierpliwie, zaplatając i rozplatając palce. — Cóż, myślę, że możemy to omówić, Wasza Wysokość. Tak. Możemy to omówić w najbliższych dniach.

Skinął głową.

— Jak najbardziej. Możemy to omówić. Będę przychodził tak jak dotychczas, ty będziesz opowiadać mi swoje historie i być może, krok po kroku…

— Krok po kroku — odpowiedziała — Tak. Być może.

Zmusiła się do zachowania tego niezrozumiałego spokoju, gdyż inaczej całkowicie straciłaby panowanie nad sobą.

Szósta ukochana żona! Ziemia światem autonomicznym! Tak, ale czy mogłaby? Czy zrobiłaby to? Krok po kroku, być może. Być może. Krok po kroku.

— Opowiedz mi następną historię, Laylah.

* * *

Bardzo dobrze. Muszę ci zatem powiedzieć, Wasza Wysokość, że z Costa Stambooł udałam się na zakazany świat Wielkiej Binnelli, planety Równiny Wyroczni, o której mówi się, że w jej kształtach i kolorach zawarto odpowiedzi na wszystkie pytania, które kiedykolwiek zadano i wiele takich, które jeszcze nie zostały wypowiedziane. W pobliżu Równiny znajdują się góry o nazwie Angelon, w których podróżnik chodzi po kobiercu z rubinów i szmaragdów. Dalej — niemal na horyzoncie, można zobaczyć nieruchome czarne wody Morza Miaule, z wyspą Sapont, domem demonów i bazyliszków, dymiącą tuż przy brzegu.

Dotarłam na ten przerażający świat, Panie, zgodnie z sugestią mojego brata, który uważał, że wśród tych demonów i bazyliszków mogę nauczyć się pewnych umiejętności przydatnych w przypadku, jeśli kiedykolwiek znalazłabym się w miejscu, w którym znajduję się teraz. Tak więc po moim przybyciu…


Przełożył Jacek Smycz

Загрузка...