PRZERWA NA LUNCH

5. godzina – hiszpański 101. Pok. 216. Prof. Garmy

6. godzina – wstęp do studiów jeździeckich. Zabudowania na polu. Prof. Lenobia


– Nie ma geometrii? – zapytałam z udawaną radością choć przytłoczył mnie ten plan zajęć.

– Na szczęście nie ma. W przyszłym semestrze będzie my miały ekonomię, ale może nie będzie taka trudna.

– Szermierka?… Wstęp do studiów jeździeckich?…

– Mówiłam ci, chcą żebyśmy byli w dobrej kondycji. Szermierka nie jest zła, chociaż dosyć trudna. Nie jestem w tym dobra, ale często dają ci do pary kogoś starszego, kto pełni rolę trochę kolegi, a trochę instruktora. Musisz wiedzieć, że niektórzy są naprawdę napaleni. W tym semestrze nie mam tych zajęć, zostałam przydzielona do grupy taekwondo. I muszę ci powiedzieć, że to uwielbiam!

– Naprawdę? – wyraziłam powątpiewanie, zastanawiając się jednocześnie, jak mogą wyglądać zajęcia z końmi.

– Tak. Więc które zajęcia wybierasz? Spojrzałam na rozkład.

– A ty na które idziesz?

– Na muzykę. Profesor Yento jest świetny, a poza tym… – Stevie Rae uśmiechnęła się i zaczerwieniła. – Chciała bym zostać gwiazdą muzyki country. Wiesz, Kenny Che sney, Faith Hill, Shania Twain, oni wszyscy są wampirami. Cała trójka. A Garth Brooks pochodzi stąd, z Oklahomy, przy czym on jest największym wampirem z nich wszystkich. Wobec tego nie rozumiem, dlaczego nie miałabym zrobić podobnej kariery.

– Ja to doskonale rozumiem – powiedziałam. – Rzeczywiście, dlaczego nie?

– Chcesz chodzić ze mną na muzykę?

– Nie nadaję się. Nie umiem śpiewać ani grać na żadnym instrumencie. Zrobiłabym z siebie pośmiewisko.

– W takim razie lepiej nie.

– Prawdę mówiąc, brałam pod uwagę zajęcia teatralne. W szkole miałam zajęcia z teatru i lubiłam je. Wiesz coś o profesor Nolan?

– Tak. Pochodzi z Teksasu i ma bardzo silny teksański akcent, ale studiowała aktorstwo w Nowym Jorku. Wszyscy ją lubią.

Niemal roześmiałam się głośno, gdy Stevie Rae wspomniała o akcencie profesor Nolan. Sama przecież mówiła z tak silnym akcentem, że mogłaby uchodzić za kogoś mieszkającego w slumsach, ale za skarby świata nie zraniłabym jej uczuć.

– W takim razie zajęcia z dramatu.

– No to bierz plan i chodźmy – zarządziła, a kiedy wypadłyśmy z pokoju i zbiegałyśmy po schodach, dodała jeszcze: – Wiesz co? Może ty będziesz drugą Nicole Kidmań?

Zostać drugą Nicole Kidman… całkiem niezła perspektywa (wyjąwszy ślub, a następnie szybki rozwód z konusem, który musiał być nienormalny). Nie zastanawiałam się jeszcze nad swoją przyszłą karierą zawodową zwłaszcza odkąd Tracker przewrócił moje życie do góry nogami, ale skoro Stevie Rae poruszyła ten temat, to raczej wolałabym zostać weterynarzem.

Spasiony czarno-biały kocur smyrgnał tuż pod naszymi nogami, goniąc innego kota który wyglądał, jakby był jego sobowtórem. Skoro włóczy się tu tyle kotów, weterynarz na pewno się przyda. (Zabawnie brzmi: wampirka weterynarką wamp-wet, już widzę, jak się ogłaszam: „Krew pobieramy bezpłatnie").

W kuchni i salonie tłoczyły się dziewczęta, które pospiesznie jadły, nie rezygnując z rozmawiania. Odpowiadałam na liczne pozdrowienia wyrażane przez nowo poznane osoby, którym Stevie Rae skwapliwie mnie przedstawiała, a jednocześnie starałam się znaleźć swoje ulubione czekoladowe chrupki. Już zaczynałam się martwić, że ich nie znajdę, kiedy wreszcie je zobaczyłam ukryte za wielkimi kartonami glazurowanych płatków, które mogłabym wybrać w drugiej kolejności, ale to jednak nie to samo. Glazurowane nie zawierają ani odrobiny czekolady, no i nie mają tej pysznej kropelki marmoladki. Stevie Rae wzięła sobie pełną miseczkę Lucky Charms, po czym zasiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy pospiesznie pochłaniać śniadanie.

– Cześć, Zoey!

Gdybym nawet nie rozpoznała tego głosu, to i tak wystarczająco wymowna była reakcja Stevie Rae, która spuściła głowę, pilnie wpatrując się w swoje płatki.

– Cześć, Afrodyto – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał normalnie.

– W razie gdybyśmy się miały przedtem nie zobaczyć, wolałabym mieć pewność, że trafisz do nas wieczorem. Rytuał Pełni Księżyca obchodzony przez Córy Ciemności zaczyna się o czwartej rano, zaraz po szkolnych obchodach. Przepadnie ci kolacją ale nie martw się, nakarmimy cię. Nasza uroczystość odbywa się w sali rekreacyjnej za wschodnim murem. Spotkamy się przed świątynią Nyks, zanim zaczną się szkolne uroczystości, żebyśmy mogły w nich razem uczestniczyć, a potem zaprowadzę cię do naszej auli.

– Kiedy ja już obiecałam Stevie Rae, że z nią pójdę na szkolne uroczystości. – Nie znoszę apodyktycznych ludzi.

– No! Przykro mi. – - Z satysfakcją zobaczyłam, jak Stevie Rae wreszcie uniosła głowę znad talerza z płatkami i przemówiła.

– Ty wiesz, gdzie jest sala rekreacyjna, prawda? -zwróciłam się do Stevie Rae z niewinną miną.


– Jasne.

– W takim razie powiesz mi, którędy mam iść, prawda? I Afrodyta nie musi się martwić, że nie trafię.

– We wszystkim ci pomogę – zachrypiała przejęta Stevie Rae.

– W takim razie nie ma problemu ~ powiedziałam, uśmiechając się szeroko do Afrodyty.

– Okay, w porządku. Widzimy się o czwartej. Nie spóźnij się. – To powiedziawszy, oddaliła się z godnością.

– Jeśli dalej tak będzie zarzucała dupskiem, to jeszcze po drodze coś stłucze – zauważyłam.

Stevie Rae prychnęła śmiechem, aż mleko o mało nie poszło jej nosem. Krztusząc się, odpowiedziała:

– Nie rób tak, kiedy jem. – - Przełknęła to, co miała jeszcze w ustach, i uśmiechnęła się do mnie. ~ Widzę, że nie pozwalasz sobą rządzić.

– Ty też nie – zrewanżowałam się. Skończyłam jeść płatki i zapytałam: – Gotowa?

– Gotowa. Zaczynamy. To wcale nie będzie trudne. Pierwszą lekcję masz po sąsiedzku ze mną. Wszystkie główne przedmioty dla uczestników trzeciego formatowania od bywają się w tym samym holu. Chodź, pokażę ci kierunek i już będziesz wiedziała.

Opłukałyśmy talerze i włożyłyśmy je do zmywarki, po czym mogłyśmy już wyjść na zewnątrz, gdzie panował piękny jesienny wieczór. O rany, jakoś dziwnie było iść do szkoły wieczorem, nawet jeśli ciało się temu nie sprzeciwiało. We szłyśmy do wnętrza szkoły przez masywne drewniane drzwi, przez które przelewało się mnóstwo uczniów.

– Właśnie tu jest hol trzeciego formatowania – oświadczyła Stevie Rae, prowadząc mnie za róg, a następnie w górę po kilku schodkach.

To łazienka? – zapytałam, kiedy mijałyśmy fontannę znaj dującą się pomiędzy dwojgiem drzwi.

– Aha – odrzekła. – Tu jest moja klasa, a twoja zaraz obok. Do zobaczenia po lekcji!

– Dobra, dzięki! -zawołałam.

Przynajmniej do łazienki było niedaleko. Gdybym nagle dostała biegunki, zdążę dobiec.

Загрузка...