47

W portowym Urzędzie Sądowniczo-Administracyjnym pracował urzędnik Ulman, obiecujący młodzieniec, którego polubiłem. Wiedział, jaką mam władzę, znał moje pochodzenie, ale nie budziło to w nim grozy. Szanował mnie natomiast za umiejętność właściwej oceny i sprawne rozwiązywanie problemów w Urzędzie. Któregoś dnia zatrzymałem go dłużej i kiedy wszyscy wyszli, wezwałem do swego gabinetu. — Jest taki narkotyk z Sumary Borthana — powiedziałem — który pozwala, aby jedna dusza swobodnie łączyła się z inną. — Uśmiechnął się i odparł, że słyszał o tym, owszem, wie również, że trudno go dostać i niebezpiecznie używać. — Nie ma żadnego niebezpieczeństwa — zapewniłem go. — A co do trudności otrzymania, to… — wyjąłem jedną z moich torebeczek. Nie przestał się uśmiechać, chociaż na policzkach wystąpiły mu czerwone plamy. Zażyliśmy narkotyk razem, w moim gabinecie. Po paru godzinach, kiedy wychodziliśmy do domu, dałem mu trochę, żeby mógł go przyjąć ze swoją żoną.

Загрузка...