10

Z początku zabawnie było mieć żonę i przydział dzieci, i bogobojne zajęcie, i konto w banku, i samochód, i kilka zmian ubrania, i inne rzeczy, które zwykle miewają Ziemianie. Hal bawił się wszystkimi nowymi zabawkami. Bez trudu udawało mu się grać rolę męża Ellen: wszystkie przesłanki miał jak na dłoni, do wyboru.

Niemal codziennie Ellen zadawała mu pytanie:

— Kotku, ty naprawdę nic a nic nie pamiętasz?

Na co Hal odpowiadał:

— Nic a nic. Ale na pewno sobie przypomnę.

Wtedy Ellen płakała. Do tego też się przyzwyczaił. Nie jego sprawą było oceniać sytuację.

Sąsiedzi rwali się do pomocy, przyjaciele okazywali wielką troskę. Wszyscy czynili ogromne wysiłki, żeby nie dać po sobie poznać, że wiedzą, że Hal sfiksował, zbzikował — no, wariat.

Hal Papazjan nauczył się wszystkiego, co robił niegdyś Hal Papazjan i robił to samo. Nawet najprostsze czynności dostarczały mu wielkich emocji. Czy aldebarański turysta mógł przeżyć piękniejsza przygodę, niż żyć na Ziemi życiem Ziemianina, będąc przez innych Ziemian traktowanym jak Ziemianin?

Owszem, popełniał czasem błędy. Trudno mu przychodziło wykonywanie właściwych czynności we właściwym czasie. Stopniowo jednak nauczył się, że nie należy kosić trawnika o północy, ani budzić dzieci o piątej z rana, żeby się przespały, ani wychodzić z biura o dziewiątej wieczorem. Nie wiedział, czemu mają służyć te ograniczenia, ale dzięki nim wszystko było jeszcze ciekawsze.

Загрузка...