— Słuchajcie, co mówi wam Simeon Krug! Miliard lat temu nie istniał na Ziemi nawet jeden człowiek, istniała jedynie jakaś ryba, biedna, lepka, łuskowata rzecz o delikatnym szkielecie i małych, okrągłych oczkach. Żyła w oceanie, a ocean ten był dla niej niczym więzienie, gdzie powietrze tworzyło dach ponad tym zamknięciem. Umierało się, gdy przekroczyło się tę granicę, powiadano. I znalazła się inna ryba, i przekroczyła te granicę, i umarła. Ale znalazła się następna, która przekroczyła próg — było to tak, jakby jej mózg stanął w ogniu, a szkielet w płomieniach, powietrze dusiło ją, Słońce stało się pochodnią w jej oczach i spoczęła w błocie, oczekując na śmierć, ale nie umarła. Popełzła po plaży i wróciła do wody, gdzie powiedziała: „Powiadam wam, że tam w górze istnieje drugi świat!” i powróciła tam, i żyła jeszcze — powiedzmy — dwa dni, a potem umarła. A inne ryby zaczęły stawiać pytania na temat tego drugiego świata i wyszły z wody, pełzając po przybrzeżnym błocie. I nauczyły się wszystkie jak jedna oddychać powietrzem, i nauczyły się podnosić, chodzić, żyć ze Słońcem w oczach, a potem przekształciły się w jaszczurki, w dinozaury i wiele innych stworzeń, kontynuując swój marsz przez miliony lat, i nauczyły się stawać na dwóch łapach, i nauczyły się chwytać rękami, i przekształciły się w małpy, a małpy zostały obdarzone inteligencją i stały się ludźmi. I w tym czasie niektórzy z nich kontynuowali poszukiwania innych światów. Mówiono im: „Powróćcie do oceanu, stańcie się na powrót rybami. Życie ryby jest o wiele łatwiejsze.” I może połowa z nich była gotowa to uczynić, ale byli tacy, którzy zawsze odpowiadali: „Nie mówcie o zwierzętach. Nie możemy z powrotem stać się rybami. Jesteśmy ludźmi.” I dlatego nie powrócili do oceanu, ale kontynuowali wspinanie się.