Rozdział 29

Postawiłam za sobą poduszki, tak że mogłam usiąść, opierając się o nie. Przedtem musiałam zmusić Kitta do poruszenia się. Trzymał się mnie kurczowo, ale jego wzrok skierowany był na Mędrca. Patrzył na niego, jakby mu nie ufał, spodziewał się po nim czegoś złego albo po prostu zastanawiał się, jak smakuje. Cokolwiek Kitto myślał, nie były to przyjazne myśli.

Mędrzec wydawał się nie dostrzegać spojrzenia goblina. Po prostu unosił się w powietrzu, w czasie gdy poprawiałam poduszki.

Z kołdrą zasłaniającą piersi wyciągnęłam przed siebie rękę, tak że Mędrzec mógł dosięgnąć palców, by wyssać z któregoś z nich krew. Kiedy Niceven piła moją krew, piła ją właśnie z palca, a skoro królowa zadowoliła się krwią z palca, on również mógł. Poza tym coś w nim działało mi na nerwy. To było śmieszne denerwować się z powodu kogoś, kogo można jedną ręką rozgnieść na ścianie, ale jednak tak się czułam. Dlatego przykryłam te części ciała, które były bardziej bezbronne i podałam mu rękę.

Mędrzec wylądował na moim nadgarstku. Ukląkł na mojej dłoni i otoczył rękami mój środkowy palec. Pociągnął go i ten ruch był zarazem miły, jak i niepokojący.

Musiał wyczuć moje napięcie, bo spytał:

– Dajesz mi zgodę na użycie magii?

Skinęłam głową, nie do końca ufając swojemu głosowi.

Uśmiechnął się. Jego usta były jak mały czerwony płatek, a spojrzenie ciepłe, szczere. Poczułam, że się odprężam. Nie walczyłam z zaklęciem, ponieważ zgodziłam się na nie i ból w mojej ręce minął. W ogóle nic mnie nie bolało.

Kitto owinął mnie swoim ciałem w talii. Opuściłam rękę i pogładziłam go po głowie. Jego włosy były niewiarygodnie miękkie. Wtulił się we mnie i dotyk jego skóry przeszył mnie dreszczem. Myślę, że zareagowałabym tak w tej chwili na każdy dotyk.

Spojrzałam na Mędrca,

– Jesteś w tym dobry. – Mój głos był zachrypnięty.

– Wszyscy jesteśmy – odparł, sunąc rękami w górę i w dół po moim palcu. To było bardzo zmysłowe. Wiedziałam, że to osłona, naturalna magia faerie, ale i tak było to dobre, bardzo dobre.

Poddanie się czyjemuś zaklęciu, jeśli było to zmysłowe zaklęcie, mogło być cudownym przeżyciem, Sidhe nie robią tego, ponieważ rzucanie zaklęcia w intymnych okolicznościach jest uważane za poważną zniewagę. Ale pomniejsze istoty magiczne często robią to między sobą i niemal zawsze, kiedy mają styczność z sidhe. Może z niepewności. Może to jest po prostu sposób na powiedzenie, co ma się do zaoferowania.

Mędrzec miał dużo.

Otoczył rękami mój palec i czułam się tak, jakby dotykał czegoś o wiele bardziej intymnego. Złożył pocałunek na koniuszku mojego palca. To było jak muśnięcie jedwabiu. Poczułam jego usta i wydawały mi się większe, niż były w rzeczywistości. Musiałam otworzyć oczy i spojrzeć na niego, by nabrać pewności, że się nie powiększył. Poruszyłam ręką, ale Mędrzec wciąż klęczał na mojej dłoni.

Kitto oplótł mnie nogami i poczułam jego wzrastające podniecenie. Przez chwilę zastanawiałam się, czy czar nie zaczął działać również na niego. Moje rozważania przerwał Mędrzec, który wbił się zębami w mój palec. Wgryzł się we mnie, tak jakby wgryzał się w jabłko, ale ból zaraz minął, a kiedy zaczął ssać ranę, nagle poczułam podniecenie. Każde poruszenie jego ust wywoływało reakcję mojego ciała.

Ssał coraz szybciej i mocniej. Czułam ciepło rozlewające się po moim ciele, które mówiło, że byłam na krawędzi, na krawędzi rozkoszy. To było tak, jakby Mędrzec zaprowadził mnie na krawędź skały i musiałam się zdecydować, czy z niej skoczyć.

Nie mogłam zebrać myśli. Nie mogłam podjąć żadnej decyzji. Mogłam tylko dać się nieść potężniejącej rozkoszy. A potem ciepło rozlało się po całym moim ciele. Krzyknęłam, ale to nie był okrzyk bólu, Krzyknęłam z rozkoszy i skręciłam się na prześcieradle, pomiędzy ustami Mędrca i Kittem przyciśniętym do moich nóg. Kitto zaczął się o mnie ocierać, gdy wiłam się na łóżku, sięgnął w górę, docierając do koniuszków moich piersi. To był niepewny dotyk, ale byłam tak bardzo podniecona, że mi wystarczał.

Znów krzyknęłam, a kiedy Kitto przesunął się na moje uda, przyciskając się do mnie, kładąc się na mnie, nie protestowałam.

Kurag mówił, że powinnam naprawdę podzielić się z Kittem ciałem, a dla goblina znaczy to tylko jedno: stosunek. Ale wiedziałam już też, że gobliny nie uprawiają seksu bez zadawania bólu. Teraz nic mnie nie bolało.

Spojrzałam na Mędrca unoszącego się nad nami. Błyszczał delikatnym światłem. Jego oczy świeciły jak czarne klejnociki, a żyłki i kropki na skrzydłach błyszczały jak witraże w promieniach słońca.

Trzymałam wciąż rękę we włosach Kitta. Podciągnęłam teraz jego głowę i wyszeptałam:

– Tylko krew. Żadnej utraty ciała.

– Tak, pani – odszepnął.

Wypuściłam jego włosy z dłoni, a on spojrzał na mnie, a jego oczy stały się ciemnoniebieskie. Miałam wrażenie, jakbym mogła utonąć w tych oczach. Wiedziałam, że ciągle odczuwam działanie zaklęcia, ale nie przejmowałam się tym. Poddałam się temu, pozwoliłam się ogarnąć iluzji.

Kitto wszedł we mnie. Byłam mokra i gotowa. Wydawał mi się większy, niż mógł być w rzeczywistości, wypełnił mnie całą, tak jakby powiększył się we mnie. Uniósł się na rękach, naciskając na mnie dolną częścią ciała, drżał przez chwilę, gdy zatopił się we mnie. Spojrzał w dół na moje ciało i pojedyncza łza spłynęła mu z oka.

Wiedziałam, jak gobliny podchodzą do seksu, i że nie płaczą w trakcie jego uprawiania. Uniosłam rękę, która już stała się biała i błyszcząca. Dotknęłam tej jednej kryształowej łzy i zrobiłam to, co gobliny robią z cennymi wydzielinami ciała: przyłożyłam ją do ust. Poczułam słony smak, a on jęknął i zaczął poruszać się we mnie.

Z każdym ruchem wydawał się coraz większy, dotykał części mojego ciała, które nigdy nie były dotykane. Patrzyłam, jak wchodzi we mnie, a jego skóra zaczyna błyszczeć. To nie było zaklęcie Mędrca. Leżałam pod nim, a moja skóra błyszczała jak światło księżyca. Tylko inny sidhe może spowodować, że moja skóra tak błyszczy. Pod jego skórą zaczęły przebiegać kolory, jakby tęcza tańczyła w jego ciele, podchodząc do powierzchni skóry jak fajerwerki migoczące na powierzchni wody.

Jego oczy jarzyły się niebieskim płomieniem. Krótkie loki poruszały się, jakby potargał je niewidoczny wiatr, a wiatr ten był Kittem. I nagle zrozumiałam: Kitto był sidhe. Na boginię, on był sidhe.

Skąpał mnie w świetle i magii, które oślepiły mnie na chwilę. Widziałam jedynie białe światło i tęczowe błyski. Czułam się tak, jakby miejsce, w którym nasze ciała się łączyły, było jedyną częścią naszych ciał, która pozostała ciałem stałym. Jakbyśmy stali się światłem, powietrzem i magią. A potem nawet tego nie czułam, a jedynie światło, magię, kolor i fale rozkoszy. To było tak, jakbyś się mógł stać śmiechem, radością, czymkolwiek, co jest dla ciebie oznaką największej przyjemności.

Wolno dochodziłam do siebie. Kitto opadł na mnie. Wciąż byliśmy złączeni, nasze ciała wciąż łagodnie jarzyły się jak dwa ogniska rozpalone w długą zimową noc.

Błyski kolorów wciąż oświetlały pokój jak zabłąkane tęcze rzucane przez kryształ w blasku słońca. Ale nie było kryształu, nie było słońca, byliśmy tylko my.

A jednak nie tylko my. Nagle dookoła łóżka ujrzałam strażników trzymających się za ręce. Skoncentrowałam się na tyle, by ujrzeć prawie niewidzialną barierę, którą nas otoczyli. Tworzyli święty krąg, krąg mocy.

– Następnym razem, gdy postanowisz wywołać energię wystarczającą do podniesienia wyspy z morza, Meredith, uprzedź nas o tym – usłyszałam niski głos Doyle’a.

Popatrzyłam na niego, ponieważ stał najbliżej mnie.

– Czy spowodowaliśmy jakieś szkody?

– Udało nam się w ostatniej chwili nad tym zapanować, ale i tak w dzisiejszych wiadomościach pełno będzie relacji o niezwykłych zjawiskach przyrodniczych. Zobaczymy, czy ziemia poradzi sobie z tym, co uwolniliście.

– Przepraszam – wyszeptał Kitto i ukrył twarz pomiędzy moimi piersiami.

– Nie masz za co przepraszać. To raczej my winniśmy ci przeprosiny. Uważaliśmy cię za goblina, bo jesteś nim w połowie. Nie pomyśleliśmy, że jesteś w połowie też jednym z nas.

Kitto uniósł głowę, by spojrzeć na Doyle’a, po czym ukrył ją z powrotem.

– Nie rozumiem – wyszeptał. Nawet teraz jego oddech przeszył mnie dreszczem.

Mój głos był trochę zdyszany, ale odpowiedziałam:

– Jesteś sidhe, Kitto, prawdziwym sidhe. Objawiłeś swą moc.

Potrząsnął głową.

– Ja nie mam mocy.

Położyłam rękę na jego twarzy i uniosłam delikatnie jego głowę, tak że patrzył na mnie.

– Jesteś sidhe. A sidhe mają moc.

Jego oczy się rozszerzyły. Wyglądał na nieco wystraszonego.

– Pomożemy ci – powiedział Galen. – Nauczymy cię, jak kontrolować magię. To nie jest wcale takie trudne. Jeśli ja się lego nauczyłem, każdy się może nauczyć. – Uśmiechnął się.

Kitto nie wyglądał na przekonanego.

Nieznaczny hałas za mną sprawił, że odwróciłam głowę i ujrzałam Mędrca podlatującego do sterty poduszek. Wciąż świecił łagodnie jak złota, obwieszona biżuterią lalka. Jego twarz była poznaczona smugami łez niczym srebrnym brokatem. Zachwycający widok.

– A niech cię, księżniczko. Przez chwilę byłem w niebie, a teraz z powrotem znalazłem się na ziemi. Aż do teraz nie rozumiałem, co to znaczy, że wy jesteście sidhe, a ja nie. – Ukrył twarz w dłoniach i zaszlochał, lądując na atłasowej poduszce, jego skrzydełka zwinęły się za nim, prawie zapomniane.

Kitto dotknął mojej piersi i to trochę zabolało. Uświadomiłam sobie, że ugryzł mnie tuż nad lewą piersią. Miałam tam teraz krwawy ślad. Nie bolało, dopóki się nie dotknęło. Ranka nie była tak głęboka, jak ta na mojej ręce, ponieważ nie musiała być aż taka. Seks mógł się obyć bez przemocy. Ranka powinna się szybko zagoić, ale coś mi mówiło, że jednak tak się nie stanie. Coś mi mówiło, że będę miała ten ślad już na zawsze.

– Przepraszam – wyszeptał, jakby umiał czytać w moich myślach.

Potrząsnęłam głową, dotykając jego policzka.

– Noszenie twojego znaku to dla mnie zaszczyt, Kitto. Nigdy w to nie wątp.

Uśmiechnął się nieśmiało, po czym uniósł się na rękach, tak samo, jak na początku naszego kochania się. Ujrzałam krople krwi na swoim białym ciele. Musiał jednak zranić mnie bardziej, niż myślałam; potem popatrzyłam na Kitta i zobaczyłam, że od obojczyka do pasa był poznaczony moimi paznokciami. Krwawe szramy znaczyły jego skórę, pręgi przejeżdżały przez pierś, Rozorałam mu sutek, krwawił.

Teraz była moja kolej, by powiedzieć:

– Przepraszam.

Potrząsnął głową. Jego uśmiech nie był tym razem nieśmiały. – Oznaczyłaś mnie, a nie ma większego komplementu dla nas, goblinów. Mam nadzieję, że te ślady nigdy nie znikną.

Przejechałam palcem po jednym ze śladów i zadrżał.

– Nie jesteś już goblinem, jesteś teraz jednym z nas, Kitto.

Doyle odgadł, o co chciałam go poprosić, i uniósł swój czarny T-shirt, by pokazać Kitlowi ślady paznokci, które znaczyły jego czarną skórę.

– Jesteś sidhe z Dworu Unseelie – powiedziałam.

Poruszył się, jego ciało było teraz mniej napięte. Leżał obok mnie, jedną ręką obejmując mnie w pasie. Patrzył na strażników otaczających łóżko.

– Moja matka pochodziła z Dworu Seelie. Porzuciła mnie przy kopcu goblinów. – Jego głos był obojętny, jakby wiedział o tym od tak dawna, że nie podchodził już do tego emocjonalnie.

Doyle opuścił koszulkę i odwrócił się do łóżka.

– Nie jesteśmy Seelie. – Doyle nie opuścił kręgu, ale wszedł do środka. Podniósł Kitta, Mały człowieczek wyglądał na przestraszonego, ale ani drgnął.

Doyle złożył pocałunek na jego czole.

– Posmakowałeś już naszej krwi, a my posmakowaliśmy twojej. Teraz otrzymasz nasze pocałunki na znak powitania pośród nas.

Jeden po drugim strażnicy podchodzili i przyciskali usta do czoła Kitta. Płakał i trząsł się cały. Kiedy ostatni z moich strażników pocałował Kitta w czoło, Mędrzec wzleciał w powietrze, trzepocząc skrzydełkami. Był to wściekły furkot.

– Nienawidzę was wszystkich. – Te słowa przesycone były jadem. – A teraz wypuśćcie mnie z tego przeklętego kręgu.

Doyle uczynił w kręgu wyrwę wystarczającą na wypuszczenie krwawego motyla. Przeleciał szybko przez nią i Doyle zamknął krąg.

Mędrzec unosił się przed zamkniętymi drzwiami sypialni. Pomyślałam, że jedno z nas powinno mu je otworzyć, ale drzwi same się otworzyły i wyfrunął w ciemność salonu, wciąż świecąc od magii.

– Królowa otrzymała swoją zapłatę, ale ty nie dostałaś leku. Znajduje się on wewnątrz mojego ciała. Zamierzałem podzielić się tobą z goblinem, żeby zapewnić sobie jego milczenie, nie być przez niego wyeliminowanym. – Zasyczał jak wściekły kot. – Kto mógł przypuszczać, że goblin okaże się sidhe? To ja powinienem być w twoich ramionach, nie on. To, co mogło być zrobione w miłych okolicznościach, będzie trzeba zrobić z poczucia obowiązku. – Zasyczał raz jeszcze, po czym zniknął w ciemności. Drzwi same się za nim zamknęły. Wszyscy się w nie wpatrywaliśmy.

– Czy on miał na myśli to, co myślę, że miał na myśli? – spytał Galen.

– Niceven musiała mieć niezłą zabawę, gdy wymyśliła, że zmusi sidhe do zaspokojenia jednego z jej ludzi – powiedział Doyle.

Uniosłam brwi.

– Jak?

– Lepiej nie pytaj – odparł i spojrzał na Kitta. – Tej nocy nic nas już nie powinno niepokoić. Odnaleźliśmy krewnego. Nie powinniśmy się już niczym martwić.

Jak na dwór faerie, świętowaliśmy nad wyraz skromnie. Zamówiliśmy jedzenie, kupiliśmy kilka butelek dobrego wina i bawiliśmy się do świtu.

Rano nastąpiło trzęsienie ziemi, 4 stopnie w skali Richtera, z epicentrum w El Segundo. Na szczęście podstawy El Segundo były solidne. Tylko to prawdopodobnie uchroniło nas przed zniszczeniem całego miasta. Wstrząsy trwały zaledwie minutę, nie było poważnych zniszczeń, nikt nie zginął, chociaż byli ranni. Dzięki temu jednak wyrażenie „bezpieczny seks” nabrało zupełnie nowego znaczenia.

Загрузка...