Leżeliśmy w swych objęciach na posłaniu z włosów Doyle’a. Okrywały moje nagie ciało niczym futro. Głowę położyłam na jego ramieniu. Sunęłam palcami po jego ciele; niespieszny ruch, który wyzbyty był seksualności. Milczeliśmy przez dłuższą chwilę, przytulając się nawzajem. Jedną rękę miał wsuniętą pode mnie, przytulając mnie do siebie, ale niezbyt mocno. Chciał mieć trochę miejsca, by móc mnie dotykać drugą ręką. I żebym ja mogła dotykać jego. Pragnął mojego dotyku. Odczuwał jego głód. Wiedziałam, że ludzie odczuwają taki głód. Niemowlęta mogą nawet umrzeć, jeśli są pozbawione dotyku, nawet gdy wszelkie inne ich potrzeby są zaspokojone. Nie wiedziałam jednak, że taki głód odczuwać mogą również sidhe, a zwłaszcza ktoś uchodzący za tak nieczułego jak Ciemność Królowej.
Leżał teraz obok mnie, sunąc palcami po moim ciele i uśmiechając się.
Popatrzyłam na lustro. Narzucona na nie była moja bluzka.
Uniósł rękę i dotknął mojego policzka.
– Co takiego tam zobaczyłaś? – spytał.
Uśmiechnęłam się do niego.
– Zastanawiam się, co robi moja bluzka na lustrze.
Odwrócił głowę i uśmiechnął się.
– A czy wiesz, gdzie jest twój biustonosz?
Otworzyłam szeroko oczy, po czym uniosłam głowę i rozejrzałam się po pokoju.
– Za tobą – podpowiedział.
Popatrzyłam za siebie. Mój zielony koronkowy biustonosz zwisał żałośnie z filodendronu, który stał w kącie. Wyglądał na tej roślinie jak źle dobrana świąteczna dekoracja.
Ze śmiechem potrząsnęłam głową.
– Nie pamiętam, żebym się tak spieszyła.
Przyciągnął mnie do siebie.
– To ja się tak spieszyłem. Chciałem jak najszybciej ujrzeć cię nagą. Chciałem poczuć dotyk twojego nagiego ciała.
Przycisnął teraz swoje nagie ciało do mojego. Sama siła jego rąk przyprawiała mnie o dreszcze. Świadomość, że jego penis znów sztywnieje, była prawie obezwładniająca.
Przesunęłam rękami po jego napiętych pośladkach i przyciągnęłam go do siebie, a on zrobił to samo ze mną. Czułam, jak jego członek robi się coraz większy, przyciśnięty do mojego brzucha. A potem wszedł we mnie i krzyknęłam.
Nagle poczułam magię wypełniającą pokój, a chwilę później usłyszałam czyjś głos:
– Cóż za piękny widok.
Oderwaliśmy się od siebie i popatrzyliśmy w lustro. Ujrzeliśmy w nim Królową Powietrza i Ciemności Andais, moją ciotkę i panią Doyle’a. Siedziała na swoim łóżku i przypatrywała nam się z ciekawością.