W okresie okupacji Jerozolimy, w 70 roku po Chrystusie, rzymski dowódca wojskowy Tytus skazał na śmierć kilku niewolników. Zakuto ich w łańcuchy i wrzucono do Morza Martwego ze wzgórz wyżyny Moab. Skazani nie utopili się jednak, jak przypuszczano, nie poszli na dno, lecz unosili się na powierzchni morza jakby na łodziach z korka. Tytus tak był zdumiony tym zjawiskiem, że ułaskawił winowajców.
Grecy przekazali nam wiadomość o gazach trujących, które wydobywały się w tym miejscu z morza. Arabowie opisali ptaki, które chcąc przefrunąć na drugi brzeg, nigdy tam nie dotarły; martwe spadały w dymiącą i połyskliwą kipiel morską.
W roku 1848 na zbadanie tajemnic Morza Martwego wyruszyła ekspedycja amerykańska. W oficjalnym komunikacie z wyprawy podaje się do wiadomości świata dwa zdumiewające, a warte odnotowania fakty.
Fakt pierwszy: Morze Martwe, długości 76 kilometrów, szerokości 17 kilometrów i głębokości 400 metrów, leży o 800 metrów niżej od poziomu Morza Śródziemnego. Nigdzie więcej na powierzchni ziemi nie znajdziemy zbiornika wodnego, któryby leżał głębiej niż 100 metrów od poziomu morza. Dolina Jordanu leży o 400 metrów niżej poziomu morza.
Fakt drugi: zawartość soli w wodach Morza Martwego wynosi 30 procent, podczas gdy zawartość soli w innych morzach świata waha się w granicach 3,3–4,0 procenta, a więc o dziesiątą część mniej.
Na przełomie naszego wieku, w czasach poszukiwań archeologicznych w Palestynie, znów wzrosło zainteresowanie Sodomą i Gomorą. Prace archeologiczne, prowadzone bezpośrednio nad brzegiem morza, nie przyniosły jednak ani w tamtym okresie, ani w czasach późniejszych żadnych rezultatów. Klucza do zagadki należało szukać gdzie indziej.
Na wschodnim wybrzeżu Morza Martwego wrzyna się w wodę piaszczystym językiem półwysep El — Lisan. „El — Lisan” znaczy po arabsku „język”.
W pobliżu półwyspu, pod wodą, znajduje się w dnie morskim potężna wyrwa, która dzieli to morze na dwie części. Na prawo od nasypu ziemnego stroma ściana skalna spada gwałtownie o 400 metrów w głąb, na lewo woda jest zadziwiająco płytka. Według pomiarów z ostatnich lat głębokość morza na płyciźnie osiąga maksymalnie 15–20 metrów.
Płynąc łodzią w kierunku cypla południowego, oglądamy niecodzienny widok. Kiedy słońce stoi w zenicie, pod lustrem wody widać zarysy potężnego lasu; drzewa tej puszczy zakonserwowała znakomicie morska sól. Zielono połyskują w głębi resztki prastarego lasu. W cieniu tych drzew wypasały się niegdyś stada Lota.
Obserwacje i odkrycia archeologiczne uzupełnili geologowie dowodami, które mogą służyć wyjaśnieniu biblijnych dziejów Sodomy i Gomory.
Dolina Jordanu jest częścią potężnej szczeliny, pęknięcia w skorupie ziemi. Pęknięcie to zaczyna się na północy, w Azji Mniejszej, w odległości wielu setek kilometrów od granic Palestyny, u podnóża gór Taurus, i ciągnie się dalej na południe, wzdłuż brzegów Morza Martwego, przez Pustynię Arabską, do Zatoki Arabskiej; kończy się aż u wybrzeży Afryki, po przebiegnięciu Morza Czerwonego.
Wzdłuż tej szczeliny dziś jeszcze napotkać można wyraźne ślady działalności wulkanicznej. Góry Galilei, wyżyny wschodniej Jordanii, brzegi rzeki Jabbok, wybrzeże Zatoki Arabskiej zalegają złoża czarnego bazaltu i lawy.
Dolina Siddim, gdzie leżały Sodoma i Gomora, w wyniku gwałtownego rozszczepienia się skorupy ziemskiej, dosłownie w ciągu paru sekund zapadła się w głąb szczeliny. Datę katastrofy można z dość dużą dokładnością określić metodami geologicznymi. Szacuje się ją na rok 1900 przed Chrystusem.
„Prawdopodobnie około roku 1900 przed Chrystusem została zniszczona Sodoma i Gomora” — napisał w 1951 roku geolog amerykański, Jack Finegan. I dalej powiedział: „Po starannym przestudiowaniu źródeł literackich oraz dowodów geologicznych i archeologicznych, nasuwa się następujący wniosek: zniszczone miasta znajdowały się na terenach południowych wybrzeży Morza Martwego; zalane zostały stopniowo przez wody morskie, które wystąpiły z brzegów. Zniszczenie poprzedził potężny wstrząs ziemi; towarzyszyły mu eksplozje, błyskawice, chmury trujących gazów i pożoga ognia”.
Wszystko to miało miejsce w roku 1900, za czasów Abrahama.
Wstrząs wyzwolił drzemiące siły wulkaniczne. W dolinie górnego Jordanu, w okolicach Bashen, jeszcze dziś spotkać można nieczynne kratery, szerokie pola lawy, grube warstwy bazaltu.
Na zachód od wybrzeża południowego, w kierunku Negeb, ciągnie się 45 metrów szeroki i 15 kilometrów długi rząd wzgórz usytuowanych z północy na południe. Te niewysokie pagórki w większości składają się z czystej soli krystalicznej. Zmywane deszczem, niektóre już się rozkruszyły, inne przybrały osobliwe, wiszące kształty, wiele stoi pionowo, jak posągi. Jak by przedstawiały postaci ludzkie.
Przypominają żonę Lota, która za nieposłuszeństwo zmieniona została w słup soli.
(według Wernera Kellera: Und die Bibel hat dock recht. Hamburg, 1964.)