POSŁOWIE

WIERSZE, PIOSENKI, TŁUMACZENIA I CIEKAWOSTKI


Rosyjski wywiad wojskowy GRU – spopularyzowany przez Suworowa termin GRU (Gławnoje Razwiedywatielnoje Uprawlenije), Główny Zarząd Wywiadu, używany jest od lutego 1942 roku, kiedy to rosyjskiemu wywiadowi wojskowemu nadano nazwę Gławnoje Razwiedywatielnoje Uprawlenije Gienieralnogo Sztaba Krasnoj Armii (Główny Zarząd Wywiadu Sztabu Generalnego Armii Czerwonej). Co prawda jeszcze w tym samym roku zmieniono ją na Uprawlenije Wojskowoj Razwiedki Gienieralnogo Sztaba Krasnoj Armii (Zarząd Wywiadu Wojskowego Sztabu Generalnego Armii Czerwonej), ale poprzednia nazwa chwyciła i mimo kolejnych zmian była używana.

Stopnie w NKWD – w rzeczywistości rangi podpułkownika i pułkownika zostały wprowadzone do NKWD dopiero w 1943 roku, jednak żeby nie robić zbędnego zamieszania, zdecydowałem się nieco uprzedzić wypadki.

Wiersz Charlesa Baudelaire’a „Spleen” – w tłumaczeniu Bolesława Wieniawy Długoszowskiego.

Na kijewskom wokzalie...

Na kijowskim dworcu

kurwą mnie nazwali.

Co ze mnie za kurwa,

jak mnie nie jebali?

(tłum. aut.)

Kto to spizdił...

Ktoś tam zwinął bałałajkę,

na patefon nasrał chwacko,

wziął wyjebał gospodynię,

a o stół kondomem pacnął!

(tłum. aut.)

Służu Sowietskomu... – „Służę Związkowi Radzieckiemu!”. Formułka, jaką wypowiadał nagradzany żołnierz zgodnie z przepisami UWS‍-37 (Ustaw Wnutrienniej Służby), Regulaminu Służby Wewnętrznej z 1937 roku.

Zek – pozbawiony wolności, więzień, słowo to pochodzi od wpisywanego w dokumentach od lat dwudziestych zeszłego wieku oznaczenia Z/K (zakliuczennyj krasnoarmiejec – pozbawiony wolności czerwonoarmista). Później zaczęto tak nazywać wszystkich więźniów.

Sztrafbat – skrót od słów sztrafnoj batalion, batalion karny. Oddział, do którego wysyłano oficerów winnych zarówno wojskowych, jak i kryminalnych przestępstw. Żołnierze i podoficerowie byli wysyłani do sztrafrot (kompanii karnych).

Gawniuk – zasraniec.

Gop‍-stop, my wyszli iz za ugła... („Gop-stop, wyszliśmy zza węgła...”) – fragment piosenki „Gop-stop” śpiewanej przez Aleksandra Rozenbauma, autora wielu kultowych utworów, między innymi nieoficjalnego hymnu rosyjskich żołnierzy z Afganistanu, „Czarnego tulipana” (kryptonimem „Czarny Tulipan” oznaczony był samolot transportujący do Rosji ciała poległych żołnierzy). Słowo „gop-stop” w kryminalnym żargonie oznacza uliczny napad, „gopnik” – bandytę albo chuligana. Oczywiście w czasach drugiej wojny światowej piosenka jeszcze nie istniała (choć istniał gop-stop). Słowo to powstało jeszcze przed rewolucją 1917 roku, kiedy w Rosji istniały GOP-y (Gorodskoje Obszczestwa Prizrenija), Miejskie Stowarzyszenia Troski, do których kierowano między innymi bezdomne dzieci i nieletnich popełniających wykroczenia. Pod koniec XIX wieku w Petersburgu zorganizowano Gosudarstwiennoje Obszczestwo Prizrenija, Państwowe Stowarzyszenie Troski (w miejscu dzisiejszego hotelu „Październikowy”), a po rewolucji Gosudarstwiennoje Obszczeżytije Proletariata (Państwowy Dom Proletariatu) – instytucję o tych samych celach i identycznym skrócie.

TeŻe – po rewolucji 1917 roku i zwycięstwie bolszewików wszystkie rosyjskie perfumerie zostały znacjonalizowane i zamieniono je w wytwórnie mydła dla żołnierzy Armii Czerwonej. Czasy raczej nie sprzyjały dbałości o siebie – wszelkie zabiegi zwiększające osobistą atrakcyjność (poza związanymi z elementarną higieną) uznano za burżuazyjny przeżytek. Sytuacja zmieniła się dopiero w 1921 roku, na początku ery NEP‍-u (Nowej Ekonomicznej Polityki). Rozbestwiona wprowadzeniem elementów gospodarki rynkowej ludność zapragnęła nagle nie tylko mydła, ale i perfum, pudru, szminek – jednym słowem, tego, co przed rewolucją... W ten sposób powstał trust „Żirkost’” (nazwa pochodzi od słowa „żir” oznaczającego tłuszcz), skupiający także zakłady o profilu „drogeryjnym”. W skład monopolu weszła między innymi słynna perfumeria Brocarda znana z kompozycji „Ulubiony Bukiet Cesarzowej” – perfum stworzonych z okazji trzechsetlecia domu Romanowów. Z czasem rosyjską nazwę „Trest Żirkost’” zamieniono na brzmiący bardziej po proletariacku „Żirtrest”, później skrócono do liter „ŻT”, wreszcie zamieniono kolejność i zaczęto wymawiać jak „TeŻe”. Pod patronatem „TeŻe” wytwarzano i sprzedawano pełną gamę kosmetyków, czasem wykorzystując – bez specjalnego rozgłosu – dawne, „burżuazyjne” receptury. Na przykład mało kto wiedział, że popularne wśród radzieckich ślicznotek perfumy „Krasnaja Moskwa” („Czerwona Moskwa”) to ta sama kompozycja, którą wielki mistrz Henri Brocard stworzył na cześć małżonki ostatniego cara...

Biesprizornik – bezdomny, często dziecko nieutrzymujące więzi z rodziną, bez jakiejkolwiek opieki. W czasie wojny sieroty często uciekały z domów dziecka ze względu na panujące tam warunki. Nocowały na ulicy, zdobywając środki do życia za pomocą kradzieży i żebractwa.

Dura – idiotka.

Wiersz Iona Degena... – utwór przetłumaczyła Barbara Leszczuk, cyt. za: Aron Shneyer „Dwa oblicza zdrady. Między NKWD a SS”. Instytut Wydawniczy ERICA, str. 26–27. Degen to niezwykle barwna postać: pisarz, poeta, lekarz, doktor nauk medycznych, czołgista. Powołano go do wojska w 1941 roku, dostał przydział do batalionu strzeleckiego sformowanego z uczniów dziewiątych i dziesiątych klas (szkoły w ZSRR były dziesięcioklasowe). Później dowodził oddziałem zwiadu, został ranny w trakcie „wypełniania zadania bojowego na tyłach wroga”. W 1944 roku, po ukończeniu szkoły wojsk pancernych, został dowódcą czołgu. Po letniej ofensywie na Litwie i Białorusi otrzymał od kolegów przezwisko „Szczęściarz”. Był jednym z „asów” w wojskach pancernych, dowodzony przez niego czołg zniszczył między innymi „Tygrysa”, osiem „Panter” i kilka dział samobieżnych. Odznaczono go wieloma orderami (również polskimi: Virtuti Militari, Krzyżem Grunwaldu i Odrodzenia Polski). Dwukrotnie przedstawiono go do tytułu „Bohatera Związku Radzieckiego” i dwukrotnie odrzucono wniosek ze względu na żydowskie pochodzenie Degena. W 1945 roku został ciężko ranny. W latach siedemdziesiątych wyemigrował do Izraela. Jako jedyny radziecki czołgista został wpisany na listę izraelskich pancerniaków, którzy odznaczyli się męstwem na polu bitwy.

Worowat’ nie po czinu... – kraść ponad miarę (więcej, niż na to pozwala pozycja społeczna) niebezpiecznie...

Napliewat’ – gwizdać na to!

CZPCzeriezwyczajnoje Proisszestwije – Nadzwyczajne Wydarzenie, popularny skrót oznaczający, że zaszło coś nieoczekiwanego, wykraczającego poza przyjęte normy, katastrofa.

Kobiety snajperki – wspomniana w książce Ludmiła Pawliczenko jest postacią autentyczną – po wybuchu wojny zgłosiła się do armii na ochotnika, ze względu na swoje predyspozycje (wcześniej uprawiała strzelectwo) została snajperką. Brała udział w walkach w Mołdawii, w obronie Odessy i Sewastopola. Zastrzeliła trzystu dziewięciu Niemców, w tym trzydziestu sześciu snajperów wroga. Niektóre źródła wspominają, że jej towarzysz (rosyjscy snajperzy często pracowali w parach), snajper Alieksiej (albo Leonid) Kicenko, był jej mężem. Kicenko zginął wiosną 1942 roku w walkach pod Sewastopolem, na oczach Ludmiły. Kiedy w czerwcu 1942 Pawliczenko została ranna, ewakuowano ją na tyły, później wysłano z misją agitacyjną na Zachód – chodziło o nakłonienie sojuszników do szybszego otwarcia drugiego frontu. Misja się udała, jedno ze spotkań z Amerykanami, w Chicago, Pawliczenko z iście bolszewicką bezpośredniością rozpoczęła słowami: „Panowie, mam dwadzieścia pięć lat, do tej pory zdążyłam zabić trzystu dziewięciu Niemców. A wy? Nie sądzicie, że już zbyt długo chowacie się za moimi plecami?”... Kiedy wróciła, władze wyznaczyły ją do prowadzenia kursów snajperskich dla młodzieży. Do końca wojny nie brała już udziału w walkach. W 1943 roku otrzymała Złotą Gwiazdę Bohatera Związku Radzieckiego. Po wojnie skończyła studia, zmarła w 1974 roku. W czasie drugiej wojny światowej po stronie Związku Radzieckiego walczyło ponad tysiąc kobiet snajperek. Zabiły kilkanaście tysięcy niemieckich żołnierzy.

Naczialnik – szefie, panie władzo. Zwrotu tego do dzisiaj często używają więźniowie lub byli więźniowie w odniesieniu do przedstawicieli władzy.

Legawy (liegawyj) – żargonowa nazwa milicjanta w Rosji. Obecnie rzadko już używana.

Operacja „Maskarada” – pomysł wykorzystania pracowników wywiadu wojskowego do likwidacji kryminalnego podziemia nie jest taki fantastyczny, jak by się wydawało na pierwszy rzut oka. Podobno tuż po wojnie w opanowanej przez grupy przestępcze Odessie przeprowadzono (przy współudziale, a może i pod osobistym kierownictwem marszałka Żukowa) operację „Maskarada”, w której miano wykorzystać między innymi przebranych po cywilnemu oficerów. Na podstawie tej operacji powstał rosyjski serial „Likwidacja”. Historycy wskazują, że nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby przeprowadzenie takiej akcji, z drugiej strony, gdyby rzeczywiście coś takiego miało miejsce, utajniono by wszelkie akta na ten temat. Odeski historyk Wiktor Sawczenko twierdzi, że przebrani po cywilnemu oficerowie prowokowali wszelkie podejrzane indywidua i – w razie agresji z ich strony – strzelali, aby zabić. Zastanawia także fakt, że na początku lat siedemdziesiątych minister spraw wewnętrznych Szczołokow nagrodził Żukowa odznaką Zasłużony Pracownik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRR. Przypuszcza się, że w ten właśnie sposób upamiętniono wkład „Marszałka Zwycięstwa” w oczyszczanie Odessy z elementów kryminalnych, z czasów kiedy kierował on Odeskim Okręgiem Wojskowym. Żukow został zesłany do Odessy z konkretnych powodów (a wbrew szerzonej przez niektórych romantycznej legendzie) – mianowicie okazał się złodziejem i mitomanem przypisującym sobie cudze osiągnięcia. Sam Stalin ujął to następująco: „przypisywał sobie przygotowanie operacji, w których nie brał udziału”. W trakcie śledztwa znanego w rosyjskiej historiografii jako trofiejnoje dieło (sprawa łupów wojennych) zarekwirowano u Żukowa między innymi: siedemnaście złotych zegarków, trzy zegarki wysadzane drogimi kamieniami, piętnaście złotych wisiorków, ponad cztery tysiące metrów rozmaitych tkanin, trzysta dwadzieścia trzy skóry zwierzęce, czterdzieści cztery luksusowe dywany i gobeliny, pięćdziesiąt pięć obrazów, pięćdziesiąt pięć skrzyń z zastawą stołową, broń myśliwską... Sam Żukow nie wypierał się kradzieży, pisał do ówczesnego sekretarza partii komunistycznej Żdanowa: „...czuję się winnym, że nie zdałem tego całego niepotrzebnego mi chłamu, myśląc, że nikomu się on nie przyda. Daję twarde słowo bolszewika – nie dopuszczać się (w przyszłości) podobnych głupot i omyłek. Jestem przekonany, że przydam się jeszcze Ojczyźnie, wielkiemu wodzowi towarzyszowi Stalinowi i partii”.

Gospoda oficery... – panowie oficerowie, uratujemy władcę.

Wory w zakonie, rosyjskie więzienia i tatuaże – słowo „wor” oznacza po rosyjsku złodzieja, jednak w środowisku rosyjskich przestępców określenie „wor” niekoniecznie dotyczy kogoś, kto dokonuje kradzieży – choć zdarzają się w tym gronie i tacy – generalnie rzecz biorąc, to termin zarezerwowany dla elity bandyckiego świata. Natomiast wor w zakonie to zwrot nieprzetłumaczalny, oznaczający bandyckiego herszta. Aby ktoś został worem w zakonie, inni – wcześniej posiadający ten tytuł – muszą go „koronować”. Wor w zakonie może być pozbawiony tytułu, o ile sam o to poprosi (tytuł ten wiązał się dawniej z koniecznością przestrzegania bardzo surowego kodeksu, na przykład wor w zakonie nie mógł mieć żony i „legalnych” dzieci, prywatnego majątku...) albo jeśli udowodni mu się naruszenie złodziejskich zasad. Prawdopodobnie pierwszym worem w zakonie był niejaki Miszka Japończyk (Mojsiej Winnicki). Skazano go na katorgę w 1908 roku, jeszcze za cara, oswobodzono w 1917 na mocy amnestii Kiereńskiego. Walczył za władzę radziecką w dywizji Jakira, ponoć dosłużył się stopnia pułkownika. Nazywano go „królem Odessy”, bo opanował świat przestępczy tego miasta. Został rozstrzelany przez bolszewików, ale przed śmiercią zdążył położyć podwaliny kodeksu, którym do dziś (w jakimś tam stopniu) kierują się rosyjscy przestępcy „zawodowi”. Według danych rosyjskiego MSW w Rosji jest obecnie około pięciuset worow w zakonie. Zasady obowiązujące w świecie błatnych mają zarówno charakter ogólny, wręcz filozoficzny (na przykład: nikogo się nie bój, nikogo o nic nie proś, nikomu nie ufaj), jak i szczegółowy, regulujący każdy aspekt życia bandyty. Podporządkowane są jednemu celowi – uprawianiu bandyckiego fachu. Wszystko inne jest na drugim planie. Stąd na przykład podstawowa, bezwzględnie przestrzegana zasada: za bazar nado otwieczat’ (za gadkę trzeba odpowiadać). I nieważne, czy dotyczy to zupełnie niewinnych rozmów, czy spraw śmiertelnie poważnych: ten, kto się pomyli, skłamie, przesadzi, nie dotrzyma słowa – nawet w zupełnie błahej kwestii – zapłaci za to wysoką cenę... Wbrew temu, co przedstawia się w książkach i filmach, w świecie błatnych nie toleruje się nadmiernej brutalności. Brutalność to przejaw emocji, a emocje trzeba trzymać na wodzy. Także dlatego, że wśród błatnych nawet najmniejszą obrazę można zmyć tylko w jeden sposób – krwią. Dlatego poniatija (zasady) regulują wszystko: od kolejności korzystania z kibla w dwudziestoosobowej celi poprzez sposoby odnoszenia się do współwięźniów i strażników aż po stosunki z kobietami. Błatnemu na przykład nie wolno całować kobiety poniżej pępka. Ten absurdalny, zdawałoby się, nakaz związany jest ściśle z kodeksem opracowanym przez bandyckich hersztów: w świecie błatnych kobiety stanowią zagrożenie, mogą stać się słabym punktem, dlatego traktuje się je wyłącznie instrumentalnie.

Od początku istnienia ZSRR administracja więzienna nieoficjalnie popierała błatnych na zonach i w więzieniach, gdyż w innym wypadku utrzymanie porządku w przepełnionych celach czy barakach byłoby trudne, o ile w ogóle możliwe. Do dzisiaj tam, gdzie rządzą błatni, jest mniej pobić, morderstw i samobójstw, ponieważ zgodnie z opracowanymi przez worow w zakonie zasadami nawet siedzącego po raz pierwszy więźnia nie można bez powodu uderzyć, obrazić czy czegoś mu zabrać. Stąd – mimo zmiany ustroju – błatni nadal cieszą się w Rosji względami więziennej administracji, choć, rzecz jasna, wiele opracowanych dawniej zasad zostało złagodzonych lub zupełnie porzuconych. Władza błatnych nie obejmuje już obecnie wszystkich miejsc odosobnienia, bywają i takie, gdzie więźniowie współpracują z wymiarem sprawiedliwości (licząc na przykład na wcześniejsze zwolnienie), co dawniej byłoby nie do pomyślenia, są i inne, gdzie rządzą „nowi bandyci” nieprzejmujący się żadnymi zasadami.

Najbardziej widocznym wyznacznikiem pozycji w świecie błatnych były i są specyficzne tatuaże. Niektóre „zamawiają” sami więźniowie (te mówią o ich profesji, odbytych wyrokach, stosunku do otoczenia, władz czy wreszcie obrazują ich miejsce w hierarchii), inne – przemocą – wykonuje się więźniom, którzy naruszyli bandyckie zasady. Dzieciobójczynie, gwałciciele, pedofile, donosiciele, więźniowie niedotrzymujący słowa czy okradający towarzyszy niedoli napiętnowani są do końca życia. I odpowiednio traktowani przez błatnych, gdziekolwiek by się znaleźli...

Szoł Stołypin...

„Stołypin” po żelaznej drodze mknął,

w celi za czarną, brudną siatką

jechała dziewczyna z Kurganu,

wyrok – pięć lat – wiozła do Magadanu.

I jechał z nią po sąsiedzku młody chwat,

którego życie skończyć miał kat.

Gryps jej napisał i czekał, co odpowie,

i tak ze śmiercią był już po słowie.

Przyszła odpowiedź od dziewczyny:

– Jak chcesz przytulić mnie na pryczy,

gadaj z konwojem, nie powiem „nie”,

mój los i twój niech złączą się.

(anonimowa piosenka błatnych, tłum. aut.)

Moskiewskie metro – tunele moskiewskiego metra rzeczywiście wykorzystywano w czasie wojny jako schrony przeciwlotnicze, ich zaplecze pozwalało na długotrwały pobyt pod ziemią setek tysięcy mieszkańców stolicy. Jednym z obiektów tego systemu była znajdująca się na stacji Kurskaja biblioteka. Część tuneli i obiektów wykorzystywało wojsko i NKWD, znajdowały się tam też schrony przeznaczone dla Stalina i Stawki (początkowo podziemną siedzibą Stawki była stacja Kirowskaja, później przeniesiono punkt dowodzenia do bunkra pod Kremlem). Moskiewskie podziemia do dziś wykorzystywane są przez ludzi, którzy nie chcą lub nie mogą mieszkać na powierzchni. Niedawno rosyjskie gazety poinformowały, że znaleziono „podziemne miasto” zamieszkałe głównie przez nielegalnych imigrantów. „Miasto” znajdowało się w starym, poradzieckim schronie w zachodniej części Moskwy. Podobne osiedle znaleziono niedaleko stacji Kijewskaja. Do dziś położenie wielu rozlokowanych pod Moskwą obiektów jest utajnione i nikt – przynajmniej oficjalnie – nie posiada mapy obejmującej całość podziemi. Czasem eksplorują je poszukiwacze skarbów i filmowcy (na przykład jeden z tajnych obiektów, położony w okolicy Czystych Prudów punkt dowodzenia obrony przeciwlotniczej, sfilmowała nielegalnie ekipa rosyjskiej telewizji NTW), jednak najwięcej na temat „podziemnej Moskwy” wiedzą jej mieszkańcy. Tyle że ci z nikim nie dzielą się tymi informacjami...

Pepinierka – wychowawczyni.

Oddziały inżynieryjno‍-szturmowe – weszły do akcji dopiero w 1943 roku. Żołnierze tych formacji wyposażeni byli w specjalne stalowe napierśniki, przeważnie typu SN-42. Skrót był rozwinięciem słów: Stalnoj Nagrudnik (stalowy napierśnik), cyfra oznaczała rok produkcji. Grube na dwa milimetry, ważące trzy i pół kilograma napierśniki, znakomicie sprawdziły się w bojach, szczególnie w sytuacjach, gdzie trzeba było walczyć w niewielkiej odległości od przeciwnika, nie mając możliwości ukrycia się.

Walce – walc „Na wzgórzach Mandżurii” (Na sopkach Mandżurii) nawiązuje do decydującej bitwy w czasie wojny rosyjsko‍-japońskiej. Obie strony poniosły ogromne straty (Rosjanie stracili osiemdziesiąt dziewięć tysięcy, Japończycy – siedemdziesiąt jeden tysięcy żołnierzy). Mimo wielkiego poświęcenia żołnierzy Rosjanie przegrali bitwę z powodu nieudolnego dowodzenia (dowódcą był generał Kuropatkin). Pierwotny tytuł walca brzmiał „Mokszański pułk na wzgórzach Mandżurii”. Kompozytor, Ilia Szatrow, zadedykował go poległym towarzyszom broni. W trakcie bitwy Mokszański pułk, w którym kapelmistrzem był Szatrow, znalazł się w okrążeniu; zginął dowódca pułku, żołnierze byli wyczerpani, amunicja się kończyła... Wówczas zagrała orkiestra pułkowa pod batutą Szatrowa, wzywając do boju. Pułk wyrwał się z okrążenia, ale przeżyło jedynie siedmiu muzykantów. Wszystkich nagrodzono Orderami Świętego Jerzego (jednym z najwyższych odznaczeń bojowych imperium rosyjskiego), Szatrowa – Orderem Świętego Stanisława. Bardzo szybko utwór stał się światowym przebojem.

Walc „Fale Amuru” (Amurskije wołny) skomponował Maks Kiuss (Max Kyuss), kapelmistrz Jedenastego Pułku Wschodniosyberyjskiego. Kiuss poświęcił utwór tajemniczej W. N. Historycy niewiele wiedzą na temat muzy Kyussa. Prawdopodobnie muzyk spotkał ją w pociągu Sankt Petersburg – Władywostok. Nawiązali znajomość, zakochali się... Nic dziwnego, podróż trwała miesiąc. Ukochana kompozytora, Wiera Nikołajewna, nie była wolna. Jej małżonek, pułkownik Sztabu Generalnego, był od niej starszy o dwadzieścia pięć lat. Po latach Kiuss nie potrafił nawet opisać wyglądu tajemniczej W. N. Zapamiętał jedynie jej oczy w kolorze morskich fal. Mimo iż fascynacja była obopólna, kobieta pozostała wierna mężowi. Kiedy na balu oficerskim Kiuss wykonał po raz pierwszy walc „Fale Amuru”, dedykując go W. N., mąż Wiery Nikołajewny zatroszczył się o to, żeby zakochani nie spotkali się nigdy więcej...

Pociski smugowe do pepeszy – w rzeczywistości pociski smugowe do pepeszy oznaczone jako PT (pula trassirujuszczaja) zostały przyjęte na uzbrojenie dopiero w 1943 roku, choć pod koniec poprzedniego roku zapewne już istniały.

Gołowa – głowa.

Przetrwalniki wąglika – są w stanie bardzo długo zachować żywotność. W 1970 roku w Parku Narodowym Krugera w Afryce specjaliści wyizolowali laseczki wąglika z kości zwierząt, które przebywały w ziemi dwieście pięćdziesiąt lat.

Загрузка...