21

W ten sposób przyczyniłem się do spełnienia proroctwa, chociaż mogłem je udaremnić. A może jednak nie? Odmówiłem wystawienia lodowatego, nieugiętego determinizmu Carvajala na próbę. Wykonałem coś, co nazywano za moich chłopięcych lat unikiem. Quinn wygłosi przemówienie podczas uroczystości. Będzie sobie stroił głupie żarty z Izraela. Pani Goldstein zacznie szemrać; pan Rosenblum przeklinać. Burmistrz narobi sobie niepotrzebnych wrogów; „Times” zdobędzie soczysty materiał dziennikarski; będziemy musieli zająć się naprawą szkód politycznych; raz jeszcze potwierdzona zostanie słuszność stanowiska Carvajala. Powiecie, że tak łatwo byłoby mi zainterweniować. Czemu nie poddać systemu próbie? Sprawdzić blef Carvajala. Sprawdzić jego przekonanie, że widziana raz, choćby przez mgnienie oka, przyszłość — jest jak wyryta na kamiennych tablicach. Cóż, nie uczyniłem tego. Miałem szansę i obawiałem się ją wykorzystać, jak gdybym w jakiś sekretny sposób wiedział, że gwiazdy zejdą z orbit i wpadną w chaos, jeżeli wmieszam się w przebieg wydarzeń. Poddałem się więc rzekomej nieuchronności tego wszystkiego właściwie bez walki. Czy jednak można mówić, że podporządkowałem się łatwo? Czy kiedykolwiek miałem prawdziwą swobodę działania? Czy moja kapitulacja nie była także częścią wiecznego, niezmiennego scenariusza?

Загрузка...