Musieli mnie łatać i nawadniać przez trzy dni, zanim w ogóle pomyśleli o wmontowaniu mi nowej wątroby. W dawnych czasach trzymaliby mnie pod narkozą przez cały czas, ale oczywiście musieli budzić mnie co parę godzin, bym się nauczył sterowania ze sprzężeniem zwrotnym działania mojej wątroby. Nienawidziłem tego, bo był to czas wymiotowania, boiu i dręczenia przez doktora Moriusa i pielęgniarki, i chciałem, żeby powróciły dawne dobre czasy. Z tym oczywiście wyjątkiem, że w dawnych czasach już bym nie żył.
Ale na czwarty dzień prawie nie odczuwałem bólu, jeśli się nie ruszałem i pozwolono mi także pić ustami zamiast przeciwnym końcem.
Zdałem sobie sprawę, ze jeszcze trochę pożyje, rozejrzałem się po otoczeniu i spodobało mi się.
We Wrzecionie nie istnieją pory roku, ale Znachornia jest pełna sentymentu dla tradycji i więzi z Planetą — Matką. Na płytach ściennych wyświetlano widoczki białych kędzierzawych obłoków, a powietrze z kanałów wentylacyjnych pachniało zielonymi liśćmi i bzem.
— Najlepsze wiosenne życzenia — powiedziałem do doktora Moriusa.
— Zamknij się. — odrzekł, przesuwając parę igieł powtykanych w mój brzuch i studiując wskaźniki. — Hm. — Zacisnął usta, wyciągnął parę. igieł i oświadczył: — No, popatrzmy sobie co tam jest, Walthers. Wyłączyliśmy sztuczny obieg śledzionowo-żylny. Twoja nowa wątroba działa dobrze, choć nie wydalasz produktów przemiany materii tak szybko jak powinieneś. Twojej równowadze jonowej przywróciliśmy poziom prawie przyzwoity, jak na człowieka, a większość twoich tkanek ma już w sobie nieco wilgoci. W sumie — podrapał się w głowę — powiedziałbym, że żyjesz, można wiec założyć, że operacja się udała.
— Doktorze, nie bądź taki dowcipny — odrzekłem. — Kiedy stąd wychodzę?
— Chcesz zaraz? — zapytał z namysłem. — To łóżko może nam się przydać. Mam masę płatnych czekających pacjentów.
Otóż jedną z dobrych stron krążenia w mózgu krwi zamiast trującej zupy, którą dotychczas musiałem żyć było to, że potrafiłem myśleć w miarę, jasno. Wiedziałem wiec od razu, że żartuje; nie znajdowałbym się tutaj, gdybym sam nie był płatnym agentem w taki czy inny sposób i chociaż nie wiedziałem w jaki, byłem gotów trochę poczekać, by się tego dowiedzieć.
Ale bardziej interesowało mnie wydostanie się ze Znachorni. Wiec zapakowali mnie w pieluszki i zawieźli na fotelu przez całe Wrzeciono do lokalu Sub Vastry. Dorrie była tam już przede mną, a Trzecia Yastry biegała zaaferowana wokół nas obojga, podając rosół z jagnięcia i ten płaski twardy chleb, który oni tak lubią, aż wreszcie zaprowadziła nas do pokoju na długi, przyjemny odpoczynek. Było tam tylko jedno łóżko, ale Dorrie nie robiło to różnicy, a tak czy inaczej w tym momencie był to akademicki problem. Później już nie tak akademicki. Po paru dniach takiej kuracji wstałem bardziej zdrowy niż kiedykolwiek.
Wtedy też dowiedziałem się kto zapłacił za mnie rachunek w Znachorni. Przez prawie minutę miałem nadzieje, że to ja, niemożliwie bogaty dzięki łupom z tunelu, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Pieniądze mogliśmy zrobić tylko cichaczem, a oboje byliśmy zbyt bliscy śmierci wróciwszy do Wrzeciona, by cokolwiek ukryć.
Wiec zwalili się tam wojskowi i wszystko zabrali, ale okazali, że mają serce. — W zaniku i skamieniałe, ale jednak serce. Wleźli do podziemi jeszcze gdy brałem przez sen lewatywy z glukozy i to co znaleźli zrobiło im wystarczającą przyjemność, by zdecydować, że mam prawo do jakiegoś znaleźnego. Niewielkiego, prawdę powiedziawszy. Okazało się tego dość na zapłacenie czeków z wątpliwym pokryciem, które podpisywałem by sfinansować wyprawę, honorarium chirurga oraz kosztu pobytu w szpitalu. Zostało jeszcze tyle reszty, byśmy mogli wpłacić pierwszą ratę. na własną chatę, hiczijską.
Przez pewien czas męczyło mnie, że się nie dowiem co tam znaleźli. Próbowałem nawet upić sierżanta Kolanko, gdy przyleciała do Wrzeciona na urlop. Ale Dorrie była przy tym, wiec jak tu upić jedną dziewczynę, gdy druga cię przy tym pilnuje? Prawdopodobnie Ewa Kolanko i tak nic nie wiedziała. Prawdopodobnie nie wiedział nikt, prócz specjalistów do spraw uzbrojenia. Ale coś tam musiało być, biorąc pod uwagę nagrodę pieniężną, a przede wszystkim to, że nieścigali mnie za wkroczenie na teren wojskowy. Tak wiec we dwoje dawaliśmy sobie radą. Albo we troje.
Okazało się, że Dorrie umie dobrze sprzedawać ognioperły Ziemniakom — turystom, szczególnie gdy jej ciąża stała się. widoczna. Utrzymywała nas do początku pełni sezonu, a gdy ten się zaczai przekonałem się, że jestem czymś w rodzaju miejscowej znakomitości, dzięki czemu ugadałem sobie pożyczkę, bankową na nową kapsułę. Powodziło się wiec nam całkiem nieźle. Obiecałem, że jeśli nasze dziecko okaże się chłopcem, to się z nią ożenię, ale prawdę mówiąc zrobię to tak czy tak. Była mi wielką pomocą, szczególnie przy moim prywatnym i osobistym planie wówczas przy szybie. Nie mogła wiedzieć czemu tak chce byśmy zabrali ciało Cochenoura, ale się. nie sprzeczała i choć była chora i nieszczęśliwa, pomogła mi wcisnąć je do śluzy kapsuły.
Prawdę mówiąc bardzo go potrzebowałem.
Oczywiście nie jest to całkiem nowa wątroba. Być może nie jest nawet mało używana. Bóg tylko wie, gdzie Cochenour ją kupił, w każdym razie nie należała do jego oryginalnego wyposażenia. Ale działa. I choć był to sukinsyn, w jakiś sposób go lubiłem i zupełnie mi nie przeszkadza fakt, że mam z niego kawałek zawsze przy sobie.