Zapewne wymierzony w pierwszego pionka.
Bogowie lubią żarty, jak wszyscy.
Która jest innym krajem.
Choćby nie wiem jak starannie go zwijać, nocą i tak się rozwinie i oplącze razem kosiarkę do trawy z rowerami.
Takie rzeczy zdarzają się bez przerwy, w całym multiwersum, nawet na lodowatych planetach zalanych ciekłym metanem. Nikt nie wie, czemu tak jest, ale w dowolnej grupie zatrudnionych osobników jedynym, który w naturalny sposób budzi się o świcie, jest zawsze kierownik biura, który zostawia pełne wyrzutu krótkie notki (albo, co też się zdarza, grawerowane kryształy helu) na biurkach swoich podwładnych. Jedynym miejscem, gdzie coś takiego nie zdarza się zbyt często, jest planeta Zyrix — a to tylko dlatego, że Zyrix ma osiemnaście słońc i wstać o świcie można jedynie raz na 1789,6 lat. Ale nawet wtedy, co 1789,6 lat, odpowiadając na niezwykły, uniwersalny sygnał, małostkowi pracodawcy wślizgują się do biur z macką pełną przygotowanych, wytrawionych z wyrzutem muszli frimptów.
Żył nerwami.
Badanie niewidzialnych tekstów było nową dyscypliną wiedzy, której rozwój umożliwiło odkrycie dwukierunkowej natury przestrzeni bibliotecznej. Wzory thaumicznej matematyki są skomplikowane, ale wnioski można w skrócie wyrazić tak, że wszystkie książki, wszędzie, oddziałują na wszystkie inne książki. To oczywiste: napisane książki inspirują książki przyszłości i cytują książki przeszłości. Jednak ogólna teoria Lrprzestrzeni[39] sugeruje, że w danym przypadku także zawartość książek jeszcze nie napisanych można wydedukować z książek obecnie istniejących.
Widać głównie ciemność.
Trzy razy w zwykłym czasie, raz po jedenastu godzinach dogrywki, a dwa razy z powodu ucieczki innych finalistów.
Był też fachowym kłusownikiem, czyścicielem szamba, a nawet w przybliżeniu cieślą[40].
Przy pracy z żelazem na ogól nie trzeba szybko myśleć.
To było tak… Rodzice Woźniców tworzyli spokojną, szanowaną rodzinę, ale trochę im się pomyliły kwestie imion dzieci. Najpierw mieli cztery córki, które nazwali Nadzieją, Cnotą, Rozwagą i Szczodrością, ponieważ nazywanie dziewczynek od rozmaitych zalet jest tradycją starą i niezbyt ciekawą. Potem narodził się ich pierwszy syn. Z powodu nieporozumienia co do zasad nadawania imion, nazwali go Złością Woźnicą. Po nim przyszli na świat Zazdrość Woźnica, Bestialstwo Woźnica i Pożądliwość Woźnica. Życie płata czasem figle, Nadzieja miała skłonności do depresji, Cnota cieszyła się życiem jako dama negocjowalnego afektu w Ankh-Morpork, Rozwaga miała trzynaścioro dzieci, a Szczodrość oczekiwała dolara reszty z siedemdziesięciu pięciu pennów. Chłopcy tymczasem wyrośli na mężczyzn uprzejmych, spokojnych. Na przykład Bestialstwo Woźnica był bardzo dobry dla zwierząt.
W tej kwestii Stibbons mylił się całkowicie.
Jeśli nie był to zbyt duży kij.
Właśnie tutaj udało się wykazać, że thaum — uznawany dotąd za najmniejszą możliwą cząstkę magii — składa się z resonów[41], czyli fragmentów rzeczywistości. Najnowsze badania sugerują, że każdy reson z kolei zbudowany jest z co najmniej pięciu „smaków”, znanych jako „górny”, „dolny”, „boczny”, „seksapil” i „peppermint”.
Tylko niania Ogg robiła to stale, chociaż nieumyślnie.
Jak wspomniano już wcześniej w kronikach świata Dysku, całe gospodarki rolnicze opierały się często na sile nośnej niskich staruszek w czarnych sukniach.
Tzn. prowadząca wśród gęstwiny.
To rzeczywiście prawda. Właśnie dlatego ludzie rozstępują się, kiedy przechodzi król.
Lancrańczycy nie uważają geografii za naukę szczególnie oryginalną.
Troll, forma życia oparta na krzemie, zamiast na węglu, w rzeczywistości nie jest w stanie strawić człowieka. Zawsze jednak znajdzie się ktoś, kto chciałby spróbować.
Jeśli czytelnik ma ochotę, może w to miejsce wstawić klasyczny opis: „rozżarzone do czerwoności grudy piasku”.
W przypadku Mappy ulic Ankh-Morpork od α do Ω napis brzmiałby raczej: „Słoneczne Schronisko dla Chorych Smoków, ul. Morficzna. Datki węgla prosimy zostawiać przy drzwiach kuchennych. Pamiętaj, smok jest na cafe życie, nie tylko na Noc Strzeżenia Wiedźm”.
Shawn Ogg[42].
Ale nie gigantyczną według norm perukarstwa. W dekadenckiej historii istniało wiele dużych peruk, często z wbudowanymi drobnymi ciekawostkami, żeby ludzie nie musieli bez przerwy patrzeć na nudne włosy. Zdarzały się tak wielkie, że mieściły w sobie oswojone myszy albo nakręcane zabawki. Mme Cupidor, metresa obłąkanego króla Zupy II, miała perukę z klatką na ptaki, ale z okazji świąt państwowych nosiła taką, w której tkwił wieczny kalendarz, zegar kwiatowy i bar makaronowy z daniami na wynos.
Tzn. dostatecznie daleko, żeby nie wyglądało na to, że przeszkadza w rozmowie, ale dostatecznie blisko, żeby dobrze wiedzieć, co się dzieje.
Marchewki, żeby widzieć po ciemku, i ostrygi, żeby było na co patrzeć.
Bibliotekarz był małpą o gustach prostych, ale wyrazistych. Uważał epizod z tortami, wiadrami białej farby, a zwłaszcza ten kawałek, kiedy ktoś zdejmuje komuś innemu kapelusz, napełnia go czymś gęstym i lepkim, po czym wciska z powrotem na śmiertelnie poważną głowę, a orkiestra gra „LA… La… ia… łaaaa…”, za absolutnie niezbędny w każdym przedstawieniu teatralnym. Ponieważ prażony orzeszek jest pociskiem groźnym i bolesnym, jeśli zostaje ciśnięty z absolutną precyzją, reżyserzy w Ankh-Morpork już dawno zrozumieli aluzję. Wskutek tego niektóre melodramaty grand guignol wypadały odrobinę dziwacznie, uznawano jednak zwykle, że takie sztuki jak Ociekająca krwią Tragedia Szalonego Mnicha z Quirmu (ze sceną z tortami) są i tak lepsze niż pięciodniowa głuchota na jedno ucho.
Zmyślał.
Czytał dużo tekstów innych ludzi, którzy też zmyślali.
„To tylko wielki pieszczoch” (z księgi Kocich Mądrości niani Ogg).
Wiedział o tym, ponieważ w zeszłomiesięcznym numerze Zbroi dla wszystkich ukazał się artykuł „Testy najlepszych dwudziestu hełmów poniżej 50 dolarów”. Zamieszczono też drugi artykuł „Topory bojowe: Sprawdzamy dziesięć typowych modeli”, a także ogłoszenie, że redakcja zatrudni dziesięciu nowych testerów.
Najkrótszą jednostką czasu w multiwersum jest nowojorska sekunda, definiowana jako okres pomiędzy zmianą świateł na zielone i uruchomieniem klaksonu przez taksówkę z tyłu.
To falluszywa teoria.
Istnieje wiele przepisów na płaskie, okrągłe bochenki lancrańskiego chleba krasnoludów. Jednak ich zasadniczym celem jest wyprodukowanie żelaznej racji, która wytrzyma przez długi czas i którą można wypruć wrogowi flaki, jeśli ciśnie się ją płasko i dostatecznie mocno. Jadalność jest opcjonalnym dodatkiem. Większość przepisów to pilnie strzeżone sekrety-jedynym powszechnie znanym składnikiem jest żwir.
Mnisi Luzu, których niewielki, ekskluzywny klasztor ukryty jest w swobodnej, luźnej dolinie w dolnych partiach Ramtopów, przeprowadzają specjalną próbę dla nowicjuszy. Miody człowiek wprowadzony zostaje do pokoju pełnego ubrań wszelkiego typu, i zapytany: „Yo[43], mój synu, która z tych rzeczy będzie najbardziej stylowa?”. Poprawna odpowiedź brzmi: „Hej, ta, którą wybiorę!”.
Niania Ogg także była doskonalą podnoszącą porzucone okruchy.
Kiedy Hwel, autor sztuk, zjawił się następnego dnia z resztą trupy, opowiedzieli mu wszystko, a on to zapisał. Opuścił jednak te części, które nie dały się wystawić na scenie, albo byłyby zbyt kosztowne, albo te, w które nie uwierzył. W każdym razie nazwał tę sztukę Poskromienie elficy, bo przecież nikogo by nie zainteresowała sztuka o tytule To, co wydarzyło się w czasie Nocy Letniej.
Istnieje również szczególna teoria, ale nikt się nią nie przejmuje, ponieważ w oczywisty sposób jest stekiem bzdur i gazu bagiennego.
Jak się przywali parę gwoździ, postoi całą noc.
Dosł. „cosie”.
Chyba że się położył.
To Luzacy, ale trochę staromodni.