12

Otóż, zarówno w „tachiświatach” jak i „negaświatach”. machiny takie jak perpetuum mobile mogłyby pracować z największym powodzeniem. Trudno powiedzieć, czy dla „tachiistot” (lub „negaistot”) byłyby one równitż witcznymi silnikami — dla nas jednak byłyby to doprawdy wzorce tychże.

Stąd i wspaniałe pole do popisu dla science fiction: obserwowane przez nas we Wszechświecie nieprzebrane źródła energii jak kwazary czy jądra galaktyk, zadziwiające — nas do dziś ilością energii emitowanej w Kosmos i materii, jaka na ten „przepał” jest zużywana — same aż się proszą o podobną interpretację. Czym są? Skąd biorą tak kolosalne ilości energii? Materii? Czyż nie byłoby najprościej (z fantastycznego punktu widzenia) uznać je za źródła energii wyzwalanej kosztem np. masy ujemnej? Przecież takie ciało o ujemnej masie, tracąc jakąś jej część, w sensie wartości bezwzględnej (a więc liczby bez znaku) jednocześnie powiększa swą masę — na zasadzie:

(-M) — m = — (M + m).

Tak więc, im więcej energii (masy) emitować będzie obiekt kosmiczny z negamaterii, tym większy jej zapas mu pozostanie. Takie obiekty mogłyby być właśnie swoistymi „pompami materii”, pracującymi na styku dwóch światów. I to, co dla nas byłoby „perpetuum mobile” wyrzucającym masę i energię bez żadnych ograniczeń w nasz Wszechświat, dla istot z Negaświata stanowiłoby jedynie gwiazdę spalającą ich materię.

Dlaczego jednak miałby to być tylko proces jednostronny ów mechanizm „przepompowywania energii” od „Nich” do nas? Dlaczego w jedną tylko stronę miałby ten proces przebiegać, powodując energetyczne kurczenie się Negaświata — a pęcznienie naszego?

Odpowiedź, iż jest to dziełem przypadku, jest wprawdzie możliwa — ale z punktu widzenia science fiction ani jedyna, ani efektowna. Można by odpowiedzieć, że tak się to kiedyś zaczęło, tak trwa i może któregoś dnia, wskutek innego przypadku, odmieni się. Ale nawet z naukowego punktu widzenia nie byłaby to odpowiedź do przyjęcia (choć w nauce efekt liczy się najmniej). Można sobie obmyśleć rozwiązanie lepsze.

Choćby takie:

Na granicy obu tych światów działają nie tylko „pompy” z Negaświata do naszego Wszechświata; są i działające odwrotnie — „czarne dziury”. One to, gromadząc w wielkich ilościach masę, sprężając ją do granic możliwości, magazynują ją — ów równoważnik energii — w najbardziej zwartej formie, jaką umiemy sobie wyobrazić. Po czym zamykają wokół siebie przestrzeń tworząc w ten sposób pewien uniwersalny twór, wspólny dla obu światów. I oto, wraz z zakończeniem się ostatniego stadium kolapsu, w Negaświecie otwiera się czarnodziury bąbel przestrzenny — masa zebrana w naszym Wszechświecie zostaje tam, w Negaświecie, wyrzucona jako…negamateria. Jeśli zgodzić się, że masa i zakrzywiona przestrzeń — to to samo (a jest to przecież jeden z podstawowych postulatów teorii względności), dla nas pozostaje do kontemplacji jedynie równoważnik owej masy — maksymalnie zakrzywiona przestrzeń, jedyny ślad po materii, która należy już do Negaświata. I tam ów czarny — dla nas przestrzenny! — bąbel jawi się jako „biała dziura”, twór o nieprzebranych zasobach energetycznych, jakoweś „perpetuum negamobile” („negakwazar” być może) napawające negaobserwatorów niedowierzaniem i respektem dla swej niezwykłej rozrzutności energetycznej…

Загрузка...