YILANÈ

Uwaga tłumacza: Rozdział ten jest przekładem z yilanè, z czym wiążą się olbrzymie problemy. Tłumaczenie musiało być z konieczności wolne i tłumacz przeprasza z góry za wszelkie błędy i sprzeczności, jakie mogły zakraść się do tekstu.

DZIEJE ŚWIATA

Na samym początku tych szczególnych dziejów należy podać, iż różnią się one od wielu popularnych obecnie „historii”. Różnią się rodzajem, co rozważny czytelnik powinien mieć zawsze na uwadze. Od dawna dzieje Yilanè stanowiły domenę bajarzy i fantastów. Podczas gdy wszelkie pozbawione podstaw przypuszczenia czy nieuzasadnione spekulacje w pracy z dziedziny fizyki lub biologii uraziłyby każdą inteligentną Yilanè, to ta sama czytelniczka nie zwróciłaby uwagi na żaden błąd w dziele historycznym. Doskonałym przykładem fikcji zmieszanej z faktami jest popularna obecnie Historia świata, która opisuje, jak to przed 75 milionami lat uderzył w Ziemię gigantyczny meteoryt, powodując wyginięcie 85 procent żyjących wówczas gatunków. Przedstawia dalej bardzo szczegółowo, w jaki sposób rozwinęły się zwierzęta ciepłokrwiste i dlaczego stały się panującą formą życia na naszej planecie. Tym właśnie zajmują się współczesne autorki — ryzykownymi spekulacjami, a nie dokładnymi badaniami historycznymi. Żaden meteoryt tej wielkości nie spadł nigdy na Ziemię. Świat, jakim widzimy go obecnie, był zawsze taki i zawsze będzie światem bez końca. Konieczne jest więc, w świetle innych, podobnych prac, zdefiniowanie na wstępie pojęcia „historia”.

Ta, którą znamy obecnie, jest niestety zbyt często nauką nieścisłą tak bardzo, że więcej w niej fikcji aniżeli faktów, więcej przypuszczeń aniżeli spostrzeżeń. Wynika to z najgłębszych cech natury Yilanè. Mało dbamy o to, czym byłyśmy-wiemy za to dokładnie, do czego zmierzamy. Zmiany cieszą nas krótko, jednocześnie żądamy, by przyszłość była taka jak teraźniejszość, niezmienna i niezmienialna. Ta potrzeba długotrwałej stałości tkwi głęboko w naszym charakterze, stąd nasza skłonność do zapominania przeszłości, albowiem mogłybyśmy znaleźć w niej zmiany, które by nas wprawiły w zakłopotanie. Z tego powodu mówimy mgliście o „jaju czasu”, zakładając przez to, iż kiedyś świat się narodził, cały i nowy — i od tej pory nie ulegał zmianom.

To oczywiście bzdura. Nadeszła obecnie pora, by stwierdzić, że znana nam dotychczas historia jest bezwartościowa. Mogłybyśmy przeto określić obecną pracę jako nowohistorię, powstrzymałyśmy się jednak od tego, bo uprawomocniałoby to w pewnej mierze „starohistorię”. Dlatego odrzucamy wszystkie dawniejsze dzieła historyczne i twierdzimy, że od tej pory jest tylko jedna historia. Ta właśnie.

Stworzenie tej historii zawdzięczamy bardzo nielicznym Yilanè interesującym się geologią i paleontologią. Pragniemy uhonorować te nauki i uznać je za ścisłe, równie ścisłe, jak fizyka czy chemia, nie zasługujące na figlarne uśmieszki, którymi je dotąd obdarzano. Przeszłość istniała bez względu na to, jak bardzo chciałybyśmy pominąć ten nieprzyjemny fakt. Sądzimy, że odważniejsze intelektualnie jest uznanie tego faktu, przyznanie, iż Yilanè nie pojawiły się nagle po rozbiciu jaja czasu. Oto prawdziwa historia o wiele bardziej pobudzająca i zaspokajająca nasze potrzeby intelektualne.

Przed opowiedzeniem tej historii pozwólmy sobie na dygresję. Nie zamierzamy cofać się do samych początków, do powstania życia prokariotów. Szczegółowo omawiają to inne prace. Nasza historia rozpoczyna się około 270 milionów lat p.c.o. (przed chwilą obecną), kiedy to gady ustaliły już swą dominującą pozycję na Ziemi.

Istniały wówczas cztery główne grupy gadów zębodołowych, zwanych tekodontami. Dostosowane były do życia drapieżnego, łapania swej zdobyczy w wodzie. Pływały dobrze, poruszając wielkimi ogonami. Niektóre z tych tekodontów opuściły morze i wyszły na ląd, gdzie ich sposób chodzenia okazał się doskonalszy niż wielu innych grup, takich na przykład jak proterosuchiany będące przodkami dzisiejszych krokodyli. Widziałyście, jak niezgrabnie chodzą krokodyle na swych szeroko rozstawionych łapach, jak kołyszą ciałem zwisającym pomiędzy odnóżami. W przeciwieństwie do nich doskonalsze tekodonty, dzięki swym kończynom z tyłu, mogły kroczyć prosto.

Ponieważ historia tamtych czasów zapisana jest wyłącznie w skałach, w zachowanych skamielinach, występują w niej liczne luki. Mimo braku niektórych szczegółów obraz ogólny jest jednak dostatecznie jasny. Naszymi odległymi przodkami były stworzenia nazywane mozozaurami, jaszczury morskie o wielu bardzo wartościowych cechach. Płetwa ogonowa umożliwiała im przystosowanie się do życia w morzu, kończyny przekształciły się w łapy z błonami pławnymi. Jedną z odmian mozozaura był tylosaur, zwierzę duże i piękne. Duże, ponieważ tylosaur był sześciokrotnie większy od Yilanè, piękne, bo pod wieloma względami przypominał Yilanè. Tylozaury były naszymi bezpośrednimi przodkami.

Gdy umieścimy obok siebie szkielety współczesnej Yilanè i tylozaura, dostrzeżemy wyraźne podobieństwo. Odsłonięte kości kończyn, nie ukryte pod ciałem czy płetwą, ukażą cztery palce rąk i nóg. Dlatego mamy teraz u każdej dłoni po dwa palce i po dwa przeciwstawne kciuki. Ogon u tylozaura jest naszym ogonem, odpowiednio skróconym. Podobieństwo dostrzegalne jest w kształcie klatki piersiowej, w ciągłym szeregu żeber, biegnących od obojczyka do miednicy. Porównajcie te dwa szkielety, a ujrzycie obok siebie przeszłość i teraźniejszość. Oto my, rozwinięte i przystosowane do życia na lądzie. To nasza prawdziwa historia, a nie mglista opowieść o pojawieniu się w jaju czasu. Jesteśmu potomkiniami tych szlachetnych stworzeń, które przed mniej więcej 40 milionami lat stały się Yilanè.

WCZESNE LATA

Wiele z następnych rozważań to z konieczności domysły. Są to jednak uzasadnione domysły, ponieważ opierają się na badaniu skamielin, a nie na wyobraźni tworzącej ogromne meteoryty. Skały zawierają opisy gotowe do odczytania. Wystarczy tytko zebrać ich poszczególne cząstki i złożyć razem, tak jak byśmy składały stłuczone kawałki skorupki jaja.

Gdybyście zapragnęły same złożyć wszystkie cząstki, to powinnyście zapoznać się z istniejącymi dziełami geologicznymi i paleontologicznymi. Znajdziecie w nich wiadomości o pochodzeniu gatunków, o tym, jak przekształciły się one z form wcześniejszych w bardziej rozwinięte, o dziejach kolejnych zlodowaceń, o zjawisku dryfu kontynentalnego. W skałach znajdują się nawet dane wskazujące, iż biegun magnetyczny nie zawsze znajdował się na południu, jak obecnie, lecz w różnych okresach geologicznych przechodził z północy na południe i odwrotnie. Możecie do wniosków tych dojść same — albo też zadowolić się naszym skróconym opisem.

Spójrzmy więc na świat, który istniał 40 milionów p.c.o., kiedy to pierwsze proste, szczęśliwe Yilanè zapełniły Ziemię. Był on wówczas bardziej wilgotny i ciepły, pełen wszelkiego niezbędnego pożywienia. Tak jak obecnie Yilanè były wtedy mięsożerne, karmiły się ciałem stworzeń wypełniających lądy i morza. Młode, jak i teraz, gromadziły się w morzu w efenburu, współpracowały ze sobą i nie brakowało im żywności. To, co nastąpiło, gdy wynurzyły się na ląd, nie wynika jasno z danych geologicznych; możemy jedynie snuć przypuszczenia.

Nauczywszy się w morzu współdziałania, Yilanè na pewno nie zrezygnowały z niego po wynurzeniu się z oceanów i wyjściu na stały ląd.

Samce, tak jak obecnie, były prostymi, łagodnymi stworzeniami potrzebującymi ochrony. Jak i obecnie musiano wówczas strzec plaż podczas odrętwienia samców, rozwoju jaj. Jedzenia było mnóstwo, żyło się łatwo. To właśnie było prawdziwym jajem czasu, z życiem prostym i beztroskim.

Z tego wczesnego okresu pochodzą pierwsze dowody znanej nam obecnie wiedzy Yilanè. Można je dostrzec na Ścianie Cierni w naszym mieście. Dla obrony samców chwytano i oswajano wielkie skorupiaki, ich szczypce stanowiły potężną broń. Tym potężniejszą, im były dłuższe, dlatego szukano jak największych. Jednocześnie dobierano najmocniejsze i najbardziej odpychające korale, by broniły plaż od strony morza. Stawiano pierwsze, niepewne jeszcze kroki ku współczesnym naukom biologicznym, opanowanym dziś w sposób mistrzowski.

Jednakże to szczęśliwe życie musiało się zakończyć. Rozwijające się Yilanè stawały się coraz liczniejsze, wypełniały Ziemię, aż nie zmieściły się już w jednym mieście na skraju tamtego pradawnego morza. Musiało powstać miasto następne, potem następne… Gdy zaczęło brakować żywności, przystąpiono do grodzenia pól, hodowli zwierząt karmnych i ich obrony przed drapieżnikami.

Dokonując tego, Yilanè dowiodły swej wyższości nad innymi formami życia. Spójrzcie na tyranozaura, mięsożernego tak jak i my. Te gigantyczne, głupie stworzenia potrafią tylko wściekle gonić i rozdzierać zdobycz, marnując większość dobrego mięsa. Nigdy nie myślą o jutrze, nie pasą stad, nie tuczą zwierząt. Są bezmyślnymi niszczycielami. Mądrzejsze Yilanè dbają o swe otoczenie. Zniszczenie jakiegoś gatunku oznacza niszczenie tego, co może nam służyć. Nasz szacunek do życia można dostrzec w różnorodności zwierząt na naszych polach, w przedstawicielach gatunków, które wyginęłyby przed milionami lat, gdyby nie nasze wysiłki. Budujemy, a nie niszczymy; zachowujemy, a nie tylko pochłaniamy. Gdy weźmie się to pod uwagę, jasne jest, dlaczego stanowimy na tej planecie gatunek panujący. Nie jest to przypadek, lecz logiczna konsekwencja naszego rozwoju.

FIZJOLOGIA

Aby zrozumieć naszą fizjologię, musimy wpierw przyjrzeć się fizjologii innych zwierząt Prymitywne stworzenia, jak większość owadów, są poikilotermiczne. Oznacza to, że tworzą jedność ze swym środowiskiem; temperatura ich ciała jest taka sama jak temperatura otaczającego powietrza. Przy małych rozmiarach jest to wystarczające, jednakże bardziej złożone organizmy wymagają sterowania ciepłotą ciała. Owady są hemotermiczne, to znaczy temperatura ich ciał jest względnie stała, zależy w dużej mierze od temperatury otoczenia. Yilanè natomiast należą do zwierząt ciepłokrwistych i egzotermicznych. Takie są wszystkie rozwinięte zwierzęta świata; ten sposób sterowania ciepłotą ciała przewyższa znacznie metodę ustuzou, które muszą stale wydatkować energię, aby utrzymać tę samą temperaturę swych organizmów.

Stanowimy jedność z naszym otoczeniem, wykorzystujemy naturalne różnice temperatur dla utrzymania stałej ciepłoty naszych ciał. Po chłodnej nocy szukamy słońca; jeśli grzeje zbyt mocno, wystawiamy się na wiatr, rzadziej zwracamy ciało ku światłu, a nawet poszukujemy cienia. Robimy to automatycznie, podobnie jak przy oddychaniu nie uświadamiamy sobie regulacji naszej temperatury wewnętrznej.

Nasza fizjologia jest jeszcze pod wieloma innymi względami wyższa aniżeli endotermicznych ustuzou. Nie jesteśmy jak one zmuszone do nieustannego poszukiwania pożywienia dla zapewnienia rozwoju komórek. Nasz metabolizm zmienia się zależnie od okoliczności. Na przykład podczas długich rejsów w uruketo zwalniamy po prostu nasze procesy życiowe. Czas subiektywny płynie wówczas szybko, a każdy osobnik wymaga mniejszej ilości pożywienia.

Jeszcze bardziej znamiennym przykładem świadczącym o wyższości fizjologicznej Yilanè jest nierozdzielny związek naszego metabolizmu i naszej kultury; jesteśmy miastem, miasto jest nami. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Świadczy o tym nieodwracalna przemiana fizjologiczna zachodząca w bardzo rzadkich przypadkach, gdy ktoś przekracza przepisy prawa, popełnia czyn niedopuszczalny przez zasady Yilanè. Dla ukarania zbłąkanych osobniczek niepotrzebna jest zewnętrzna przemoc fizyczna. Sprawiedliwości staje się zadość wewnątrz ich ciała. Eistaa, wcielenie miasta, naszej kultury i naszych praw, wydaje jedynie rozkaz zbłąkanej, by opuściła miasto, zabierając jej jednocześnie imię. Sprawiedliwie ukarana osobniczka przechodzi nieodwracalną przemianę fizjologiczną, prowadzącą do jej śmierci.

Działa wówczas mechanizm hormonalny, używający prolaktyny, regulującej nasz metabolizm i nasze zachowanie seksualne. Gdy zbłąkana osobniczka zostaje skazana na taką przemianę, jej podwzgórze ulega przeładowaniu, powoduje ciągły, niezrównoważony stan fizjologiczny. Dla naszych przodków był to czynnik korzystny, zapewniający hibernację. Teraz jednak, na wyższym stopniu rozwoju, prowadzi do nieuniknionego zgonu.

POŻYWIENIE

Powiada się, że jeśli zajrzysz do ust stworzenia dowiesz się, co je. Uzębienie świadczy o pożywieniu. Nenitesk ma płaskie, kwadratowe zęby, służące do mielenia ogromnych ilości karmy roślinnej, którą musi pochłaniać. Natomiast z przodu sterczą mu zęby ostrokrawędziaste dla jej ścinania i zrywania. Piękne, pociągające rzędy stożkowatych zębów w naszych szczękach wskazują na nasze zdrowe, mięsne i rybne pożywienie. Grubość i siła szczęk świadczą, iż dla naszych przodków ważną część pożywienia stanowiły małże. Dziś jeszcze potrafimy kruszyć muszle tych smacznych stworzeń.

ROZMNAŻANIE

O pewnych rzeczach Yilanè nigdy nie mówią; jest to słuszne i właściwe w dobrze zorganizowanym społeczeństwie. Póki jako młode przebywamy w morzu, życie jest bezustanną przyjemnością. Trwa to nadal, gdy jesteśmy fargi; ich prostych myśli nie obarczają sprawy zbyt trudne do zrozumienia.

Jako Yilanè nie tylko możemy rozważać wiele tematów, ale i musimy, jeśli chcemy zrozumieć świat, w którym żyjemy. Cykl życiowy Yilanè jest doskonały w swej symetrii. Prześledźmy go, zaczynając od początku życia, kiedy to młode opuszczają ochronę ojca i wkraczają do morza.

Stanowi to początek świadomego życia. Wszystkie wcześniejsze działania były odruchami wrodzonymi — oddychanie, pływanie, łączenie się w grupy. Dopiero teraz rozwija się inteligencja. Rozpoczyna się porozumiewanie, obserwowanie i wnioskowanie. Członkinie młodych efenburu uczą się, przyglądając starszym.

Takie są początki mowy. Wśród badających język panują dwa poglądy na temat jego pochodzenia. Pomijając uzasadnienie i przedstawiając w sposób popularny, można je określić jako teorię płyń-płyń i teorię świszcz-świszcz. Teoria płyń-płyń zakłada, że nasze pierwsze próby porozumiewania się zrodziło naśladowanie innych stworzeń morskich, czyli że ruch dłoni i ręki, naśladujący ruch płynącej wody, miałby oznaczać pojęcie „ryba”. Zwolenniczki teorii świszcz-świszcz twierdzą, że pierwsze były dźwięki, naśladowanie odgłosów wydawanych przez ryby. Nie możemy i może nigdy nie będziemy mogły rozstrzygnąć, która z tych teorii jest słuszna. Obserwujemy jednak wciąż, jak młodzież zaczyna się porozumiewać na pełnym morzu.

Elementy języka są takie same jak używane później, ale o dużym stopniu uproszczenia. Podstawowe ruchy kończyn, wskazania barwne dłoni, proste połączenia dźwiękowe. Wystarcza to, by łączyć ze sobą członków każdego efenburu, by tworzyć silne więzi, które trwać będą całe życie, by uczyć się znaczenia wzajemnej pomocy i współdziałania.

Dopiero po wynurzeniu się z morza fargi odkrywają, iż świat nie zawsze bywa przychylny. Możemy przypuszczać, iż w odległych czasach młodości naszej rasy współzawodnictwo nie było tak zacięte jak dziś. Poszczególne osobniki zostały do niego wciągnięte dopiero wtedy, gdy w rozwiniętym społeczeństwie pierwszorzędnego znaczenia nabrało porozumiewanie się.

Jest prawem natury, iż słabsi padają na drodze postępu. Szybka ryba zjada powolną, ta się nie rozmnaża. Szybsze ryby żyją dłużej i przekazują geny prędkiego pływania większej liczbie następczyń. Podobnie jest u Yilanè: wiele fargi nie opanuje nigdy języka w stopniu pozwalającym na włączenie się w orbitę szczęśliwego oddziaływania miasta. Są karmione, bo żadna Yilanè nie odmawia innym pożywienia. Czują się jednak zagrożone, nie chciane, niepewne, widząc jak inne z ich efenburu, którym powiodło się opanowanie języka, włączają się w pracowite życie miasta. Zniechęcone, same łowią ryby w morzu, odpływają coraz dalej, aż przepadają. Możemy im współczuć, ale nie pomóc. To, iż słabi odpadają, jest prawem natury.

Na samoodrzucenie decydują się tylko samice. Wszystkie samce są poszukiwane i hołubione od pierwszej chwili po wynurzeniu się z oceanu. Przeklęta byłaby kultura, która by pozwoliła zginąć tym prostym, słodkim, bezmyślnym istotom! Jeszcze mokre od morskiej wody prowadzi się do hanalè, gdzie wiodą wygodne, spokojne życie. Karmione i chronione, żyją sobie szczęśliwie, czekając na dzień, w którym będą mogły wypełniać swój najważniejszy obowiązek przedłużenia życia.


OSTRZEŻENIE. Poniższe ustępy mogą okazać się dla niektórych zbyt drastyczne. Osoby bardziej wrażliwe mogą nie mieć ochoty na poznanie pewnych szczegółów. Dlatego autorki tej pracy proponują przeczytanie jedynie następnego akapitu, a potem przejście do rozdziału zatytułowanego „Nauka”.


W trakcie rozmnażania zachodzi proces, podczas którego mała cząstka tkanki samca, zwana nasieniem, łączy się z małą cząstką tkanki samicy, zwaną jajeczkiem. Jajeczko przekształca się w jajo, noszone przez samca w specjalnej torbie. Podczas noszenia jaja, trzymanego w cieple i wygodzie, samce stają się bardzo otyłe, szczęśliwe i śpiące. Pewnego dnia z jaja wylęgają się śliczne młode, które udają się do morza, i wszystko zaczyna się od początku.

Połączenie nasienia z jajeczkiem zachodzi podczas procesu noszącego techniczną nazwę stosunku płciowego. Poniżej następuje opis, którego szczegóły mogą być uznane za odpychające.

Samiec, stymulowany przez samicę, doprowadzony jest do stanu podniecenia. Gdy go osiągnie, jeden lub oba narządy rozrodcze samca ulegają przekrwieniu i wyłaniają się z woreczka penisowego u podstawy ogona. Wówczas samica natychmiast dosiada samca i przyjmuje penis do swojej pochwy. W tym momencie wzajemna stymulacja, której nie ma potrzeby bliżej opisywać, wywołuje u samca wydzielenie znacznej ilości spermy. Zawarte w niej plemniki znajdują jajeczko i łączą się z nim wewnątrz ciała samicy, tworząc zapłodnione jaja.

Wraz z nasieniem wydzielana jest również prostaglandyna, wywołująca w ciele samicy reakcję, która polega między innymi na usztywnieniu kończyn, co wydłuża połączenie płciowe na dużą część dnia. (Stosunek bez wydzielenia hormonu nosi techniczną nazwę zboczenia i nie będzie tu omawiany.) W tym czasie zapłodnione jajo szybko się rozwija i rośnie, aż zostaje wydalone do sakwy samca.

Rola samicy na tym się kończy, wypełniła już swą życiową powinność, odpowiedzialność za przedłużenie rodu Yilanè przechodzi teraz na samca. Zapłodnione jaja zawierają geny samca i samicy. Po zagnieżdżeniu się osiadają w łożyskach i rosną w miarę pobierania pożywienia. W tym czasie ciało samca ulega znacznym zmianom. Czuje konieczność powrotu do ciepłego morza i następuje to w ciągu dwóch dni, ponieważ dla dojrzewania jaj wymagana jest stała temperatura. Na plaży i w morzu samiec staje się coraz bardziej otępiały i powolny, śpi przez większość czasu. Pozostaje w tym stanie aż do wylęgu, kiedy młode rodzą się i wchodzą do morza.

Należy wspomnieć, choć nie ma to znaczenia dla przedłużania naszego gatunku, iż część samców umiera co roku na plażach, bo ich ciała nie chcą powrócić do poprzedniego stanu. Dotyczy to wyłącznie samców, dlatego nie ma żadnego znaczenia.

W ten sposób zaczyna się nowy cykl życiowy Yilanè.

NAUKA

Wiele jest nauk, każda tworzy wyspecjalizowany system badawczy, zbyt rozbudowany, by zagłębić się weń w tej krótkiej historii. Zainteresowane mogą zaznajomić się ze specjalistycznymi dziełami poświęconymi chirurgii chromosomowej, chemii, geologii, fizyce, astronomii i tak dalej. Zajmiemy się tu jedynie inżynierią genetyczną i matematyką.

Podobnie jak wszystko inne w dziejach Yilanè, prawdziwa historia rozwoju naszej wiedzy biologicznej niknie w odległych czasach. Możemy wysunąć jedynie pewne przypuszczenia, wyjaśniające fakty znane nam obecnie. Przy dostatecznej cierpliwości i mając dużo czasu, można rozwiązać każdy problem biologiczny. Przypuszczamy, iż początkowo jedyną stosowaną techniką było prymitywne rozmnażanie. Z upływem czasu i rosnącym coraz bardziej zainteresowaniem istotą rozrodu rozpoczęto badania struktury genowej. Pierwszy prawdziwy przełom nastąpił, gdy badaczkom udało się wykrystalizować genom, co spowodowało zatrzymanie ewolucji. Dopiero kiedy zdołałyśmy powstrzymać ewolucję, zaczęłyśmy ją rozumieć.

Czytelniczka może się dziwić i zadać pytanie: jak można zatrzymać ewolucję i dokonać zmian genetycznych? Odpowiedź nie jest prosta i pragnąć jej udzielić, musimy zacząć od początku.

Aby zrozumieć inżynierię genetyczną, konieczne jest poznanie biologicznej struktury życia na naszej planecie. Istnieją dwa stopnie organizmów. Najprostsze są prokarioty, obejmujące zwykłe bakterie, bakterie niebieskozielone, sinice, wirusy i tym podobne. Pozostałe, większe i bardziej złożone formy życia, eukarioty, omówimy później. Najpierw przyjrzyjmy się prokariotom.

Wszystkie one mają swój materiał genetyczny w postaci DNA lub RNA u niektórych wirusów. Te drobne organizmy wydają się oszczędnie gospodarować swym materiałem genetycznym, bo wiele ich obszarów kodowania nakłada się na siebie. Posiadane przez nie między genami specjalne sekwencje DNA spełniają co najmniej dwie funkcje. Po pierwsze kontrolują działanie genów, także powstrzymanie transkrypcji genu przez produkty enzymów kodowanych w operonach czy zapewnianie sekwencji rozpoznawanych przez enzymy transkrypcyjne lub replikacyjne. Po drugie, istnieją sekwencje DNA włączające między inne nici DNA. (Przykładem może być bakteria opanowana przez plazmid czy bakteriofag albo komórka eukariota opanowana przez wirusa.) Istnieją bakterie wydzielające kilka enzymów tnących lub łączących DNA poprzez rozpoznanie między dwoma nukleotydami określonych sekwencji wywołujących cięcie czy łączenie. Przy wykorzystaniu tych enzymów możliwe jest określenie kolejności odcinków DNA. Czyni się to trawiąc je odcinkowo enzymami rozpoznającymi różne sekwencje. Następnie każda powstała w ten sposób mieszanina krótszych odcinków jest analizowana za pomocą innych enzymów.

Jest to żmudny proces wymagający milionów prób. Cierpliwość Yilanè nie ma jednak granic, miałyśmy też setki tysięcy lat na rozwijanie tych doświadczeń. Dla rozpoznania poszczególnych sekwencji do ich odcinków są przyłączane wybiórczo radioaktywne DNA czy RNA informacyjne wraz z podstawowymi uzupełnieniami. Następnie specjalne enzymy usuwają oznaczone odcinki i włączają je do pierścienia DNA innego organizmu.

W ten sposób modyfikowane są pierścienie DNA bakterii. Najpierw przy wykorzystaniu plazmidów, naturalnych „płciowych” odcinków DNA bakterii; potem za pomocą fagów, wirusów atakujących zwykle bakterie; wreszcie za pośrednictwem kosmidów, sztucznych kręgów DNA o specjalnych sekwencjach łączących, z których każdy może być przystosowany do przyjęcia nowych lub zmodyfikowanych genów. W wyniku tego zmodyfikowania bakterie wytwarzają nowe białka.

Widać więc, iż względnie łatwo można zmienić strukturę białkową bakterii czy prostych eukariotów w rodzaju drożdży, jak też w podobny sposób przeprogramować inne komórki eukariotyczne.

Znacznie bardziej złożone jest wywoływanie pożądanych zmian u większych zwierząt eukariotycznych. U nich jaja ulegają zaprogramowaniu w jajniku matki, zostają w nie wbudowane podstawowe zasady rozwoju zarodka. Dopiero po przekazaniu struktury zarodka każda komórka wytwarza białka zmieniające samą komórkę, jak też komórki sąsiednie. Ostatecznym wynikiem tego procesu jest organizm młodzieńczy. Opanowanie i zmiana tego procesu stanowi zbyt duże zagadnienie, by je wprowadzać w rym skrótowym omówieniu. Musimy rozważyć inne aspekty nauki Yilanè.

Konieczne jest omówienie matematyki, ponieważ wiele Yilanè o niej słyszało, wykorzystują ją też wszystkie pozostałe nauki. Poniższe wyjaśnienie, choć zwięzłe, jest dokładne.

Matematyka jako nauka oparta jest na liczbach. Jeśli pragniecie je pojąć, wystawcie przed siebie dłonie skierowane w dół ze stykającymi się kciukami wewnętrznymi. Wystawcie prawy kciuk zewnętrzny. Jest to cyfra jeden. Jeśli przejść teraz z prawa na lewo, to sąsiedni palec oznacza dwa, następny trzy, wewnętrzny kciuk cztery. Lewy kciuk wewnętrzny to pięć, palce oznaczają sześć i siedem, wreszcie zewnętrzny kciuk lewej dłoni to dziesięć. Dziesięć nosi też nazwę bazy, tym terminem technicznym nie będziemy się zajmować. Wystarczy wiedzieć, iż po osiągnięciu bazy liczenie zaczyna się od nowa, dając dziesięć i jeden, dziesięć i dwa, aż do dwakroć dziesięć. Nie ma ograniczeń liczby wielokrotności dziesięciu. W nauce liczby są takie ważne, ponieważ dokonuje się za ich pomocą ważenia, mierzenia, rejestracji i liczenia rzeczy. Sama matematyka jest bardzo prosta, polega jedynie na spostrzeżeniach pozwalających określić, które rzeczy są większe od innych, mniejsze od nich, równe lub nierówne.

Początki matematyki giną w pomroce dziejów. Same matematyczki sądzą, że za bazę obrano dziesięć, ponieważ mamy dziesięć palców, twierdzą, iż bazą mogła zostać każda liczba, choć wydaje się to bardzo mało prawdopodobne. Gdybyśmy za bazę przyjęli dwójkę, wówczas 2 stałoby się 10, 3 byłoby 11, a następnie 4 = 100, 5 = 101, 6 = 111 i tak dalej. Bardzo nieporęczne, niepraktyczne i bezużyteczne. Wysunięto nawet sugestię, iż gdyby ustuzou potrafiły liczyć, co jest nieprawdopodobne, to wówczas bazą ich 10 byłoby nasze 12. Zmieniłyby się także wszystkie nasze liczby; 40 milionów lat istnienia Yilanè uległoby skróceniu do zaledwie 30 milionów. Widzicie więc, do czego mogą prowadzić takie niemądre spekulacje, najlepiej przeto porzucić tak nierozsądne teoretyzowanie.

KULTURA

Musimy do naszej historii wprowadzić kilka nowych określeń. Jednym z nich jest kultura. Można ją zdefiniować jako sumę naszych zwyczajów, przekazywanych przez wieki. Kultura nasza rozwijała się wraz z nami, choć trudno sobie wyobrazić jej początkową postać. Jesteśmy jedynie w stanie opisać obecne życie.

Każda Yilanè ma swoje miasto, bo nasze życie wiąże się z miastem. Po wynurzeniu się z morza możemy początkowo jedynie milcząco podziwiać piękno i symetrię naszego miasta. Wchodzimy do niego jako fargi, jesteśmy karmione i dobrze traktowane. Słuchamy innych, uczymy się, obserwujemy. Gdy potrafimy już mówić, staramy się być użyteczne, proponujemy nasze usługi. Przypatrujemy się różnym dziedzinom życia miasta. Niektóre z nas pracują przy stadach i w rzeźniach.

Miasto budowane jest koncentrycznie, zewnętrznymi kręgami są pola i hodowle zwierząt, wewnątrz jest żywe miasto, którego środek stanowią plaże narodzin i ambesed. Podobnie wygląda też nasze społeczeństwo. Skrajny, wielki krąg tworzą fargi. Wewnątrz jest krąg pomocnic i wyszkolonych robotnic o różnych specjalnościach. Otaczają one uczone, nadzorczynie, budujące — wszystkie są mistrzyniami w swym działaniu. One z kolei tworzą zwarty i oddany krąg wokół rządzącej eistai. Jest to układ logiczny, prosty, kompletny i jedynie możliwy dla dobra funkcjonującego społeczeństwa.

Taki jest świat Yilanè. Trwa tak od jaja czasu i trwać będzie zawsze. Tam gdzie jest Yilanè, są też ich zwyczaje i prawa ku szczęściu wszystkich.

Na obu biegunach naszej planety panuje wielki chłód i niewygoda, Yilanè są zbyt rozsądne, by się na nie zapuszczać. Ostatnio jednak odkryto, że na świecie istnieją dogodne klimatycznie miejsca, gdzie nie ma Yilanè. Wypełnienie tych pustek to nasz obowiązek. Niektóre z nich zasiedlone są przez ustuzou, nieprzyjemne ustuzou. Dla potrzeb nauki musimy zbadać te stworzenia. Większość czytelniczek zamknie tu ten tom, ponieważ te sprawy ich nie interesują. Dlatego ten rozdział przeznaczony jest dla osób o specjalnych zainteresowaniach.


UWAGA TŁUMACZA: Kończy się na tym przekład z yilanè. Dla lepszego zrozumienia złożonych — i fascynujących — problemów, z którymi spotkał się tłumacz podczas pracy nad tym niezwykłym językiem, proszę przejrzeć poniższy rozdział.

JĘZYK

Powolny rozwój przyniósł po milionach lat bogaty i złożony język. Tak złożony, iż wiele fargi nigdy nie jest w stanie go opanować i zostać Yilanè. To kulturalne utrudnienie dzieli społeczeństwo na dwie podgrupy, z których jedna, oderwana od życia miasta, pozostaje w stanie dzikości, spędzając większość życia w morzu. Nie rozmnaża się ze względu na niemożność uchronienia przed drapieżnikami otępiałych samców. Ich częsta śmierć powoduje stopniową zmianę zasobu genowego gatunku, jest to jednak proces niezmiernie powolny.

Mowa Yilanè składa się z połączonych łańcuchów jednostek, zawierających od jednego do czterech pojęć. Każda jednostka ma również znak kontrolny, zaznaczony przez określoną postawę ciała lub gest Jednostki oczywiście się różnią, ich różnorodne użycie daje ogromną liczbę możliwych połączeń, wynoszącą w przybliżeniu 125 000 000 000.

Każda próba transkrypcji yilanè na język polski wiąże się z olbrzymimi problemami. Najpierw należy rozważyć znaki kontrolne, czyli określoną postawę ciała. Oto ich niekompletna lista, na której każdy znak przedstawiony jest symbolem transkrypcyjnym:




Dźwięki yilanè przypominają głoski ludzi, choć są oczywiście różnice. W transkrypcji na alfabet łaciński zh oznacza ż, x zaś w przybliżeniu ś. Th i dh są rzadko używane. Cztery dodatkowe symbole oznaczają dźwięki specyficzne, charakterystyczne tylko dla yilanè. Są to: ‘ (zwarcie krtaniowe), ‹ (mlask przedni), ! (mlask tylny) i * (cmoknięcie wargami).

Bogactwo języka i trudności z dokładną transkrypcją można dostrzec na przykładzie tłumaczenia następującego zdania:

Opuszczenie ojcowskiej miłości i wejście

w objęcia morza jest pierwszym cierpieniem

w życiu — pierwszą radością są pobratymcy,

z którymi się tam łączysz.

Podajemy najpierw ciąg podstawowych jednostek, każda z oddzielnym kontrolerem, ponumerowanym dla łatwiejszego odwoływania się od Cl do C12:



Oto dosłowny przekład powyższego, z podanymi w nawiasach znakami kontrolnymi:


Cl (Wygrzewanie się) Miłość.

C2 (Kładzenie się) Samczość. Przyjaciel. Zmysł dotyku/węchu/czucia.

C3 (Pchanie) Odejście. Sobie.

C4 (Upadanie) Nacisk. Lepkość. Zaprzestanie.

C5 (Upadanie) Wejście. Nieważkość. Zimno.

C6 (Pływanie) Sól. Zimno. Ruch.

C7 (Pokrywanie) Cyfra 1. Ból. Zmysł dotyku/węchu/czucia.

C8 (Gwiazda) Cyfra 1. Radość. Zmysł dotyku/węchu/ czucia.

C9 (Pływanie) Sól. Zimno. Polować.

C10 (Rozciąganie) Widzenie. Odkrycie. Wzrost.

C11 (Pływanie) Plaża. Samiec / samica.

C12 (Osiąganie) Miłość.


Przybliżona transkrypcja wyglądałaby tak:


Enge hantèhei, agatè embokèka iirubushei kaksheisè, hèawahei; hèvai ihei, kaksheintè, enpeleiuu asahen enge.


Bardzo wierny przekład na język polski powinien być wierszem, lecz pomijamy, żeby uzyskać ścisłe tłumaczenie:


Miłość waszego ojca, być wygnanym z niej i pójść w zimne, nie kochające morze to pierwszy ból w życiu: pierwsza radość życia (na tamtym zimnym terenie łowieckim) to zetknięcie się ze swoimi przyjaciółmi, poczucie ich miłości blisko wokół siebie.


Podstawowe różnice między językami ludzi a Yilanè są tak wielkie, iż niemal nie do pokonania dla kogoś próbującego nauczyć się yilanè. Ludzie, porozumiewając się w różnych językach, zaczynają od wskazywania rzeczy i podawania ich nazw. Kamień… drzewo… liść. Po osiągnięciu pewnego zrozumienia przechodzą do czynności: „Rzucać kamień, podnosić liść”.

W języku Yilanè jest to niemożliwe. One nie nazywają przedmiotów, lecz je opisują. Zamiast rzeczownika „krzesło” powiedzą „małe drewno do siedzenia”. Tam, gdzie użylibyśmy jednego rzeczownika „drzwi”, Yilanè podałyby różne określenia: „wejść do ciepłego miejsca” lub z drugiej strony „wyjść na zimne miejsce”.

Tych pojęć Ysel nigdy nie opanowała. Zapamiętała kilka słów, potrafiła z trudem używać kontrolerów. Gdy Vaintè próbowała z nią rozmawiać, powiedziała:

Vaintè mówi: (ì) esekapen (é) yidshepen (Ү) yileibesat (Ү) efenduuruu (é) yilsatuu (ì) yilsatefen.

Można to przetłumaczyć przez:

(Gwiazda) wielkie-żądanie (Przygarbienie) tej-mówiącej-żądanie (Rozciąganie) mówienie-trudność równe (Rozciąganie) życie-trwanie-wzrost (Przygarbienie) mówienie-równe-wzrost (Gwiazda) mówienie-równe-życie.

W przekładzie da to:

Bardzo pilnie żądam tego osobiście! Mów, proszę, jak jedna z yileibe. W ten sposób będziesz nadal żyła i rosła. Mówienie oznacza wzrost — proszę! Mówienie oznacza życie — zrozum!

Ysel była w stanie odpowiedzieć na to jedynie: „has leibe ènè uu”; sądziła, iż mówi: „Ciężko mi mówić, proszę”. Wyszło z tego jednak, na jej nieszczęście, przybliżone znaczenie „samica-wiek/entropia-giętkość-wzrost”. Oto popełnione przez nią błędy:

1. has nie znaczy „ja”, lecz „samica”. Pomyłka wynikła z tego, że mówiąca to Enge wskazywała na siebie.

2. leibe rzeczywiście znaczy „trudny”, lecz jedynie w połączeniu z kontrolerem zakładającym pewien stopień skrępowania, na przykład „Przygarbienie”, „Schylanie się”, „Kucanie”. Bez nich wyrażenie łatwiej zrozumieć jako „wiek”, czyli proces zużywania się czegoś, nie tylko Yilanè.

3. ènè nie znaczy wcale „mówić”, lecz wskazuje na giętkość, ponieważ Yilanè bardzo często łączy te pojęcia.

4. uu to powszechnie używana zachęta, stosowana przez Enge dla ośmielenia Ysel. Oznacza jednak takie pojęcia, jak „rosnąć, kontynuować, próbować”, a nie „proszę”.

Ze względu na brak ogona Ysel nie mogła prawidłowo wykonać gestu przykrywania. Na dodatek popełniła fatalny błąd, naśladując ostatnią pozycję Vaintè, gwiazdę, oznaczającą zagrażającą dominację. Vaintè sądziła więc, iż Ysel mówi coś w rodzaju: : „S t ara samica rośnie zręcznie”, czy może nawet: „Giętkie rośniecie nakłada lata na samice”. Były to bzdury i Vaintè miała powód do zdenerwowania, jej złość podsycało to, iż grzecznie traktowała to zwierzę; ono natomiast nie przykryło się, lecz przygarbiło i pokazało gwiazdę. Los Ysel został przesądzony.

Inaczej było z Kerrickiem, który powiedział: () esekakurud (Ч) esekyilshan (χ) elel (χ) leibeleibe. Przekazał przez to (Przykrywanie) najwyższy-wstręt-zaprzestanie (Wznoszenie) najwyższa-mówienie-wola (Znak neutralny) długo-dhigo (Znak neutralny) trudno-trudno; Vaintè zrozumiała to jako: „Bardzo nie chcę umrzeć. Bardzo chcę mówić. (Zaniechanie). Bardzo długo, bardzo ciężko”. Na początku Vaintè nie zauważyła „wznoszenia”, bo Kerrick nie miał oczywiście ogona. Rozpoznała jednak „przykrywanie” i powoli zrozumiała, co próbował powiedzieć.

TANU

Dzieje Ziemi zapisane są w skałach. Niektóre problemy nie zostały jeszcze rozwiązane, lecz historia naszej planety od ery paleozoicznej do chwili obecnej jest znana dzięki zachowanym skamieniałościom. W epoce pierwotnego życia, przed 605 milionami lat, jedynymi stworzeniami zasiedlającymi ciepłe, płytkie morza były robaki, meduzy i inne zwierzęta bezkręgowe. Kontynenty łączyły się ze sobą, tworząc jeden wielki ląd nazwany Pangeą.

Już wówczas niektóre stworzenia morskie wytwarzały z wapnia muszle, w których się chroniły i których używały do podparcia ciała. Rozwój szkieletu wewnętrznego nastąpił później, wraz z pojawieniem się pierwszych ryb. Te następnie wykształciły płuca i wachlarzowate płetwy, którymi się podpierały, gdy wyszły z morza i wkroczyły na ląd. Z tych płazów około 290 milionów lat temu powstały pierwsze gady.

Najstarsze dinozaury pojawiły się na Ziemi przed 250 milionami lat Nim 200 milionów lat temu Pangeą pokryła się pęknięciami wypełnionymi morzem, dinozaury rozprzestrzeniły się na cały świat, na każdą część pierwotnego, gigantycznego kontynentu, który podzielił się później na obecnie nam znane lądy. To był ich świat, zapełniły w nim wszystkie nisze ekologiczne, niepodzielnie panowały nad nim przez 135 milionów lat.

Kres ich dominacji położyła katastrofa na skalę światową — meteoryt o średnicy 10 kilometrów uderzył w ocean, wypychając w atmosferę miliony ton pyłu i wody. Dinozaury wymarły. Zginęło 70 procent żyjących wówczas gatunków. Otwarła się droga przed drobnymi, przypominającymi ryjówki ssakami — przodkami dzisiejszych ich gatunków — mogły się rozwijać i zapanować nad światem.

Trzeba było kosmicznie małej szansy w trwającej całą wieczność grze w kości, by ów wielki kawał skały uderzył właśnie wtedy, w ten sposób i spowodował takie właśnie zakłócenie na skalę światową.

A gdyby chybił? Gdyby z rachunku prawdopodobieństwa wyszło inne rozwiązanie i ta bomba kosmiczna nie uderzyła w Ziemię? Jak wyglądałby dzisiaj nasz świat?

Pierwszą i najwyraźniejszą różnicą byłby brak Islandii, bo ta wulkaniczna wyspa oznacza miejsce uderzenia meteorytu, przebicie ówczesnej powłoki Ziemi.

Drugą wielką różnicę stanowiłyby dzieje ziemskiego klimatu, nadal nie w pełni rozpoznane. Wiemy o istnieniu i przemijaniu różnych epok lodowych — nie wiemy jednak dlaczego tak się działo. Wiemy, iż w przeszłości zmieniała się biegunowość Ziemi, północny biegun magnetyczny był tam, gdzie teraz południowy — ale nie znamy przyczyn. Wydaje się pewne, iż gdyby nie upadek meteorytu i wywołane nim niewiarygodne zmiany atmosferyczne, to następstwo epok lodowych i towarzyszące im powstanie kontynentów przebiegałoby inaczej.

Spójrzmy na świat, jakim mógłby być.

Panowania dinozaurów nic nie zakłóca. Świat jest ich, dominują na wszystkich kontynentach — a nad nimi górują Yilanè.

Wyjątek stanowi półkula zachodnia. Ameryka Południowa jest opanowana przez gady, lecz na północy rzecz ma się inaczej. Most lądowy Ameryki Środkowej, łączący północną i południową część kontynentu, w różnych epokach geologicznych ulegał zatopieniu. W pewnym kluczowym momencie przerwanie mostu zbiegło się z powstaniem rozległego morza, zajmującego większą część Ameryki Północnej. Pokrywa lodowa sięgała na południe niemal do brzegu tego zbiornika wodnego, w wyniku czego przez miliony lat panował tam klimat polarny, przechodzący w bardziej umiarkowany jedynie w środku lata. Gatunki zimnokrwiste wymarły, a rozwinęły się stworzenia ciepłokrwiste, stając się panującą formą życia na tym obszarze.

Z czasem, wraz z wycofywaniem się pokrywy lodowej, ssaki wędrowały na północ. Gdy most lądowy Ameryki Środkowej wynurzył się ponownie z morza, zwierzęta ciepłokrwiste zajmowały kontynent rozciągający się między oceanami. Nie mogły się jednak przeciwstawić powolnemu powrotowi gadów. Poza ucieczką nie ma żadnej obrony przed opancerzonymi stworzeniami, ważącymi po 80 i więcej ton.

Ssaki mogły przetrwać jedynie na północy, na pogórzu i w górach. Były wśród nich naczelne Nowego Świata, z których rozwinęli się Tanu.

Nie było żadnych ssaków Starego Świata, ponieważ był on zamieszkany przez jaszczury. Nie było tam natomiast niedźwiedzi ani psowatych. Nowy Świat obfitował nie tylko w jeleniowate drobne, ale i duże, wielkości łosia. Żyły tam też tak mastodonty, jak i liczne torbacze, łącznie z tygrysami szablozębnymi. Różnorodne ssaki zamieszkiwały żyzny pas na południe od lodu, a na północ od zimnokrwistych jaszczurów, i Większość Tanu, uwięziona w surowym środowisku, nigdy nie wyszła poza fazę łowiecko-zbieracką. Do niej byli jednak doskonale przystosowani. Wyjątek stanowili Sasku. Grupa ta przeszła do osiadłego życia, zajmowała się rolnictwem neolitycznym. Opanowała umiejętność garncarstwa i tkactwa, rozwinęła też bardziej złożone i rozwinięte społeczności. Nie oznacza to jednak, by pod jakimkolwiek względem stała wyżej od Tanu łowieckich, mających bogaty język, prostą sztukę, wiele umiejętności umożliwiających przetrwanie oraz podstawowe związki rodzinne i grupowe.

JĘZYK MARBAK

Marbak, podobnie jak inne języki używane przez Tanu, jest współczesnym dialektem zaginionego, pierwotnego języka, nazywanego wschodniowybrzeżowym. W marbaku „mężczyzna” to hannas, w liczbie mnogiej hannasan. Podobnie hennas w wedamańskim, hnas w levrewasanskirn, neses w lebnaroi i tak dalej.

Przytoczone tu nazwy małych plemion są opisowe, na przykład Wedaman oznacza „wyspowca”, Levrewasan „namiotoczarni”, czyli ludzie z czarnych namiotów. Podobnie jak słowo oznaczające mężczyznę, hannas, szeroko rozpowszechniony jest wyraz określający kobietę, linga, w liczbie mnogiej lingai. Człowiek, bez wskazania na płeć, to ter, w liczbie mnogiej tanu, używany powszechnie dla określenia wszystkich innych ludzi.

Oto najczęściej używane formy deklinacji rzeczownika w rodzaju męskim:

L. POJEDYNCZA L. MNOGA
Mianownik hannas hannasan
Dopełniacz hannasa hannasanna
Celownik hannasi hannasanni
Biernik hannas hannasan
Narzędnik hannasom hannasom
Miejscownik hannasi hannasanni

SŁOWNIKI

YILANÈ-POLSKI

Uwaga: Poniższa lista obejmuje zarówno pojedyncze elementy, jak i niektóre powszechnie powtarzane jednostki.


aa w

aga odjazd

aglè przejście

aka wstręt

akas ląd pokryty roślinnością

akel dobroć

akse kamień

alak następstwo

Alakas-aksehent Florida Keys

alè klatka

alpè piękno

ambei wysokość

ambesed centralne miejsce spotkań

anat wyrostek ciała

ankanaal ocean otoczony lądem

ankè obecność

apen żądanie

asak plaża

ast ząb

asto ruch

awa ból


ban* dom

bum otoczenie


dee to


ee na zewnątrz

eede tamto

eesen płaskość

efen życie

efenburu grupa powstała w dzieciństwie

efenselè członek efenburu

eisek błoto

eisekol zwierzę brodzące

eiset odpowiedzialność

eistaa przywódczyni miasta

eksei ostrożność

elin mały

embo ciśnienie

erape pochwała

end widzenie

ènè giętkość

enet jezioro

enge miłość

enteesenat plezjozaur

ento każdy pojedynczy

Entoban* Afryka

erek szybkość

esek szczyt

esekasak strażniczka plaży narodzin

esik południe

espei postawa ciała

eto‹ strzelać


fafh łapać

far‹ śledztwo

fargi ucząca się mówić


gen nowy

Gendasi* Ameryka Północna

gul słuchanie


hais umysł

han samczość

hanalè kwatery samców


has samica

has żółtość

Uwaga: te dwa pojęcia są zawsze rozróżniane wyborem kontrolera


hè cyfra l

hen samiec/samica

hent obrót

hèsotsan broń strzelająca strzałkami

hornsopa postać genetyczna

huruksast Monoclonius (gatunek dinozaura)


igi wejście

ihei zmysł węchu /dotyku/ czucia

ineg stary

Inegban* miasto macierzyste

inlè duży wymiar

intè polować

ipol trzeć, polerować

Isegnet Morze Śródziemne

isek północ


ka‹ zaprzestanie

kain linia wzroku

kakh sól

kal trucizna

kalkasi ciernisty krzew

kasei cierń

kem światło

khets wypukłość

kiyis wschód

kru krótki


lan‹ kopulacja

leibe trudność

lek lichość


mai brak zmartwień

man‹ ostatni

Maninlè Kuba

melik ciemny


natè przyjaciel

nefmakel istota-bandaż

neni czaszka

nenitesk Triceratops

nin nieobecność

ninsè nie odpowiadający

nu* odpowiedniość


okol jelito

onetsensast stegozaur


pelei odkrycie


rubu nieważkość

ruud zaprzestanie


sas‹ szybkość

sat równość

selè więź

sèsè ruch

sete grupa powstała w jakimś celu

shak zmiana

shan wola

shei zimno

sokèi oczyszczony teren

son* pierwiastek

stal zdobycz


takh czysty

tarakast wierzchowiec

tesk wklęsłość

top bieg

tsan zwierzę

tso odchody

tuup gruby, tłusty


unut pełzać

unutakh ślimak zjadający włosy

uruketo zmutowany ichtiozaur

uruktop ośmionoźne zwierzę juczne

uruktub brontozaur

ustu krew

ustuzou ssaki

uu wzrastać


yil mowa

MARBAK-POLSKI

alladjex szaman

amaratan nieśmiertelni (istoty boskie)

arnwheet jastrząb

atta ojciec (zdrob.)


bana syn (zdrob.)

beka splatać

benseel mech torfowiec


dalas zupa


eghoman ślubujący

ekkotaz orzechy z jagodami

elsk mastodont

erman niebo

Ermanpadar niebo-ojciec, duch


hans oddział wojowników

hannas mężczyzna

hardalt kałamarnica

hault dwadzieścia (liczba ludzi)

himin góra


istak ścieżka


kurmar rzeka

kurro wódz


levrelag obozowisko

Levrewasan lud z czarnych namiotów

ley polana (wypalona)

linga kobieta


madrap mokasyn

mar włosy

marag zwierzę zimnokrwiste

margalus doradca w sprawach murgu

marin gwiazda

marsk ichtiozaur

murgu liczba mnoga od marag


nat zabójca

naudinz łowca

parad bród

sammad grupa mieszana mężczyzn i kobiet

sammadar wybieralny przywódca sammadu

stessi plaża


tais kukurydza

tanu ludzie

ter człowiek

terred grupa ludzi w jakiejś misji

terredar przywódca takiej grupy

tharm dusza

torsk ichtiozaur

torskan ichtiozaury

torskanat jad ichtiozaura


ulfadan długobrody


wedam wyspa

ZOOLOGIA

BANSEMNILLA

(Metatheńa: Didelphys dimidata)

Rudawoszary torbacz z trzema smoliście czarnymi paskami na grzbiecie. Ma chwytny ogon i przeciwstawne palce na tylnych nogach. Jest drapieżny, poluje głównie na szczury i myszy, hodowany przez Sasku dla tępienia szkodników w żłobach.

DŁUGOZĄB

(Metatheńa: Machaerodus neogeus)

Mający długie kły przedstawiciel rodziny tygrysów workowatych. Duży, groźny drapieżnik polujący na swą zdobycz bardzo wydłużonymi górnymi kłami. Niektórzy łowcy Kargu oswoili te zwierzęta — pomagają one im w łowach.

EISEKOL

(Eutheria: Trichecbus latirostris mutatus)

Roślinożerny ssak wodny, w pierwotnej, nie zmienionej postaci żerował na roślinności podwodnej. Inżynieria genetyczna znacznie zwiększyła wymiary zwierzęcia, tak iż może być wykorzystywane dla oczyszczania kantów, jak również dla ich pogłębienia.

ELINOU

(Saurischia: Coelurosaurus compsognathus)

Mały, ruchliwy dinozaur, bardzo ceniony przez Yilanè za ściganie i tępienie małych szkodników wśród ssaków. Ze względu na kolorowe ubarwienie i miłe usposobienie często trzymany dla rozrywki.

ENTEESENAT

(Saumptetygia: Elasmosaurus plesiosaurus)

Drapieżny gad morski dobrze przystosowany do życia na pełnym morzu, niewiele zmieniony od okresu kredy. Ma małą, krótką głowę i długą, wężowatą szyję. Wiosłowate płetwy podobne jak u żółwi morskich. Wyhodowano nowsze odmiany o większej pojemności czaszki, dzięki czemu można je tresować, by dostarczały pożywienia dla większych uruketo (Icthyosaurus monstrosus mutatus).

EPETRUK

(Saurischia: Tyrannosaurus rex)

Największy i najpotężniejszy z ogromnych tyranozaurów mięsożernych. Długi na ponad 12 metrów, waga samców przekracza 7 ton. Przednie łapy są małe, lecz silne. Z powodu swej wielkiej wagi jest dość powolny, dlatego atakuje tylko największe zwierzęta. Sporą część pożywienia zdobywa, odpędzając od upolowanej zdobyczy mniejszych drapieżników.

HÈSOTSAN

(Squamiata: Paravaranus comensualis mutants)

Ten gatunek jaszczurki (ostrzegacz) został tak przekształcony, iż obecnie niewiele przypomina postać wyjściową. Wytwarzające parę gruczoły, zapożyczone z chrząszczy Brachinus, gwałtownie wyrzucają strzałki, zatruwane podczas przejścia przez narządy płciowe współbiesiadnej ryby Tetradonitid. Trucizna ta, najbardziej jadowita ze wszystkich znanych, powoduje paraliż i śmierć już przy obecności 500 jej cząsteczek.

JELEŃ OLBRZYMI

(Eutheria: Alces machlis gigas)

Największy ze wszystkich jeleniowatych. Od innych członków rodziny Cervidae różni się szerokim, ogromnym porożem samców. Obiekt polowań Tanu, nie tylko dla mięsa, ale i skóry, używanej na ściany namiotów.

ŁÓDŹ

(Cephalopoda: Archeololigo olcostephanus mutatus)

Środek transportu nawodnego Yilanè. Napędzany mocnym strumieniem wody wystrzeliwanym w tył. Stworzenia te mają jedynie szczątkową inteligencję, lecz dają się tresować do wykonywania pewnych prostych poleceń.

MASTODONT

(Eutheria: Mastodon americanus)

Wielki ssak oznaczający się długimi górnymi siekaczami. Ma chwytną trąbę sięgającą do ziemi. Udomowienie go przez Tanu umożliwiło im pokonywanie dużych odległości podczas łowów i zbieranie pożywienia. Używają oni mastodontów do ciągnięcia wielkich włóków.

NENITESK

(Omithischia: Triceratops elatus)

Roślinożerny czworonóg charakteryzuje się trzema rogami osadzonymi na kościstej tarczy ochronnej, nie zmieniony od epoki kredowej. Neniteski rozmnażają się poprzez składanie jaj. Ich mózgi są małe, a rozum jeszcze mniejszy. Wolno rosną, dlatego nie mają wielkiego znaczenia jako zwierzęta dające mięso, są jednak bardzo dekoracyjne.

ONETSENSAST

(Omithischia: Stegosaurus variants)

Największy z dinozaurów opancerzonych. Ci olbrzymi roślinożercy bronią się przed atakiem dwoma rządami płyt na szyi i grzbiecie, jak również ciężkimi kolcami na ogonie. Powstały w późnej jurze i jedynie uważna ochrona Yilanè uchroniła tę żywą skamieniałość przed wyginięciem.

PŁASZCZ

(Selachii: Elasmobranchus kappe mutatus)

Używany przez Yilanè dla ogrzewnia w nocy lub podczas złej pogody. Te stworzenia są całkowicie pozbawione inteligencji, lecz dobrze karmione utrzymują temperaturę ciała wynoszącą w przybliżeniu 39 stopni Celsjusza.

SANDUU

(Anuva: Rana catesbiana mutatus)

Rozległe manipulacje genowe zmieniły to zwierzę pod niemal każdym względem; o jego pochodzeniu świadczy jedynie skóra. Powiększenie do 200 razy jest osiągalne dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu promieni słonecznych przechodzących przez różne soczewki organiczne w głowie zwierzęcia.

SARNA

(Eutheria: Cervus mazama mazama)

Mały gatunek jeleniowatych z różkami spiczastymi, bez odnóg. Występuje bardzo licznie w północnej strefie umiarkowanej. Tanu cenią te zwierzęta ze względu na ich mięso i skóry, z których po wyprawieniu wykonywane są stroje i drobne przedmioty skórzane (np. mokasyny madrap i torby).

TARAKAST

(Omithischia: Segnosaurus shiungisaurus mutatus)

Drapieżny dinozaur o pysku w kształcie ostrego dzioba, największe osobniki mają ponad 4 metry długości. Są trudne do wytresowania, kierowanie nimi wymaga wielkiej siły, lecz odpowiednio ujeżdżone stanowią cenne wierzchowce Yilanè.

UGUNKSHAA

(Squamata: Phiynosoma fiernsyna mutatus)

Ponieważ język Yilanè uzleżniony jest od barwy ich skóry i ruchów ciała, a nie tylko od dźwięków, niemożliwe jest tworzenie dokumentów pisanych. Pierwotna wiedza była przekazywana ustnie, a jej rejestrowanie stało się możliwe dopiero po rozwinięciu metody wyświetlania obrazów na organicznych ciekłych kryształach, w połączeniu z zapisami dźwiękowymi.

UNUTAKH

(Cephalopoda: Deroceras agreste mutatus)

Jedno z wysoko przekształconych zwierząt używanych przez Yilanè. Ten głowonóg trawi białko, zwłaszcza włosów i przekształcone łuski naskórka.

URUKETO

(Ichthyopterygia: Ichtyosaurus monstrosus mutatus)

To największy z „jaszczuro-ryb”, rodziny ogromnych dinozaurów wodnych. Tysiąclecia chirurgii genowej i hodowli dary szczep ichtiozaurów bardzo różniących się do form macierzystych. Mają wielką komorę mieszczącą się ponad kręgosłupem, pod płetwą grzbietową, używaną do przewozu załogi i ładunku.

URUKTOP

(Chelonia: Psittacosaurus montanoceratops mutatus)

Jedno z najbardziej zmienionych przez Yilanè zwierząt Używane do transportu lądowego, może przenosić wielkie ładunki na ogromne odległości, ponieważ po zdublowaniu genów ma osiem nóg.

Загрузка...